Rząd nie rezygnuje z budowy gazociągu norweskiego
Do końca marca ogłoszona będzie pierwsza faza tzw. procedury open season dla gazociągu Baltic Pipe - poinformował pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski
Jak podkreślił, to ważny element budowy Korytarza Północnego, czyli połączenia norweskich złóż gazu z polskim wybrzeżem. Procedura open season, czyli konsultacje rynkowe ws. planowanego gazociągu, pozwoli uczestnikom rynku przedstawić operatorom gazowych systemów Polski i Danii sygnały inwestycyjne, niezbędne do realizacji projektu gazociągu. Procedura zapewni też przejrzystość i równe traktowanie wszystkich uczestników.
Do 2022 r. Polska chce połączyć - przez Danię i Bałtyk - nasz system przesyłu gazu ze złożami na szelfie norweskim Morza Północnego. Jak mówił w piątek Naimski, jesteśmy w bardzo "konkretnych, finalnych" rozmowach zarówno na poziomie spółek - polskiego Gaz-Systemu i duńskiego Energinetu, na poziomie ministrów i premierów.
Do końca br. ma zapaść ostateczna decyzja dotycząca projektu, który - jak podkreślał pełnomocnik - jest w ostatniej fazie dojrzewania.
W 2022 r., kiedy to wygaśnie długoterminowy kontrakt na dostawy gazu z rosyjskim Gazpromem, dostawy surowca Polska chce oprzeć o tzw. Bramę Północną - czyli połączenie złóż gazu znajdujących się na szelfie norweskim, poprzez Danię z polskim wybrzeżem w Niechorzu.
Cały projekt Bramy Północnej składa się z trzech części: gazociągu tzw. złożowego, prowadzącego z systemu norweskiego na Morzu Północnym do punktu odbioru w systemie duńskim (lub istniejącej infrastruktury złożowej w Danii); rozbudowy istniejących zdolności w duńskim lądowym systemie przesyłowym oraz podmorskiego gazociągu międzysystemowego, biegnącego z Danii do Polski (Baltic Pipe) z planowaną przepustowością 10 mld m. sześć.
Naimski podkreślił, że jest determinacja zarówno spółek jak i rządu, by połączenie z norweskimi złożami powstało w terminie i "nie ma możliwości", by zapisy takiego porozumienia nie zostały wykonane. Przyznał, że w rozmowach ze Skandynawami pojawiały się z ich strony wątpliwości, bo w przeszłości mieli oni złe doświadczenia związane z budową połączenia gazowego z Polską. Chodzi o porozumienie, jakie zawarł - pod koniec swej kadencji - gabinet Jerzego Buzka. Mimo, że umowa została podpisana - zarówno na poziomie międzyrządowym, jak i między spółkami - po zmianie rządu w 2001 r., następca Buzka, Leszek Miller odstąpił od projektu, twierdząc, że norweski gaz jest zbyt drogi.
Jak mówił Naimski, który negocjował porozumienie z 2001 r., a wśród jego skandynawskich partnerów są tacy, którzy brali udział w tamtych rozmowach, zapewnia ich, że wśród obecnej opozycji politycznej w Polsce nie ma nikogo, kto byłby temu projektowi przeciwny. "Możemy na różne sposoby się różnić, ale wobec tego projektu nie będzie sprzeciwu" - podkreślił Naimski.
PAP, MS