Byli członkowie zarządu PGE usłyszeli zarzuty
Zarzuty dotyczące wyrządzenia szkody w wielkich rozmiarach, przywłaszczenia mienia, prania brudnych pieniędzy i sporządzenia nierzetelnego operatu szacunkowego - takie zarzuty usłyszeli podejrzani w sprawie nieprawidłowości przy zakupie Elektrociepłowni Przeworsk
Agenci rzeszowskiej delegatury CBA zatrzymali w czwartek w tej sprawie, która jest jednym z wątków afery podkarpackiej, siedem osób: czworo byłych członków zarządu PGE Energia Odnawialna SA - prezesa Wojciecha A., Jacka P., Krzysztofa K. i Marzannę Ch., byłego Dyrektora Departamentu w tej spółce Bogdana Z., a także rzeczoznawcę majątkowego oraz prezesa zarządu spółki E. z branży energetycznej Piotra M.
Od czwartku trwały przesłuchania tych osób w śląskim wydziale Prokuratury Krajowej.
Czynności te zostały przerwane minionej nocy z uwagi na późną porę i będą dzisiaj kontynuowane” - powiedział prokurator Piotr Żak z PK.
Jak powiedział prokurator, byli członkowie zarządu i b. dyrektor w PGE EO usłyszeli zarzuty dotyczące niegospodarności - wyrządzenia szkody w wielkich rozmiarach. Chodzi o co najmniej 22 mln zł.
Podkarpacki przedsiębiorca z branży energetycznej usłyszał zarzut przywłaszczenia mienia znacznej wartości - co najmniej 6 mln zł. Jest też podejrzany o pranie brudnych pieniędzy m.in. w Liechtensteinie, na Słowacji i Gibraltarze. Miał mu w tym pomagać zagraniczny biznesmen.
Biegły rzeczoznawca jest natomiast podejrzany o sporządzenie nierzetelnego operatu szacunkowego, w którym wartość części składowych nieruchomości została zawyżona o co najmniej 10 mln zł - powiedział prokurator Żak.
Prokuratura na razie nie ujawnia, w jaki sposób podejrzani ustosunkowali się do zarzutów. Dopiero po zakończenia przesłuchań zapadnie decyzja w sprawie stosowania wobec nich środków zapobiegawczych.
Sprawa dotyczy zakupu elektrociepłowni w cukrowni w Przeworsku za 22 mln zł przez PGE Energia Odnawialna SA. Według śledczych, taka kwota wydana w 2010 r. na zakup niedziałającej elektrociepłowni była marnotrawstwem.
Elektrociepłownia była zlokalizowana w budynkach starej Cukrowni Przeworsk i miała produkować ekologiczną energię. Jej właścicielem została kilka lat wcześniej, za wielokrotnie mniejszą kwotę, prywatna spółka E. z branży energetycznej - informował Piotr Kaczorek z CBA.
Ustalenia funkcjonariuszy CBA wskazują, że transakcja nie miała żadnych podstaw ekonomicznych - generator prądu był wyeksploatowany, nie było także możliwości dostarczania ciepła, a samo miasto nigdy nie było zainteresowane zakupem ciepła z tego źródła.
Według śledczych, urządzenia nie były używane od momentu zakupu, a ich wartość tuż po transakcji była szacowana przez PGE EO, jak cena złomu. Biegli rzeczoznawcy mieli dokonać poświadczających nieprawdę wycen i operatów szacunkowych przedsiębiorstwa Elektrociepłowni Przeworsk - również ich obejmuje śledztwo w tej sprawie.
Transakcja wiąże się z tzw. aferą podkarpacką, ponieważ doszło do niej, gdy podejrzany w sprawie afery poseł PSL Jan Bury pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa.
Kaczorek podał, że w tle sprawy są fikcyjne faktury i możliwość wyprowadzenia milinów złotych poprzez jedną ze spółek z raju podatkowego zarejestrowaną na Gibraltarze. Jej adres przewija się w dokumentach znanych, jako „Panama Papers” - informacji o lokowaniu środków lub praniu pieniędzy w rajach podatkowych przez prominentne osoby z całego świata.
Ze zgromadzonych w śledztwie materiałów jednoznacznie wynika, że spółka z raju podatkowego M.E. Ltd. nie wykonywała żadnych prac ani usług związanych z remontem czy sprzedażą Elektrociepłowni Przeworsk, a jednak jej za to zapłacono - powiedział PAP Kaczorek.
Pieniądze te - blisko 1,4 mln euro przekazała polska spółka E. i zostały one wypłacone w krótkim okresie w gotówce przez bank w Liechtensteinie - zaznaczył. Część pieniędzy miała trafić też na konta dwóch innych zagranicznych spółek - dodał Kaczorek.
Adres spółki M.E. Ltd. jest taki sam, jak adres 9 innych spółek, które zajmowały się praniembrudnych pieniędzy w ujawnionych materiałach „Panama Papers”, a jej dyrektor - mieszkaniec Dubaju - widnieje w ogólnodostępnych publikacjach dotyczących tej sprawy - podkreślił Kaczorek.
Na podstawie zawiadomienia CBA sprawę od listopada 2013 r. prowadzi katowicka prokuratura. Po zmianach organizacyjnych w prokuraturze prowadzi ją wydział zamiejscowy PK. Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym. Postępowanie ma jednak znacznie szerszy zakres. Do Katowic trafiły też niektóre wątki z postępowania toczącego się wcześniej w Warszawie.
W katowickim śledztwie zarzuty usłyszało już ok. 30 osób. Są wśród nich m.in. były poseł i były szef klubu parlamentarnego PSL Jan Bury, b. szefowie rzeszowskich prokuratur oraz podkarpacki biznesmen z branży paliwowej Marian D. Pod koniec września ub. roku CBA poinformowało o zatrzymaniu pod zarzutem korupcji b. prezesa i b. wiceprezesa Rafinerii Jasło oraz byłego kierownika działu w rafinerii.
Siedem wątków zakończyło się już skierowanymi do sądu aktami oskarżenia, m.in. wiosną ub.r. prokuratura oskarżyła b. prokurator apelacyjną z Rzeszowa Annę H., której zarzucono popełnienie sześciu przestępstw, m.in. korupcję i przekroczenie uprawnień.
Na początku br. PK poinformowała o skierowaniu aktu oskarżenia przeciwko b. szefowi Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Zbigniewowi N. Chodzi˙m.in. o przyjęcie łapówek na kwotę kilkuset tysięcy złotych w zamian za powoływanie się na wpływy w różnych instytucjach.
W innym wątku postępowania we wrześniu ub. roku PK oskarżyła prezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego, Burego oraz kontrolera w rzeszowskiej delegaturze NIK o przestępstwa nadużycia władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie. Żaden z nich nie przyznał się do zarzucanych czynów.
Jak wcześniej podawała prokuratura, podstawą formułowanych wobec podejrzanych zarzutów są m.in. zeznania świadków, wyjaśnienia innych podejrzanych, a także treść zarejestrowanych rozmów telefonicznych.
SzSz(PAP)