Węgierscy obrońcy praw człowieka domagają się otwarcia granic dla islamskich imigrantów
Grupa węgierskich organizacji obrony praw człowieka, w tym Amnesty International i Węgierski Komitet Helsiński, zaapelowała w poniedziałek do parlamentu, by nie przyjmował nowelizacji pakietu ustaw, przywracającej system zatrzymywania nielegalnych imigrantów.
"Jesteśmy przeciwni temu projektowi z wielu przyczyn" - napisały organizacje we wspólnym oświadczeniu. Podkreśliły, że jeśli przepisy nowelizacji wejdą w życie, "osobom ubiegającym się o azyl zostałby uniemożliwiony dostęp do ochrony międzynarodowej". "W dodatku projekt nie czyni wyjątku w przypadku dzieci, osób starszych i rodzin" - czytamy.
Rząd węgierski w połowie lutego złożył w parlamencie projekt nowelizacji pakietu ustaw, przewidującej zatrzymywanie nielegalnych imigrantów w strefach tranzytowych na granicy do czasu zapadnięcia prawomocnej decyzji w sprawie ich wniosku o azyl.
Zdaniem organizacji, które podpisały się pod apelem, projekt ten jest sprzeczny z międzynarodowymi zobowiązaniami prawnymi Węgier. Jak podkreślono w oświadczeniu, fakt, iż zgodnie z nowelizacją każda osoba ubiegająca się o azyl byłaby automatycznie zatrzymywana w strefach tranzytowych, budzi zaniepokojenie.
"Posunięcie to szczególnie może odbić się na słabszych osobach ubiegających się o azyl, np. chorych psychicznie czy dzieciach.() Ludzie, którzy doświadczyli krzywd, tortur, wojny i innych katastrof, mogą ponownie doznać traumy, co może w przyszłości prowadzić do problemów z ich przystosowaniem się. Z drugiej strony, projekt narusza także prawo unijne, gdyż nie można nakazywać zatrzymania wyłącznie na tej podstawie, że ktoś ubiega się o azyl" - oceniają organizacje obrony praw człowieka.
Według nich od czasu wzniesienia w 2015 r. ogrodzenia na południowej granicy Węgier coraz więcej doniesień świadczy o stale rosnącej przemocy na granicy serbsko-węgierskiej, zaś osoby doprowadzane przez policjantów z powrotem na granicę informują o zniewagach słownych i fizycznych.
"Czas, by sprawa migracji powróciła na właściwe miejsce i temat ten nie był wykorzystywany przez codzienną politykę do wywoływania strachu, i by zamiast tego powstawały odpowiedzialne polityki z udziałem specjalistów i osób dotkniętych" - napisali sygnatariusze.
Sekretarz stanu w biurze premiera Węgier Viktora Orbana, Bence Tuzson, powiedział w lutym, że w związku z nowelizacją rząd liczy się z atakami ze strony Unii Europejskiej oraz "organizacji proimigracyjnych", ale jest na nie przygotowany.
W piątek minister sprawiedliwości Laszlo Trocsanyi odrzucił zarzuty dotyczące procedur stosowanych przez Budapeszt wobec uchodźców. Oświadczył, że ataki ze strony Brukseli pod adresem Węgier w związku z traktowaniem migrantów i osób ubiegających się o azyl są "całkowicie pozbawione podstaw". Według niego państwo węgierskie zapewnia migrantom pomoc prawną, a specjaliści pracujący na granicy wykonują swoją pracę rzetelnie i z zawodową odpowiedzialnością.
Zaznaczył też, że należy wystąpić przeciwko nielegalnej migracji, bo inaczej zagrożone będą granice strefy Schengen i swoboda przemieszczania się wewnątrz niej. Jak ostrzegł, mogą ponownie powstać granice wewnętrzne, przeciwko którym walczono podczas zmiany ustrojowej.
We wrześniu 2016 r. rząd Węgier przedłużył do 8 marca 2017 r. roku stan kryzysowy, wprowadzony z powodu masowego napływu uchodźców. W 2015 r. Węgry stały się głównym krajem tranzytowym dla uchodźców i imigrantów usiłujących dotrzeć do Europy Zachodniej. Do momentu wzniesienia przez władze ogrodzenia na granicy z Serbią i Chorwacją w 2015 r. na Węgry dostało się ponad 378 tys. migrantów. Obecnie napływ uchodźców znacznie zmalał, ale wciąż przedostają się oni na Węgry, głównie przez granicę z Serbią.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska
PAP/ as/