Informacje

Szokujący raport NIK: Suplementy diety są praktycznie poza kontrolą, a część z nich może zawierać narkotyki i drobnoustroje

Szymon Szadkowski

  • Opublikowano: 9 lutego 2017, 12:39

    Aktualizacja: 9 lutego 2017, 13:51

  • Powiększ tekst

Rynek suplementów diety w Polsce ocenić należy jako obszar wysokiego ryzyka zdrowotnego, niedostatecznie zdiagnozowany i nadzorowany przez służby państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo żywnościowe - informuje Najwyższa Izba Kontroli. Według stanu na 3 lutego 2017 r. 33 z kwestionowanych 38 suplementów diety nadal znajdowało się w sprzedaży i zawierało szkodliwe substancje.

W 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak więc nabył sześć opakowań suplementów diety, wydając na nie ok. 100 zł. W rejestrze Głównego Inspektoratu Sanitarnego od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety. Badania wykazują, że rynek ten w latach 2017-2020 będzie rozwijał się w tempie ok. 8 proc. rocznie.

Nowych specyfików przybywa wręcz lawinowo. O ile w latach 2013-2015 przybywało ich 3-4 tys. rocznie, o tyle w 2016 r. pojawiło się już 7,4 tys. nowych. Dane Komisji Europejskiej wskazywały, że już w latach 1997-2005 polski rynek suplementów wzrósł o 219 proc. i był to najwyższy wzrost wśród wszystkich państw Unii Europejskiej. W latach 2017-2021 wzrost może wynosić nawet ok. 8 proc. rocznie (wg prognoz firmy PMR Consulting).

Choć Polacy tak chętnie kupują suplementy to nie mają żadnej wiedzy na temat tego, jaki jest ich skład i czy faktycznie ich organizm akurat potrzebuje danego specyfiku. Pokazują to dane z badań przeprowadzonych przez TNS Polska w 2014 r. Wiele osób np. mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.) czy „minerały” (8 proc.), a aż 41 proc. badanych przypisało suplementom diety właściwości lecznicze, których produkty te nie mają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są tak samo kontrolowane jak leki.

Jak czytamy w raporcie nie dość, że brak nam wiedzy na temat tego co bierzemy to również zaciera się granica pomiędzy koniecznością zażywania suplementów diety, a stosowaniem ich bez uzasadnienia. Istotne jest to, iż suplementy diety powinny być stosowane w celu zmniejszenia ryzyka niedoboru składników odżywczych w organizmie człowieka, kiedy niemożliwe jest zapewnienie diety pokrywającej wszystkie potrzeby żywieniowe. Uzupełnienie diety winno być poprzedzone analizą określającą nawyki żywieniowe, stan ogólny człowieka, przeciwwskazania zdrowotne, choroby przebyte, występujące choroby przewlekłe, stosowane leki, terapie itp., a nie bezmyślną reklamą i złudnymi obietnicami. Dlatego powinniśmy najpierw skonsultować się z lekarzem lub dietetykiem przed zakupem suplementu diety.

Np. przedawkowanie witaminy A może mieć działanie teratogenne, nadmiar miedzi może powodować uszkodzenia wątroby, wysokie dawki fluoru - fluorozę, nadmiar żelaza - hemochromatozę. Osobom w trakcie kuracji antynowotworowej podanie przetworów zielonej herbaty zaburza leczenie przeciwnowotworowe. U osób chorych na epilepsję przyjmowanie preparatów z Ginkgo biloba powoduje redukcje skuteczności leków przeciwpadaczkowych. Pacjenci leczeni warfaryną nie powinni stosować suplementów diety z zieloną herbatą czy żeń-szeniem, które obniżają skuteczność przeciwkrzepliwą leku.

Z opinii biegłego wynika, iż nieodpowiedzialne stosowanie suplementów diety może grozić przedawkowaniem, niepożądanymi interakcjami między składnikami suplementów a składnikami leków czy zafałszowaniem wyników badań diagnostycznych itd.

tytuł

Z wybranych do kontroli 45 suplementów diety, które nie powinny być wprowadzone do obrotu z uwagi na zawartość niedozwolonych substancji, aż 38 w czasie prowadzenia badań kontrolnych przez NIK znajdowało się w sprzedaży.

Produkty te zawierały składniki kwestionowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego, stwarzające niebezpieczeństwo dla konsumentów ponieważ mogły m.in. wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych.

Wobec takiego zalewu coraz to nowszych substancji, jak informuje NIK, dane uzyskane podczas kontroli wskazują, że na tle rozmiarów podaży i spożycia możliwość prawdziwie skutecznej kontroli rynku suplementów przez organy Inspekcji Sanitarnej po prostu praktycznie nie istnieje.

W 2016 r., po odliczeniu dni wolnych od pracy, dziennie do weryfikacji przybywało przeciętnie ok. 30 powiadomień o produktach nowo wprowadzanych do obrotu. Tymczasem w Głównym Inspektoracie Sanitarnym przyjmowaniem i rozpatrywaniem powiadomień zajmowało się tylko siedem osób, wypełniających także inne zadania - czytamy w raporcie NIK

Główny Inspektor nie podjął jednak żadnych działań w celu wyeliminowania zagrożeń. Według stanu na 3 lutego 2017 r. 33 z kwestionowanych 38 suplementów diety nadal znajdowało się w sprzedaży internetowej i zawierało szkodliwe substancje.

Brak opłat z tytułu notyfikacji suplementów diety sprawia, że do Inspekcji Sanitarnej zgłaszane są także produkty, które w rzeczywistości nie mają trafić na rynek, a ich zgłoszenie ma na celu jedynie „sondowanie opinii” GIS w odniesieniu do ich składu.

Angażuje to siły i środki tego organu w rozważania dotyczące produktów nietrafiających na rynek. Ograniczeniu tego zjawiska sprzyjałoby wprowadzenie opłat z tego tytułu (w niektórych krajach UE obowiązują takie opłaty - na poziomie od kilkudziesięciu do kilkuset euro za zgłoszenie). Środki uzyskane z tych opłat mogłyby być kierowane na cele związane z edukacją społeczną w zakresie suplementów diety i promocje zdrowego trybu odżywiania - czytamy w raporcie.

tytuł

Na domiar złego, rośnie także szara strefa, czyli preparaty niedopuszczone do obrotu w Polsce, o co najmniej wątpliwej skuteczności. Zyskowny rynek powoduje, że oryginalne produkty zaczynają być coraz częściej zastępowane przez fałszywki. To groźne zjawisko, bo nikt nie wie, co mogą zawierać tak wytworzone preparaty. Co gorsze, rynek ten jest w chwili obecnej nie do oszacowania ani przez instytucje publiczne, ani przez firmy zajmujące się badanami rynku, a biorąc pod uwagę ogólne zainteresowanie konsumentów suplementami diety, produkty te mogą cieszyć się dużą popularnością.

Rynek suplementów diety w Polsce ocenić należy jako obszar wysokiego ryzyka zdrowotnego, niedostatecznie zdiagnozowanego i nadzorowanego przez służby państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo żywnościowe - konkluduje raport NIK.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych