Informacje

Polski rząd nadal walczy o pracowników delegowanych

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 22 marca 2018, 12:32

    Aktualizacja: 22 marca 2018, 12:38

  • Powiększ tekst

Rozwiązania zawarte w dyrektywie o pracownikach delegowanych nie są dla nas korzystne. Nasze stanowisko w tej sprawie będzie konsekwentne, będziemy przeciw tym rozwiązaniom - powiedział wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed

Państwa członkowskie i PE porozumiały się we wtorek w sprawie dyrektywy o pracownikach delegowanych. Ograniczenie okresu delegowania ustalono na 12 miesięcy z możliwością wystąpienia o dodatkowe sześć miesięcy w określonych przypadkach. Po tym czasie pracownik delegowany zostanie objęty prawem pracy kraju przyjmującego. Porozumienie było negocjowane w imieniu krajów członkowskich przez bułgarską prezydencję w UE i musi jeszcze zostać formalnie zaakceptowane przez kraje UE w ramach Rady UE.

Te rozwiązania nie są dla nas korzystne, ale ostatecznej decyzji w tej sprawie nie ma. Nasze stanowisko będzie konsekwentne - będziemy przeciw tym rozwiązaniom. Na dzisiaj nie mamy możliwości, w ostatecznym głosowaniu, zablokowania wejścia w życie tej dyrektywy - ocenił Szwed podczas konferencji prasowej.

Zwrócił uwagę, że prace nad dyrektywą powoli dobiegają końca.

Udało się zmienić kwestie dotyczące podwykonawców. Ale ponownie wrócił temat w kwestiach związanych z kosztami delegowania, tutaj też jest problem. Zgodziliśmy się wspólnie na kwestie związane z minimalnymi wynagrodzeniami w państwach, do których pracownicy są delegowani - mówił. Dodał, że ws. dyrektywy więcej będzie wiadomo po 11 kwietnia.

Wiceminister negatywnie ocenił rozwiązania dyrektywy dotyczące układów zbiorowych. Chodzi o możliwość stosowania przez państwa członkowskie, wobec firm delegujących pracowników, układów zbiorowych w danym regionie czy sektorze. W ramach układów zbiorowych przedstawiciele lokalnych pracodawców i pracowników mogą zapisać wyższą kwotę wynagrodzenia lub inny czas pracy, niż przewidziano w ogólnokrajowym prawie. Dodatkowo pracodawcy będą zobowiązani do wypłacenia swoim pracownikom nie tylko stawek minimalnych, ale także wszelkich dodatków i bonusów, jakie otrzymują pracownicy lokalni. Zdaniem Szweda, wprowadzenie takich rozwiązań może spowodować problemy wśród polskich pracodawców.

Szwed przypomniał, że na początku negocjacji udało się zablokować procedowanie zmian dyrektywy - dzięki uruchomieniu procedury „żółtej kartki”. Zaznaczył, że stanowisko polskiego rządu nie zmieni się w te sprawie.

Nowa dyrektywa będzie niekorzystna dla polskich firm. Z tego powodu w październiku ubiegłego roku na posiedzeniu Rady UE polski rząd wypowiedział się przeciw tym zapisom. Ostatecznie dokumentu nie poparły też Węgry, Litwa i Łotwa, a od głosu wstrzymały się Wielka Brytania, Irlandia i Chorwacja. Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska mówiła wtedy, że w negocjacjach między państwami członkowskimi Polsce nie udało się osiągnąć kompromisu w oczekiwanym przez siebie wymiarze.

PE proponował dłuższy niż Rada UE, bo 24-miesięczny okres delegowania, co dawałoby szanse na rozwiązania lepsze z punktu widzenia polskich firm. Nie udało się go jednak przeforsować w trakcie negocjacji z reprezentującą kraje UE bułgarską prezydencją.

Porozumienie zakłada również, że przepisy zmienionej dyrektywy będą miały zastosowanie do sektora transportu po wejściu w życie regulacji sektorowych, ujętych w tzw. pakiecie mobilności. Prace nad tym pakietem nowych przepisów, dotyczących sektora drogowego, trwają w Brukseli. Polska chciała, by dyrektywa nie odnosiła się bezpośrednio do transportu. Jest on w naszym kraju bardzo silny, a nowe przepisy uderzą w polskie firmy tego sektora, które bardzo dobrze radzą sobie na europejskim rynku.

Państwa członkowskie będą miały dwa lata na włączenie nowej dyrektywy do prawa krajowego.

SzSz (PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych