Szpiegostwo, łapówki: Poważne oskarżenia pod adresem Ubera
Uber miał dopuszczać się szpiegostwa i łapownictwa, infiltrować prywatne grupy dyskusyjne, kraść wrażliwe dane handlowe a także ingerować w stosunki prawnik-klient czy utrudniać rządowe dochodzenia. Brzmi jak scenariusz filmu sensacyjnego ale zdaniem byłego pracownika firmy takie są fakty i prawda na temat popularnego przewoźnika.
W 37-stronnicowym liście napisanym przez prawnika reprezentującego byłego analityka Ubera Richarda Jacobsa już w maju 2017 roku. List ujrzał światło dzienne dopiero niedawno gdy wypłynął jako dowód w pozwie ze strony Waymo - jednostki pracującej nad autonomicznymi samochodami (dawniej będącej częścią Google), która oskarża Uber o kradzież wrażliwych danych handlowych.
Według Waymo ich były pracownik miał pobrać dane z tajnych serwerów by potem przekazać je Uberowi (dla którego też podjął pracę).
W piątek firma Uber w krótkim oświadczeniu zadeklarowała, iż jest świadoma oskarżeń pod swoim adresem.
Sprawa jednak okazała się na tyle poważna, iż prowadzący sprawę sędzia zadecydował o przesunięciu terminu kolejnej rozprawy tak by przeprowadzone zostało bardziej rzetelne i drobiazgowe dochodzenie.
A oskarżenia wysuwane pod adresem Ubera są bardzo poważne - szpiegostwo gospodarcze, kradzież danych handlowych a nawet łapownictwo - to tylko część zarzutów pod adresem firmy. Uber miał też korzystać z byłych pracowników CIA, którzy pomagać mieli w pozyskiwaniu tajnych danych na rzecz koncernu.
Firmy, która, dodajmy, już od pewnego czasu ma spore problemy. W kilku dużych miastach europejskich uniemożliwiono Uberowi działanie, a podobne regulacje planowane są w szeregu innych miejscowości.
CNN Money/ as/