Skąd wzrost wpływów VAT?
Wzrost przychodów z tytułu podatku VAT jest spowodowany zarówno działaniami legislacyjnymi rządu i wzrostem gospodarczym - powiedział główny ekonomista banku PKO BP Piotr Bujak. Dodał jednak, że przestrzeń do zwiększania ściągalności podatku VAT się wyczerpuje.
Bujak stwierdził, że wzrost przychodów z tytułu podatku VAT jest spowodowany zarówno działaniami legislacyjnymi i operacyjnymi rządu, jak i wzrostem koniunktury gospodarczej. „Trudno uznać, że wzrost wpływów z podatków w żadnej mierze nie wiąże się z koniunkturą, która w ostatnich latach, szczególnie w 2017 roku była bardzo dobra” - dodał. Zaznaczył, że struktura wzrostu gospodarczego była również „dobra i wydajna podatkowo - mieliśmy duży wkład konsumpcji do wzrostu gospodarczego”.
„To sprzyja cyklicznemu wzrostowi podatków dochodowych, czyli takiemu, który wiąże się z poprawą koniunktury, ze wzrostem bazy podatkowej wynikającym z szybkiego wzrostu PKB” - tłumaczył.
Ekonomista szacuje, że jest „bardzo duża grupa działań uszczelniających, ukierunkowanych na zwiększenie ściągalności podatków”. „W skali roku ten efekt wyniósł 15 mld zł, mam na myśli w 2017 roku, czyli to jest 0,8 proc. PKB zaledwie w ciągu jednego roku. To naprawdę bardzo duża zmiana i naprawdę ogromny sukces” - ocenił.
Przyznał, że w 2018 roku „jest miejsce na podobną skalę wzrostu dochodów podatkowych z tytułu uszczelnienia systemu podatkowe - ok. 10-15 mld zł”. „Natomiast im więcej środków uda się już w tym roku z tego tytułu uzyskać, tym bardziej wyczerpany będzie potencjał związany z poprawą ściągalności” - podkreślił.
Jak tłumaczył „luka podatkowa w punkcie wyjściowym - kiedy te wszystkie działania z dużą intensywnością podejmowano - była na określonym poziomie i ona może zmaleć tylko do zera”. „Z każdym rokiem, kwartałem się do tej granicy zbliżamy. Należy oczekiwać, że w 2018 roku dodatkowe wpływy z uszczelniania systemu podatkowego będą już relatywnie niewielkie - maksymalnie kilka miliardów złotych rocznie” - ocenił.
Bujak zaznaczył, że to istotne z punktu widzenia wieloletniego planowania finansów publicznych. „O ile stać nas było w 2017 roku i jeszcze w tym, na pewien strukturalny, trwały wzrost wydatków np. na program 500 plus, bo można było liczyć na wzrost dochodów związanych m.in. z poprawą ściągalności VAT, to w kolejnych latach sytuacja będzie inna - tego strukturalnego wzrostu dochodów może być mniej” - tłumaczył.
„Pamiętając o tym, że ten wzrost dochodów będzie miał charakter cykliczny i że te dochody bardzo szybko znikną, jeżeli pogorszy się koniunktura, byłoby potencjalnie niebezpiecznie dla stabilności finansów publicznych planować, przewidywać zwiększenie strukturalne wydatków” - powiedział.
Wniosek - zdaniem Bujaka - jest taki, żeby nie ulec temu sukcesowi ostatnich lat. „To, że udało się tak zwiększyć dochody podatkowe, nie oznacza, że teraz możemy sobie na wszystko pozwolić” - mówił.
Zwrócił uwagę, że na tle Unii Europejskiej - pomimo ubiegłorocznego rekordowo niskiego deficytu budżetu - Polska jest poniżej średniej. „To pokazuje że na polu równoważenia finansów publicznych musimy jeszcze wiele zrobić. Szczególnie, że najbliższe lata to wysiłek finansowy związany z inwestycjami publicznymi” - wskazał.
Przypomniał, że w 2016-2017 roku inwestycje publiczne były na niskim poziomie i ruszyły w 2017. „Dopiero rok 2018 i kolejne lata przyniosą wzrost wydatków publicznych związanych z finansowaniem inwestycji publicznych, współfinansowanych ze środków unijnych” - mówił, podkreślając, że „to taki element po stronie wydatkowej, który będzie negatywnie wpływać na sektor finansów publicznych”.
„Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wzrost dochodów może osłabnąć - bo wyczerpuje się przestrzeń do zwiększania ściągalność podatków i wzrost wydatków inwestycyjnych państwa - to na innego rodzaju wydatki zostaje mało środków” - podsumował. (PAP)