Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

„Gazeta Bankowa”: E-(nie)sprawiedliwość

Małgorzata Dygas

Małgorzata Dygas

Dziennikarka i publicystka "Gazety Bankowej"

  • Opublikowano: 26 marca 2013, 11:23

  • Powiększ tekst

Często dzieje się tak, że poczta staje się wspólnikiem windykatora w relacji z wierzycielem.

Ogólnopolski e-sąd (Elektroniczne Postępowanie Upominawcze) z siedzibą w Lublinie rozpoczął działalność w styczniu 2010 roku. Do tej pory przeszło przez niego ponad 4,6 mln spraw, co zaowocowało wydaniem blisko 3,8 mln nakazów zapłaty. EPU zostało przewidziane przez ustawodawcę jako odrębne postępowanie, mające charakter wezwania do zapłaty w sytuacjach, w których stan faktyczny nie jest skomplikowany i nie wymaga przeprowadzenia postępowania dowodowego, np. aby przyspieszyć postępowanie w sprawach bezspornych wobec osób niepłacących za telefon czy gaz. W e-sądzie postępowanie procesowe jest maksymalnie uproszczone. E-sąd wydaje nakaz zapłaty na podstawie przesyłanych dokumentów. Nie ma przesłuchania świadków, nie występują biegli, nikt nie zapoznaje się ze stanowiskiem pozwanego.

Sprytni windykatorzy

Wraz z powstaniem e-sądu powstały także firmy windykacyjne (często zagraniczne lub za granicą zarejestrowane), które skupują przedawnione długi, a następnie wnoszą pozwy do e-sądów o egzekucję roszczenia. „Operatywni” windykatorzy używają kilku sposobów: domagają się roszczeń przedawnionych, tych samych po kilka razy, a nawet roszczeń nieistniejących. Mają sprawdzony patent na postępowanie. Podają nieaktualne lub błędne adresy dłużników, ponieważ prawdziwości tych danych nie weryfikują e-sądy. Jeżeli sąd nie wyda nakazu zapłaty, dług zostaje sprzedany ponownie innej firmie windykacyjnej, która ponownie wnosi pozew. Efekt jest taki, że nakaz zapłaty zostaje wydany, a dłużnik dowiaduje się o nim dopiero od komornika. Od dłuższego czasu prawnicy oraz niektórzy sędziowie zwracali uwagę na możliwości nadużywania e-sądu, ponieważ wzrosła liczba pozwów, dotyczących przedawnionych długów, roszczeń wobec osób zmarłych. Wskazywano, że przed powstaniem e-sądu takich pozwów wnoszono mniej.

Windykator podaje byle jaki adres dłużnika, najlepiej taki, pod którym pozwany nie mieszka od lat, albo nigdy nie mieszkał. A dla e-sądu liczy się, że listonosz napisał adnotację, że nie zastał adresata. To w zupełności wystarczy e-sądowi, żeby uznać prawidłowe doręczenie. Komornik natomiast trafia pod właściwy adres i zaczyna się egzekucja należności zaskoczonej ofiary.

„Pojawiają się sugestie, że e-sąd stanowi narzędzie ułatwiające firmom windykacyjnym nadużycia wobec wierzycieli. Podnoszone jest, że EPU umożliwia dochodzenie przedawnionych roszczeń, a także – poprzez możliwość podania nieaktualnego adresu pozwanego – przeprowadzenie całego postępowania bez wiedzy pozwanego (w konsekwencji pozwany dowiaduje się o sprawie dopiero od komornika). Kwestia w tym, że podobne sytuacje zdarzają są również w każdym innym postępowaniu przed sądem, wszczynanym drogą tradycyjną. Z uwagi na masowość zastosowania EPU sytuacje takie są po prostu częstsze, a tym samym bardziej widoczne

– wyjaśnia prof. Jacek Gołaczyński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości (nawokandzie.ms.gov.pl – 02.01.2013 r.).

To nie precedens

Przypadek 1: „Stałem się ofiarą tego »wspaniałego« wynalazku, jakim jest e-sąd. Wiele lat temu skradziono mi dokumenty, o czym natychmiast zawiadomiłem organy ścigania. Dokumenty te znajdują się w rejestrze dokumentów skradzionych. Mimo to jakiś nieznany mi osobnik bezproblemowo posługiwał się nimi, zawierając z różnymi firmami umowy. Jakimś cudem firma windykacyjna kierowała korespondencję pod niewłaściwy adres, pod którym nigdy nie zamieszkiwałem. Co dziwniejsze, komornik bezproblemowo znalazł mój adres i przesłał pismo z nakazem zapłaty. Jestem tym, którego osądzono bez jego wiedzy”.

Przypadek 2: Po 18 latach od utraty dowodu osobistego do drzwi zapukał komornik po dług, którego Marzena L. nie zaciągała. Kłopoty pani Marzeny zaczęły się w 1994 roku. Podczas zakupów skradziono jej torebkę z dokumentami, m.in. z dowodem osobistym. Sprawę zgłosiła policji, ale jak w wielu takich przypadkach sprawca nie został schwytany. Osiem lat później ktoś wyłudził z banku kredyt, posługując się danymi personalnymi z tego dokumentu.

Media wzięły na celownik e-sąd w Lublinie, który wydał nakaz zapłaty w sprawie Marzeny L. oraz inny przypadek opisany przez kobietę, która otrzymała awizo adresowane na poprzedniego lokatora. „Na poczcie poprosiłam o adnotację na liście, że adresat się wyprowadził, jednak pani z okienka oświadczyła że e-sąd z Lublina nie życzy sobie takich adnotacji i list zostanie zwrócony do sądu jako „dwukrotnie awizowany i niepodjęty w terminie”. Nie chce mi się wierzyć, że poczta ma prawo odmówić adnotacji o wyprowadzeniu się adresata i napisać, że listu nie podjęto w terminie. Czy sąd ma prawo tego od poczty żądać? I jak tu nie snuć teorii spiskowej, że ten sąd działa na zlecenie firm windykacyjnych? – pyta odbiorca listu. (…)

 

Cały artykuł w marcowym wydaniu „Gazety Bankowej”.

 

Małgorzata Dygas

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych