Pracownik, który nie chce wykonać polecenia, a bierze pensje nadaje się do zwolnienia
Pobieranie wynagrodzenia od pracodawcy przy jednoczesnej odmowie wykonywania pracy jest zawsze ciężkim naruszeniem obowiązków pracowniczych, uzasadniającym zwolnienie dyscyplinarne pracownika - orzekł w środę Sąd Najwyższy.
Takie orzeczenie wydał Sąd Najwyższy w sprawie, jaką wytoczył przeciwko jednej z prywatnych wyższych uczelni działającej na Śląsku były wykładowca. Mężczyzna był zatrudniony w charakterze adiunkta. Pod koniec czerwca 2010 r. uczelnia wypowiedziała mu umowę o pracę ze skutkiem na dzień 30 września tego roku. Jednak pismo w sprawie wypowiedzenia dotarło do adiunkta dopiero w lipcu. W tej sytuacji termin wypowiedzenia był nieprawidłowy - przepisy Prawa o szkolnictwie wyższym przewidują bowiem możliwość złożenia 3-miesięcznego wypowiedzenia umowy o pracę pracownikowi naukowemu lub wykładowcy ze skutkiem na koniec danego semestru. Ponieważ pismo o wypowiedzeniu dotarło do adiunkta dopiero w lipcu, wypowiedzenie stało się niezgodne z przepisami.
Adiunkt odwołał się do sądu, zaś uczelnia próbowała wycofać się z błędnego wypowiedzenia, wysyłając stosowne pismo do zwalnianego adiunkta. Mężczyzna odmówił jednak zgody na cofnięcie wypowiedzenia. Mimo to uczelnia od nowego roku akademickiego potraktowała go tak, jakby nadal był jej pracownikiem i zaczęła wypłacać mu wynagrodzenie.
Tymczasem adiunkt rozpoczął już pracę na innej uczelni i poinformował byłego pracodawcę, że do pracy nie zamierza wracać i uznaje stosunek pracy za zakończony. W tej sytuacji uczelnia w listopadzie 2010 r. wysłała doń wezwanie do wykonywania pracy, jednocześnie oznajmiając mu o przydzieleniu godzin wykładowych w semestrze zimowym. Adiunkt ponownie odmówił powrotu do pracy. Miesiąc później uczelnia ostatecznie zwolniła go z pracy w trybie dyscyplinarnym - bez zachowania okresu wypowiedzenia, z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych.
Sprawa sądowa z odwołania adiunkta toczyła się nadal, jednak zmienił on treść pozwu, żądając tym razem uznania "dyscyplinarki" za niezgodną z prawem i wypłaty stosownego odszkodowania. W I instancji mężczyzna uzyskał korzystny wyrok - sąd uznał zwolnienie za bezprawne i zasądził ponad 9000 zł odszkodowania. Jednak sąd II instancji zmienił to orzeczenie i oddalił pozew, uznając zwolnienie dyscyplinarne za uzasadnione i zgodne z prawem.
Orzeczenie to potwierdził Sąd Najwyższy we środowym wyroku oddalającym skargę kasacyjną adiunkta (sygn. I PK 45/13). W uzasadnieniu podkreślono, że umowa o pracę powinna się rozwiązać z dniem 30 września.
"Nawet wypowiedzenie niezgodne z prawem odnosi skutek - umowa się rozwiązuje" - podkreślił sędzia Józef Iwulski.
Jednak SN zwrócił uwagę na kontynuację wypłacania wynagrodzenia co - zdaniem sądu - wskazuje na kontynuację stosunku pracy.
"Obojętne jest, jaki był to stosunek pracy, w jaki sposób zawarty, kontynuowany, czy zawarty na nowo. Powód pobierał wynagrodzenie i nie zamierzał pracować, a takie zachowanie jest zawsze ciężkim naruszeniem obowiązków pracowniczych" - podkreślił Iwulski. Dodał, że naruszenie to jest zawinione, i to umyślne - pracownik chciał się tak zachować.
SN podkreślił, że nie może być usprawiedliwienia dla odmowy wykonania obowiązków pracowniczych, także gdy pracownik podjął już inną pracę.
(PAP)