Informacje

autor: flickr
autor: flickr

Polacy nie będą musieli uciekać zagranicę

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 11 marca 2018, 15:29

  • Powiększ tekst

Na nowej formule Specjalnych Stref Ekonomicznych najbardziej skorzystają polskie firmy - mówi PAP wiceminister przedsiębiorczości i technologii Tadeusz Kościński. Dzięki nowym przepisom Polacy nie będą musieli uciekać zagranicę - podkreśla.

PAP: Rząd przyjął ostatnio projekt ustawy, który z całej Polski czyni specjalną strefę ekonomiczną. Kto najbardziej skorzysta na tych przepisach?

Tadeusz Kościński: Polskie firmy. Chcemy, by dzięki tej ustawie mikrofirmy, małe i średnie przedsiębiorstwa również mogły inwestować w strefach ekonomicznych. Do tej pory strefy ekonomiczne były miejscem inwestycji głównie dużych, globalnych firm.

To prawda. Padają nawet zarzuty, że dotychczasowe SSE przyczyniły się do tego, że zagraniczny kapitał zdominował polski.

Tak. Trzeba jednak pamiętać, że strefy ekonomiczne funkcjonują w Polsce od przeszło dwudziestu lat, a wtedy polska gospodarka była na innym poziomie. Mieliśmy hiperbezrobocie, inflację, mało kapitału i nowych technologii. W tamtym momencie było dla nas bardzo ważne, by ściągnąć do Polski kapitał zagraniczny i zapewnić nowe miejsca pracy. Teraz nasza gospodarka jest jednak w kompletnie innym miejscu. Mamy rekordowo niskie bezrobocie. Obecnie dużo ważniejsza jest jakość kapitału i miejsc pracy, w tym promowanie kapitału polskiego.

A co dokładnie oznacza jakość kapitału, jakość miejsc pracy, która ma być uwzględniana przy wydawaniu zezwoleń na działanie w ramach SSE?

Jeśli chodzi o jakość miejsc pracy, to definiuje ją rodzaj umowy - czy jest terminowa, bezterminowa, czy na zlecenie. Kolejną kwestią jest zapewnienie pracownikom ponadstandardowych świadczeń, takich jak różne formy podnoszenia kompetencji, dodatkowe ubezpieczenia medyczne i programy emerytalne. Co do jakości inwestycji, ważny jest charakter danej inwestycji i jej wpływ na innowacyjność i konkurencyjność polskiej gospodarki. Kluczowe jest to, czy zastosowana technologia przyda nam się w przyszłości, czy będzie rozwijała krąg dostawców w Polsce. Nie mniej ważna jest współpraca inwestora z uniwersytetami, uczelniami i stawianie na badania i rozwój jak i to, czy produkt, usługa końcowa będą sprzedawane wyłącznie na rynku polskim, czy też eksportowane.

Czy dobrze rozumiem, że inwestorzy, którzy dostaną preferencje, będą musieli zatrudniać pracowników na etat, czy jednak będzie to uzależnione od tego, jaka jest sytuacja na lokalnym rynku pracy?

To zależy. W Polsce mamy obecnie rekordowo niskie bezrobocie w skali całego kraju. Wprowadzamy zasadę, że im wyższe bezrobocie w powiecie, tym niższe wymagane nakłady inwestycyjne.

Dotychczas w SSE często oferowano tak słabe płace, że ludność z terenów nimi objętych decydowała się na pracę zagranicą. Jak nowa formuła SSE odpowiada na ten problem?

Możliwość inwestycji na preferencyjnych warunkach dla mikrofirm to właśnie odpowiedź na to zjawisko. Takie przedsiębiorstwa przez 10-15 lat nie będą musiały odprowadzać podatku CIT. Poza przywilejami podatkowymi, będą mogły korzystać z całej „wspierającej” infrastruktury oferowanej przez strefy. Mam nadzieję, że to przyczyni się do zahamowania emigracji. Dla wszystkich, którzy chcą coś ciekawego zrobić, tworzymy dogodne warunki w kraju.

Czyli chcemy zatrzymać w Polsce tych bardziej przedsiębiorczych…

Można tak to ująć. Małe przedsiębiorstwa, by otrzymać preferencje, będą musiały wyłożyć mniejsze fundusze i spełnić nieco łagodniejsze wymogi co do jakości inwestycji i miejsc pracy.

Jaki procent beneficjentów nowych rozwiązań - według Państwa przewidywań - będzie stanowił polski kapitał?

Trudno wskazać konkretną liczbę. Jedno jest pewne, rząd nie może wdrażać ustawy, która promowałaby wyłącznie polski kapitał. Nie pozwala na to UE. Dlatego będziemy zachęcać MŚP do starania się o granty. Dotychczasowe rozwiązania faktycznie promowały kapitał zagraniczny. Żeby wejść do specjalnej strefy ekonomicznej, trzeba było bowiem jednorazowo zainwestować spore kwoty i zatrudnić dużo ludzi. A nasze rodzime firmy, nawet spore, rzadko kiedy są w stanie raptownie wyłożyć na inwestycję 100 mln zł i zatrudnić tysiąc osób. Nowa ustawa pozwoli na inwestowanie dużo mniejszych kwot, co jest istotną korzyścią dla polskich firm. Trzymamy za nie kciuki.

Czy ta ustawa ma być również receptą na wzrost inwestycji prywatnych?

Na pewno się do niego przyczyni. To jedno z licznych rozwiązań, które mają temu służyć. Dla nas jednak najważniejsze jest to, by Polacy nie wyjeżdżali zagranicę i zakładali biznesy tutaj, w Polsce. Mają temu również służyć działania dla start-upów, które przygotował rząd. Poza przywilejami podatkowymi, ma w tym też pomóc nowa rola spółek zarządzających strefami. Do tej pory koncentrowały się one głównie na sprzedaży nieruchomości. Jednak teraz to nie jest dla nas najważniejsze. Kluczowe jest to, by zapewniały cały wachlarz usług. Nastąpi rejonizacja. Każda spółka stworzy strategię dla swoich powiatów, w której wskaże kierunki rozwoju, w tym perspektywiczne branże - samochodową, lotniczą, farmaceutyczną itd. Współpracować przy tym będą z lokalnymi przedsiębiorcami, samorządami, uczelniami. Jeden punkt kontaktu dla inwestora zapewni kompleksową usługę, a także istotną pomoc w eliminacji barier inwestycyjnych, m.in. w skróceniu czasu procedur. Wsparcie dla przedsiębiorców będzie zatem dużo większe niż dotychczas.

Pojawiają się obawy przed uznaniowością urzędników w przyznawaniu preferencji, jak Pan się do nich odniesie?

Decyzje będą podejmowane przez zarządy stref, ale nasz resort będzie je weryfikował. Dodatkowo przedsiębiorca, który otrzymał negatywną decyzję, będzie mógł się do nas odwołać. MPiT będzie brało pod uwagę wszystkie aspekty: wartość inwestowanego kapitału, liczbę miejsc pracy, ich jakość, zgodność planu inwestora ze Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

A jak skłonić inwestorów do inwestowania np. w Warmińsko-Mazurskiem? Dotychczas najwięcej inwestycji lokowano w SSE na Dolnym Śląsku czy na Śląsku.

To, że tak dużo inwestycji lokowanych jest na Południu i Zachodzie Polski, wynika z obranego wcześniej modelu. Nasza gospodarka oparta była na imitacjach. Produkowaliśmy, jak najtaniej, wyroby wymyślone gdzie indziej i konkurowaliśmy ceną. Nasze główne rynki to Niemcy i Czechy, więc chodziło o to, by fabryki były jak najbliżej nich. Natomiast teraz stawiamy na jakość inwestycji. Poza tym chcemy promować nowe, perspektywiczne rynki zbytu - Azję, Afrykę czy Amerykę Południową. Nie tylko Europę, gdzie idzie 80 proc. naszego eksportu, z czego 27 proc. przypada na Niemcy. Zakłady produkujące na odległe rynki mogą powstawać w centralnej czy wschodniej Polsce. Dzięki temu będzie łatwiej rozwijać dotychczas zaniedbane regiony.

Rozumiem więc, że krytykę nowej formuły SSE, że utrwali ona peryferyjny model naszej gospodarki, uważa Pan za nieuzasadnioną?

Oczywiście. Polska otwiera się na rodzimy kapitał. Polacy nie będą musieli uciekać zagranicę. Poza tym nowe prawo sprawi, że będziemy konkurencyjni wobec naszych partnerów. Nasi główni konkurenci też mają preferencje rozszerzone na prawie cały obszar kraju. Teraz potencjalny inwestor nie będzie więc miał takiego łatwego wyboru.

Kiedy te rozwiązania wejdą w życie?

Przewidujemy, że prace nad ustawą zakończą się w parlamencie w II kwartale 2018 r.

Czy nie ma obaw co do zgodności tych przepisów z prawem UE, czy trzeba będzie je notyfikować Komisji Europejskiej?

Założeniem projektu było pozostawanie w zgodzie z regulacjami Unii Europejskiej. Nie chcieliśmy wprowadzać rozwiązań, które wymagałyby długotrwałego procesu notyfikacji. Jednak program pomocowy będzie poddawany ewaluacji. Plan ewaluacji zostanie przygotowany po wejściu w życie przepisów w celu przekazania do oceny przez Komisję Europejską.

(PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych