Informacje

Emmanuel Macron w  trakcie kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich we Francji, fot. PAP/EPA/JULIEN DE ROSA
Emmanuel Macron w trakcie kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich we Francji, fot. PAP/EPA/JULIEN DE ROSA

Kandydat na prezydenta Francji brutalnie atakuje Polskę i opowiada się za twardymi sankcjami UE

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 27 kwietnia 2017, 22:37

    Aktualizacja: 28 kwietnia 2017, 07:53

  • Powiększ tekst

Emmanuel Macron, zwycięzca pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, powiedział w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika "Voix du Nord", że jeśli zostanie prezydentem opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która "naruszyła wszystkie zasady Unii".

Macron rozmawiał z regionalnym dziennikiem północnej Francji po środowym spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.

"W ciągu trzech miesięcy po wybraniu mnie (na prezydenta) podjęta zostanie decyzja w sprawie Polski" - powiedział Macron.

"Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych (kosztów pracy - PAP) i który narusza wszystkie zasady Unii" - mówił polityk.

Jak pisze "Voix du Nord", Macron chce, aby decyzja o sankcjach została podjęta w lecie. Retorsje nie miałyby jednak dotyczyć kwestii związanych z dumpingiem socjalnym - wyjaśnia dziennik.

"Nie możemy mieć takiej Europy, w której (...) gdy mamy do czynienia z państwem członkowskim zachowującym się tak jak Polska czy Węgry - w kwestiach dotyczących uniwersytetu, wiedzy, uchodźców, wartości fundamentalnych - to podejmuje się decyzje, aby nie robić nic" - kontynuował Macron.

"Nie ustąpię w żadnej kwestii. Ci, którzy tego nie zrozumieli, nie znają mnie" - podkreślił.

"Chcę, aby przypadkowi Polski przyjrzano się w sposób całościowy. I aby w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej wprowadzono sankcje" - powtórzył Macron.

Macron miał się w środę spotkać jedynie z delegacją związkowców fabryki, której pracownicy strajkują od poniedziałku. Do zmiany planów i spotkania z pracownikami zmusiła go niespodziewana wizyta Marine Le Pen, kandydatki skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, która w południe bez zapowiedzi pojawiła się w zakładzie.

Le Pen w rozmowie z pracownikami obiecała, że jeśli zostanie prezydentem, nie dopuści do likwidowania miejsc pracy we Francji.

To wypowiedź niefortunna - tak do słów kandydata na prezydenta Francji Emmanuela Macrona na temat Polski odniósł się w czwartek wieczorem rzecznik rządu Rafał Bochenek. Nie godzimy się, by Polska była w ten sposób wykorzystywna w kampanii wyborczej we Francji - podkreślił.

W ocenie rzecznika polskiego rządu to bardzo niefortunna wypowiedź kandydata na prezydenta Francji. "Nie godzimy się na to, aby Polska była w ten sposób wykorzystywana w trwającej we Francji kampanii wyborczej" - powiedział PAP w czwartek wieczorem Bochenek.

"Tego typu słowa pokazują, iż w UE wciąż obecne są tendencje protekcjonistyczne, które negatywnie wpływają na rozwój wolnego rynku i w sposób jawny przeciwstawiają się wartościom, na jakich powinna być budowana UE. To, że firmy decydują się przenieść swoje oddziały znad Sekwany do Polski świadczy o tym, iż Polska jest państwem, które tworzy przyjazne warunki dla przedsiębiorców, do prowadzenia i rozwijania swojej działalności" - podkreślił.

"Od wielu miesięcy polityka gospodarcza rządu pani premier Beaty Szydło przynosi wymierne efekty, które przekładają się nie tylko na jedne z najlepszych w Europie wskaźników, ale przede wszystkim dobre, stabilne i bezpieczne otoczenie gospodarcze przez co jesteśmy atrakcyjnym miejscem do inwestowania również dla zagranicznych partnerów" - mówił Bochenek.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych