GAZETA BANKOWA: Finansowa smuta
Banki centralne Rosji, Białorusi i Ukrainy już od dawna borykają się z poważnymi problemami. Ich końca ciągle nie widać - pisze w „Gazecie Bankowej” Michał Kozak
Rosyjski bank centralny – Bank Rosji – w najbliższym czasie czeka solidne wyzwanie, jakim jest czystka systemu bankowego. Jak oceniają analitycy agencji Fitch w ciągu najbliższych czterech lat zlikwidowanych może zostać nawet połowa banków działających w Rosji. Jesienią Bank Rosji przejął kontrolę nad działalnością dwóch banków znajdujących się w czołowej osiemnastce, z kapitałem powyżej 500 mld rubli – Binbank i FK Otkrytie.
Pod lupą Kremla
Szefowa rosyjskiego banku centralnego Elwira Nabiullina przekonuje, że system jest stabilny – w jej ocenie rosyjskie banki mają wystarczająco dużo kapitału, wykazują się wzrostem dochodu i portfeli kredytowych, mają wystarczające rezerwy. – Wszystko jest w normie, znajdujemy się w pozytywnym trendzie – uspokaja rynek.
Jednak konkretne kroki, jakie sama proponuje, wskazują na coś całkiem innego, a do tego potwierdzają obawy analityków. Bank centralny chce na przykład wprowadzenia straszaka dla właścicieli banków i osób nawet nieformalnie wpływających na podejmowane przez nich decyzje, w postaci subsydiarnej odpowiedzialności za ich działania. Jak komentowała Nabiullina, nie jest prawidłowa sytuacja, w której właściciele banku z problemami zatrzymują swoje aktywa.
W Moskwie przy tej okazji przypominają, że w zapewnienia urzędników wierzyć nie można – jeszcze w sierpniu przekonywali o całkowitej stabilności systemu bankowego, by w miesiąc później wprowadzić swoją administrację do dwóch wielkich instytucji.
Optymizmu swojej szefowej nie podziela zresztą nawet wiceszef Banku Rosji Dmitrij Tulin – na początku listopada ogłosił, że Bank Rosji nie wyklucza „dalszego stosowania mechanizmu sanacji” a to może oznaczać tylko jedno – w kolejce do interwencji czekają już kolejne firmy. (…)
Idziemy w stronę państwowego systemu bankowego – ocenia cytowany przez Izwiestia prezes rosyjskiego MDM Banku, Oleg Wiugin.
W jego ocenie załamał się rosyjski model bankowości, w którym działające na rynku wewnętrznym banki prywatne zaciągały kredyty na Zachodzie i lokowały w kraju, zarabiając na różnicy stawek procentowych. Od 2014 r. na skutek sankcji obejmujących rosyjski sektor finansowy ta możliwość została zlikwidowana, a to z kolei zabija system bankowy. W dodatku rosyjskie banki od początku kryzysu 2008 r. nazbierały toksycznych aktywów, z których nie udało im się wyczyścić.
Bank centralny przyjął taktykę, zgodnie z którą, jeśli bank nie otrzymuje wystarczającego dochodu z posiadanych aktywów, powinien stworzyć rezerwy, podnosząc kapitał. (…) zdaniem Wiugina potrzeba na to bilionów rubli, jedynym dającym się przewidzieć efektem będzie program sanacji systemu bankowego za pomocą przejmowania banków prywatnych przez państwo.
Kierownictwu Banku Rosji uważnie przygląda się Kreml. Wygląda na to, że szykuje równoległy mechanizm kierowania systemem bankowym.
Pierwszy sygnał wyszedł z Kremla pod koniec października, gdy rosyjskie media poinformowały, że ministerstwo finansów wystąpiło o przyznanie mu nadzwyczajnych pełnomocnictw dotyczących operacji na rynku walutowym, nadzorowanym dziś przez Bank Rosji. Resort chce mieć m.in. prawo decydowania w sprawie wydawania zezwoleń na operacje w tym segmencie rynku. Podobne uprawnienia ministerstwo uzyskało w latach 90. kiedy kraj przeżywał problemy.
Niepewna Białoruś
Mińsk stanął tymczasem przed pytaniem o wypłacalność samego banku centralnego. W czerwcu decyzją parlamentu Narodowy Bank Republiki Białoruś (NBRB) zwolniono z wprowadzonego w 2008 r. obowiazku kierowania 80 proc. swoich zysków do Agencji Gwaranowanego Zwrotu Wkładów Bankowych, pokrywającej wypłaty klientom banków komercyjnych w razie ich upadłości.
Jak przekonywano, taka decyzja pozwoli bankowi centralnemu zatrzymywać cały zysk na pokrycie strat z lat minionych, na powiekszenie funduszy i w efekcie zapewni mu finansową stabilność.
W opinii Banku Światowego norma nie odpowiadała praktyce międzynarodowej – to bank przyjmujący depozyty powinien odpowiadać za te środki. A środki państwa powinny być wykorzystywane wyłącznie w charakterze czasowego mechanizmu – przekonywał wiceprezes banku centralnego Taras Nadolnyj.
Jednak to tylko parawan, za którym kryją się poważniejsze przyczyny o charakterze systemowym. Jak przyznaje samo kierownictwo NBRB, białoruski bank centralny od dłuższego czasu znajduje się w słabej sytuacji finansowej i od kilku lat nie generuje w ogóle zysków, a tym samym i tak nie ma z czego napełniać skarbca agencji.
Pełną wersję tekstu o problemach banków na Wschodzie oraz więcej informacji o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html