Koniec z bezkarnością korporacji! Będą słono płacić.
Nałożenie kary do 30 mln zł na firmy za przestępstwa i powodowanie szkód przewiduje przygotowywany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt ustawy o odpowiedzialności karnej podmiotów zbiorowych. Według szefa resortu Zbigniew Ziobry, w szczególnych przypadkach, kary mogłyby sięgać 50 mln zł.
Ziobro podkreślił na piątkowej konferencji prasowej, że resort sprawiedliwości zdecydował się na przygotowanie nowych przepisów na kanwie ubiegłotygodniowej awarii przepompowni ścieków w Gdańsku. Nieczystości odprowadzane z dużej części miasta skierowano do rzeki Motławy i Zatoki Gdańskiej.
Według szefa MS rodzi się po raz kolejny wniosek, że jest bardzo potrzebne w Polsce powołanie odrębnej, skutecznej ścieżki pociągnięcia do odpowiedzialności karnej „bytów, podmiotów prawnych, które zarabiają ogromne pieniądze, a z reguły, niezależnie jak ta sprawa (awarii przepompowni) się zakończy, nie ponoszą z tego tytułu żadnych realnych konsekwencji”.
Dlatego też, dodał Ziobro, MS zdecydowało się przygotować projekt ustawy o odpowiedzialności karnej podmiotów zbiorowych.
Chcemy, aby w Polsce był mechanizm pozwalający takie firmy pociągać do odpowiedzialności i pozwalał nakładać na nie bardzo wysokie kary finansowe - oświadczył Ziobro.
Przekonywał, że takie rozwiązania funkcjonują już w innych krajach na świecie, np. w Stanach Zjednoczonych.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł wyjaśnił, że projekt ustawy ma pozwolić nakładać na firmy kary sięgające 30 mln zł. Jednak Ziobro zaznaczył, że trwają dyskusje, aby w przypadku szczególnie dużych szkód spowodowanych przez firmę maksymalna kara mogła wynosić 50 mln zł.
Ziobro podkreślił, że „państwo jest po to, żeby strzec interesu polskich obywateli”. Dodał, że nowe przepisy mają m.in. zapobiegać nieuczciwym działaniom wielkich korporacji.
Wielkie korporacje w dobie globalnego rynku muszą wiedzieć, jak tu przychodzą, że nie mogą traktować Polski jak kraju trzeciego świata, jak jakiejś republiki bananowej, muszą szanować nasz kraj, nasze zasady - powiedział Ziobro.
Warchoł zauważył, że obecnie najwyższa możliwa kara, którą można nałożyć na firmę wynosi 5 mln zł i nie została nigdy orzeczona. Dodał, że najwyższa, orzeczona w Polsce kara dla firmy wynosiła 12 tys. zł i została orzeczona tylko jeden raz.
Według Warchoła nowa regulacja przewiduje, że nie będzie konieczności uprzedniego skazania pracownika firmy, aby móc pociągnąć tę firmę do odpowiedzialności.
Dzisiaj sprawa wygląda w ten sposób, że często postępowanie w sprawach gospodarczych trwające średnio 5 lat, to sprawia, iż firma czyści swoją dokumentację, dzieli się, przekształca, a sądy mówią, że to, że doszło do przekształcenia, czy podziału firmy stoi na przeszkodzie w pociągnięciu firmy do odpowiedzialności. To śmiech w biały dzień - ocenił wiceminister.
Zlikwidowany zostanie również katalog czynów.
Ten katalog czynów jest dzisiaj dziurawy, nie pozwala na pociągnięcie do odpowiedzialności w sprawach tak ewidentnych, jak np. śmierć w zakładzie pracy - oświadczył Warchoł.
Nie ma konieczności limitowania odpowiedzialności podmiotu zbiorowego w stosunku do odpowiedzialności osoby fizycznej. Tak samo za każdy czyn, jak odpowiada osoba fizyczna, tak samo będzie ponosił odpowiedzialność podmiot zbiorowy - zapowiedział wiceminister.
Jak podał w komunikacie resort sprawiedliwości nowe przepisy mają także zakładać, że zmianie ulegnie właściwość sądu i w sprawach odpowiedzialności podmiotów zbiorowych właściwy będzie sąd rozpoznający sprawę karną przeciwko osobie podejrzanej o przestępstwo. MS przekonuje, że usprawni to postępowanie i obieg materiałów procesowych.
Wracając do sprawy awarii przepompowni ścieków w Gdańsku, Ziobro poinformował, że prokuratura rozważy wytoczenie, w imieniu podmiotów zbiorowych i indywidualnych konsumentów, spraw cywilnych firmie, która odpowiada za to, że po awarii ścieki trafiły do Motławy i Zatoki Gdańskiej.
Ziobro zaznaczył, że prokuratura prowadzi postępowanie z art. 182 Kodeksu karnego; dotyczy on „zanieczyszczenia wód w ilości mogącej zagrażać życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować istotne obniżenie jakości wód lub zniszczenie w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach”
Zapowiedział, że Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która przejęła postępowanie w tej sprawie, prowadzi intensywne czynności z udziałem ekspertów. Dodał, że szacunki dotyczące wielkości szkód i wielkości strat są dopiero przed nami. Natomiast - ocenił - informacje medialne w tej kwestii są wymowne i alarmujące.
Na moje polecenie prokuratura rozważy wytoczenie spraw cywilnych firmie, która odpowiada za tę sytuację, tak w imieniu podmiotów zbiorowych, czy też samorządu, ale też i w imieniu indywidualnych konsumentów, obywateli, którzy mogą tracić na tym zdarzeniu, tej katastrofie ekologicznej - powiedział Ziobro.
Podkreślił przy tym, że nie chce przesądzać, że na pewno do tego dojdzie.
Jesteśmy w trakcie analizy prawnej, którą wczoraj zleciłem, czy akcja prawna prokuratury od strony cywilnej, a więc takiej nietypowej dla działania organów prokuratury, w tym wypadku nastąpi - powiedział prokurator generalny.
Szef MS krytykował władze Gdańska, w tym prezydenta Pawła Adamowicza, które w obliczu awarii przepompowni - jak ocenił - robiły tylko „dobrą minę do złej gry”.
Awaria spowodowana została zalaniem komory pomp i znajdujących się tam czterech silników: dwóch głównych i dwóch zapasowych. Przestały działać urządzenia w Przepompowni Ścieków Ołowianka odbierającej 60 procent ścieków z terenu Gdańska i odprowadzającej je do Oczyszczalni Wschód.
Aby uniknąć zalania miasta przez cofające się z kanalizacji ścieki spółka Saur Neptun Gdańsk (SNG) odpowiadająca za gdańską sieć wodociągowo-kanalizacyjną, zdecydowała o zrzucie nieczystości do Motławy. Do rzeki trafiało około 2,6 tysiąca metrów sześciennych ścieków na godzinę. Część nieczystości odprowadzano też bezpośrednio do Zatoki Gdańskiej.
(PAP)