Turcja pomimo gorącej sytuacji wciąż atrakcyjna dla inwestorów
Uliczne protesty tłumione brutalnie przez policję w Turcji nie odstraszają polskich przedsiębiorców zainteresowanych wejściem na tamtejszy rynek. Swoją ofertę w tym kraju zamierza w tym roku prezentować ponad 100 naszych firm.
Turcja jest jednym z pięciu krajów spoza UE uznanych przez ministerstwo gospodarki za rynek perspektywiczny. W 2012 r. wysłaliśmy tam towary o wartości 2,4 mld euro. Dla porównania nasz eksport do prawie ośmiokrotnie mniejszych pod względem liczby ludności Czech wyniósł blisko 9 mld euro.
Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych, która wygrała konkurs MG na prowadzenie promocji polskiej na terenie Turcji, organizuje w tym roku wyjazdy na siedem imprez targowych do tego kraju. Resort gospodarki zwraca przedsiębiorcom do 75 proc. kosztów - m.in. za wynajem sal konferencyjnych, przelotów, czy artykułów promocyjnych w tureckiej prasie. Do wydania na ten cel m.in. ze środków unijnych ma ok. 15 mln zł. Kilka z wydarzeń promocyjnych już się odbyło, m.in. targi branży kolejowej i transportowej, a także targi budowlane. Są też pierwsze kontrakty. Pod wakacjach na "World Food" okazję do promocji swoich produktów będą mieli przedsiębiorcy z branży spożywczej, w Izmirze z kolei odbędą się duże targi wielobranżowe, a w październiku do Ankary ma jechać sektor teleinformatyczny. W sumie do programów PAIiIZ nakierowanych na rynek turecki zgłosiło się około 120 firm. Agnieszka Schuette, która w PAIiIZ odpowiada za projekt promocji polskiej gospodarki nad Bosforem powiedziała, że nie zauważa oznak niepokoju ze strony naszego biznesu ostatnimi wydarzeniami w Turcji.
Potwierdzają to też przedsiębiorcy. "Jeśli ktoś wejdzie na rynek w momencie niepewnym, będzie czerpał korzyści z biznesu, gdy sytuacja się ustabilizuje" - powiedział Stanisław Korzeniowski z Via Guarana. Początkowo jego firma, która zajmuje się sprzedażą napojów energetycznych chce sprowadzać do Turcji swoje towary, a później planuje również uruchomić tam produkcję. Plany rozwoju sprzedaży w tym kraju ma również polska firma produkująca kosmetyki Bell. Jak powiedziała Anna Brzezińska z działu zajmującego się rozwojem eksportu w Bell, jej pracodawca chciałoby pozyskać dystrybutora swoich produktów w Turcji. Ostatnie wydarzenia - jak podkreśliła - nie mają wpływu na plany biznesowe przedsiębiorstwa.
Doradca w Polsko-Tureckiej Izbie Gospodarczej Anna Walaszek-Coban zwróciła uwagę, że Turcja jest ogromnym krajem z bardzo dobrze rozwijającą się gospodarką. "Turcja otwiera cały system prawny i gospodarczy na przyjęcie inwestorów zagranicznych" - podkreśliła.
W lipcu zeszłego roku władze tureckie wprowadziły nowy kodeks handlowy przewidujący wiele ułatwień dla przedsiębiorców. Wcześniej aby prowadzić działalność w Turcji zagraniczny biznesmen musiał mieć wspólnika z Turcji, teraz z tego zrezygnowano. Obniżone zostały tez progi wymaganego kapitału konieczne, by utworzyć spółkę (wystarczy na to 18 tys. zł). "Moi klienci, którzy działają na rynku tureckim są bardzo zadowoleni ze swojej działalności. Coraz więcej spółek i firm polskich inwestuje w Turcji. Coraz więcej firm zgłasza się do Polsko-Tureckiej Izby Gospodarczej z zapytaniami, albo nawet planami inwestycji" - podkreśliła. Jej zdaniem obecne wydarzenia w Turcji nie mają wpływu na działalność przedsiębiorców. "Protesty i zamieszki odbywają się w kilku miejscach. Stambuł to jest kilkunastomilionowe miasto, protestujący znajdują się w jednej jego małej części, a tak naprawdę cały kraj funkcjonuje normalnie" - przekonuje Walaszek-Coban.
Wiceprezes PAIiIZ Marek Łyżwa przyznał w rozmowie, że ostatnie wydarzenia w Turcji nie są zachęcające dla potencjalnych inwestorów, ale jego zdaniem nie będzie to problem dla tych, którzy chcą robić lub już robią interesy. "Turcja to silne gospodarczo państwo. Dla biznesu te niepokoje nie mają raczej specjalnego znaczenia" - ocenił.
Turcja może poszczycić się jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w ostatnich latach w Europie. Według danych Banku Światowego w 2010 r. wzrost tureckiej gospodarki wyniósł 8,2 proc. PKB, w 2011 r. 8,5 proc. W zeszłym roku wzrost wprawdzie wyhamował do poziomu 2,5 proc., jednak w tym roku ma znowu nastąpić ożywienie.
Gospodarce mogą jednak zaszkodzić protesty do jakich dochodzi od ponad dwóch tygodni. Demonstracje, które zaczęły się od sprzeciwu wobec planów budowy centrum handlowego i meczetu na miejscu parku, przerodziły się w szersze protesty przeciwko polityce szefa rządu. Ich uczestnicy żądają, aby premier ustąpił. Na znak poparcia protestów w poniedziałek strajk ogłosiły duże centrale związkowe DISK i KESK, które zrzeszają około 700 tys. osób.
(PAP)
stk/ drag/