Informacje

GAZETA BANKOWA: Gazowy sztych Kremla

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 7 kwietnia 2019, 14:17

  • Powiększ tekst

Rosyjsko-niemiecki plan odejścia od dolara na rynku surowców energetycznych, czyli do czego Moskwie i Berlinowi potrzebny jest gazociąg Nord Stream 2

(…) Nowa waluta naftowa?

Ale zanim poświęcimy nieco uwagi Unii Europejskiej warto przypomnieć inne, ważne w naszych rozważaniach wydarzenia ostatnich miesięcy. Jak informował Reuters pod koniec ubiegłego roku, rosyjski gigant Rosnieft od października rozsyłał do swych głównych partnerów handlowych, zarówno firm z branży takich jak Royal Dutch Shell, jak i wielkich traderów w rodzaju firmy Vitol i Gunvor, propozycje przeredagowania wiążących je kontraktów w ten sposób, aby w rozliczeniach odejść od dolara a przejść na euro. Inna wielka rosyjska firma naftowa Surgutnieftgaz w tym samym miesiącu miała się zwrócić do swoich partnerów z propozycją przejścia w rozliczeniach handlowych na euro. Póki, co nikt na takie zmiany nie przystał, ale analitycy rynku byli dość zgodni w swej ocenie, że tego rodzaju posunięcia rosyjskich koncernów są efektem narastającej w Moskwie paniki, iż nowe amerykańskie sankcje mogą być podobne do tych, jakimi został objęty RusAl, czy Iran. Szczególnie groźna z rosyjskiego punktu widzenia może być chwiejna postawa władz chińskich, które tocząc trudne rozmowy z Waszyngtonem o przyszłość wzajemnego handlu mogą wcale nie być tak stanowcze jeśli idzie o obronę interesów Rosji.

I wreszcie pod koniec października kontrolowana przez państwo indonezyjska kompania naftowa Pertamina zaproponowała swym głównym partnerom, aby przejść we wzajemnych rozliczeniach na indyjskie rupie, euro czy chińskie juany. W tym wypadku mniej ważyły motywy polityczne, w większym stopniu liczyły się względy ekonomiczne, bo w związku z wahaniami kursowymi, tylko od początku 2017 roku dolar wobec miejscowej waluty zyskał na wartości o 17 proc., a w związku z tym kontrakty zawierane w dolarach stały się znacznie droższe, a np. w indyjskich rupiach (Indonezja większość swojej produkcji sprzedaje do Indii) znacznie bardziej konkurencyjne. Ale sygnał był wyraźny – na świecie narasta poczucie, że utrzymywanie rozliczeń w handlu surowcami energetycznymi w dolarach, zaczyna być postrzegane jako ryzykowne.

W tym samym czasie niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Mass w głośnym wywiadzie dla biznesowego dziennika „Handelsblatt” zaapelował o stworzenie przez Unię Europejską międzynarodowego systemu rozliczeniowego, bo wzmocni to, jego zdaniem, gospodarki państw europejskich. W środowisku unijnych technokratów i analityków ten punkt widzenia nie należy do odosobnionych. Na początku grudnia ubiegłego roku wpływowy brytyjski think tank Centrum na Rzecz Reform Europejskich opublikował raport, którego autorzy, Adam Tooze i Christian Odendahl, wzywają Unię do tego, aby uczyniła z euro, konkurencyjną wobec dolara walutę rezerwową współczesnego świata. „Dominacja dolara – piszą autorzy – jest oczywistą prowokacją dla tych, którzy proponują aby Unia Europejska odgrywała większą rolę w światowej polityce.” Za takim działaniem przemawiają też ich zdaniem argumenty ekonomiczne – większa aktywność w zakresie emisji denominowanych w euro obligacji ożywić może europejską gospodarkę oraz zmniejszyć koszty transakcyjne związane z finansowaniem długu państwowego takich krajów jak np. Włochy. W tym samym czasie z podobnym przesłaniem wystąpili analitycy wpływowego brukselskiego think tanku Breugel (ich zdaniem Europejski Bank Centralny winien porzucić swe dotychczasowe neutralne stanowisko w kwestii uczynienia z euro światowej waluty rozliczeniowej) a 5 grudnia ubiegłego roku Komisja Europejska opublikowała materiał poświęcony konsekwencjom jakie dla europejskiej gospodarki pociąga za sobą dolar jako waluta rozliczeniowa na międzynarodowym rynku energetycznym. Jej zdaniem Unia Europejska, która jest największym światowym importerem surowców energetycznych ponosi znaczne ryzyko w związku z niestabilnością dolara, a także jak stwierdzono jest wystawiona na ryzyko „jednostronnych działań”. To ostatnie stwierdzenie odnosi się do poczynań administracji amerykańskiej wywierającej nacisk polityczny i handlowy na Brukselę. Prościej wyraził się na ten temat szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker mówiąc w swoim corocznym wystąpieniu na temat stanu UE, że „jest absurdem, że Unia 80 proc. swych wartych 300 mld euro rachunków za surowce energetyczne płaci w dolarach, w sytuacji, kiedy tylko 2 proc. fizycznych dostaw pochodzi ze Stanów Zjednoczonych”. Wystąpienie Junckera zbiegło się z zaleceniami Komisji Europejskiej, w których proponuje ona wzrost znaczenia euro jako waluty rozliczeniowej w europejskim handlu surowcami energetycznymi oraz wzrost znaczenia europejskiej waluty w „zwiększeniu wykorzystywania euro w umowach międzynarodowych i niewiążących instrumentach związanych z energią”. Wprost brukselscy urzędnicy wzywają europejskie giełdy gazowe, aby zawierane na nich kontrakty i oferowane instrumenty finansowe (derywaty) związane były z walutą europejską.

(…)

Dokończenie budowy Nord Stream 2 nie tylko zwiększy wzajemne powiązania ekonomiczne, polityczne i inwestycyjne. Rosja będzie zresztą w tej ostatniej kwestii uprawiała politykę, którą bardzo lubi: dyskryminowania inwestycji z krajów anglosaskich i promowania firm „europejskich”. Postępowanie w sprawie inwestycji koncernu Total jest w tym zakresie symptomatyczne, bo w tym samym czasie w więzieniu znalazł się Michael Calvey, twórca i prezesa jednego z największych i najdłużej działających w Rosji funduszy inwestycyjnych Baring Vostok. Calvey, który programowo unikał inwestycji w „sektory wrażliwe” reprezentował jednak kapitał amerykański. Innym przykładem jest ostateczne zablokowanie przez Moskwę zakupu przez amerykańskiego potentata Schlumberger Eurasia Drilling Company.

Zbudowanie kolejnej rury na dnie Bałtyku oraz następnej, biegnących przez Bułgarię, Serbię, Węgry i Słowację jest tylko pierwszą fazą tej operacji. Kolejną będzie stworzenie systemu rozliczeniowego opartego na euro oraz rublu, bo jak donosi rosyjska prasa ekonomiczna w marcu, na elektronicznej platformie, którą uruchomił Gazprom, zawarto pierwszy kontrakt na dostawy do Europy gazu denominowany w rublach. Niejako „na zachętę” rosyjski Bank Centralny zmniejszył w ubiegłym roku znacząco swe rezerwy w dolarach a zwiększył w euro i chińskich juanach. Stracił na tej operacji kilka miliardów, ale czego się nie robi w imię dobrej współpracy w przyszłości…

(…)

Marek Budzisz

Cały materiał o polityczny-finansowej rozgrywce na rynku ropy i gazu oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych