Minister Kowalczyk upoluje myśliwych
Decyzja należy do parlamentarzystów, to będzie zadanie na następny tydzień, by powstało Prawo łowieckie, które będzie kompromisem - powiedział w piątek minister środowiska Henryk Kowalczyk. Dodał, że „chodzi o to, żeby Polski Związek Łowiecki był kontrolowany, sterowalny”.
Minister środowiska Henryk Kowalczyk mówił w Radiu Plus o piątkowym spotkaniu konsultacyjnym w sprawie zmian w Prawie łowieckim, które odbędzie z myśliwymi, ekologami, rolnikami. W rozmowach udział wezmą też minister środowiska Henryk Kowalczyk, wiceminister środowiska Andrzej Konieczny oraz wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Rafał Romanowski.
Kowalczyk pytany, czy myśliwym zbyt dużo wolno, po ostatniej specustawie, która dotyczyła ASF, zaznaczył: „Te zapisy, które wprowadzono w związku ze zwalczaniem ASF-u, tak naprawdę umożliwiały przeprowadzanie redukcji, ale też na zlecenie lekarza weterynarii, jeśli uznał, że to jest potrzebne, a w Parkach Narodowych na zlecenie dyrektora parku, więc myślę, że tu trochę przekłamań było”.
Myślę, że dzisiejsze spotkanie, pewnie wyjaśni różne aspekty różnym środowiskom – powiedział Kowalczyk.
Zaznaczył, że „ze wszystkimi warto rozmawiać, warto posłuchać wzajemnie swoich argumentów, ale i tak decyzja należy do parlamentarzystów”.
To będzie zadanie na następny tydzień, żeby powstało Prawo łowieckie, które będzie kompromisem. Co wcale nie znaczy, że wszyscy będą zadowoleni. Być może nikt nie będzie zadowolony, ale to będzie świadczyło o tym, że kompromis jest dobry - mówił minister.
Te zmiany, które dawały większe uprawnienia, pewnie trzeba będzie ograniczyć. Chodzi też o to, żeby Polski Związek Łowiecki był kontrolowany, sterowalny, bo bez tego, chyba nic nie będziemy mogli zrobić, jeśli chodzi o łowiectwo - zaznaczył.
Minister powiedział, że „nie od dziś wiadomo, że prezes (PiS) Jarosław Kaczyński jest zdecydowanym przeciwnikiem wszelkiego rodzaju łowiectwa i zabijania zwierząt, ale rozumie sytuację np. w rolnictwie, że jest to zło, ale zło konieczne. „Bez tego nie ruszymy z walką z ASF-em, a jeśli tego nie zrobimy, to będzie w rolnictwie tragedia” - stwierdził Kowalczyk.
Pytany, czy jesteśmy bliżej zwalczania tej epidemii, podkreślił, że „koniec marca będzie takim okresem, gdy będzie można coś podsumować. Natomiast jednym z elementów jest redukcja populacji dzików”.
Dziki, które przychodzą do miast, są nosicielami tej choroby.(…) To jest groźna choroba i musimy podjąć działania - mówił.
W połowie grudnia Sejm jednogłośnie uchwalił specustawę do walki z ASF, która pozwala na podjęcie nadzwyczajnych działań, by powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). Głównym celem ustawy jest zwiększenie skuteczności zwalczania chorób zakaźnych zwierząt poprzez wprowadzenie nowych rozwiązań w zakresie zabezpieczenia przed rozwleczeniem choroby zakaźnej, zwalczania chorób zakaźnych wśród zwierząt wolno żyjących (dzikich). Daje ona możliwość nakładania nowych nakazów, zakazów i ograniczeń oraz wprowadza sankcje administracyjne za ich nieprzestrzeganie.
Ustawa zmienia przy tym przepisy m.in. w Prawie łowieckim, zwiększając nadzór nad Polskim Związkiem Łowieckim. Chodzi o poprawę efektywności odstrzału sanitarnego, m.in. polowań na obszarach chronionych. Ponadto wprowadzono możliwość wypowiedzenia umowy dzierżawy obwodu łowieckiego. Dodano także przepis, który przewiduje karanie osób, które umyślnie utrudniają lub uniemożliwiają wykonywanie polowania.
ASF jest niegroźny dla ludzi, ale przynosi znaczne straty gospodarcze, dotyczące zarówno produkcji trzody chlewnej, jak i poważne ograniczenia w produkcji i sprzedaży wyrobów z mięsa. Wykrycie wirusa w gospodarstwach wiąże się z usypianiem wszystkich zwierząt w danej hodowli oraz z ograniczeniami na obszarach je otaczających.
Dotychczas - od czasu pojawienia się ASF w Polsce, czyli od 17 lutego 2014 roku - odnotowano ponad 100 ognisk tej choroby u trzody chlewnej w trzech województwach: podlaskim, lubelskim i mazowieckim oraz blisko 1000 przypadki ASF u dzików na terenie czterech województw: podlaskiego, lubelskiego, mazowieckiego oraz warmińsko-mazurskiego.
Na podst. PAP