Podbierają nam Ukraińców
Jak przewiduje Krzysztof Inglot z Personnel Service w programie „Money. To się liczy”, pensje w Polsce będą rosły coraz szybciej. Powód? Czesi, Węgrzy i Słowacy otworzyli swój rynek pracy dla Ukraińców.
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o poziom wzrostu płac, w ciągu roku będziemy bliżej poziomu 10 proc. – mówił Krzysztof Inglot z Personnel Service.
Tak dobre prognozy są możliwe, ponieważ nasi sąsiedzi zaczęli brać przykład z Polski i otwierają swoje rynki pracy dla Ukraińców, którzy do tej pory pracowali w naszym kraju.
Jak pisaliśmy w money.pl, w tym roku niemal 20 tys. cudzoziemców będzie mogło legalnie rozpocząć pracę w czeskich przedsiębiorstwach. To dwa razy więcej niż rok temu. W ten sposób Czechy chcą walczyć z brakiem rąk do pracy.
Na programy ułatwiające wydawanie pozwoleń na pracę czeski rząd wydaje równowartość ponad 8 mln zł rocznie. Wszystko po to, żeby do kraju przyjechało więcej Ukraińców.
Bezrobocie w Czechach wynosi obecnie jedynie 2,4 proc. Pracy aktywnie szuka 200 tys. osób, a ofert pracy jest o 50 tys. więcej. Ukraińcy mieliby tę lukę zapełnić.
Z konkurencją o pracowników ze Wschodu polskie firmy mierzyły się już w 2017 r. Wtedy była to konkurencja wewnętrzna. Zapotrzebowanie firm na Ukraińców było tak duże, że żeby przyciągnąć najlepszych kandydatów, pracodawcy oferowali coraz bardziej atrakcyjne oferty - mówi Monika Banyś, przedstawiciel Personnel Service, największej firmy pośredniczącej w zatrudnianiu obywateli Ukrainy w Polsce.
Wiceminister spraw zagranicznych Republiki Czeskiej Martin Stropnický, który na Twitterze poinformował o zmianach, zapewnił, że czeskie przedsiębiorstwa nie zamierzają stosować „dumpingu” płacowego. Ukraińcy mają otrzymywać takie samo wynagrodzenie jak Czesi.
To powinien być najważniejszy sygnał alarmowy dla polskich firm, które zatrudniają osoby ze Wschodu. Nie od dziś wiadomo, że nasi południowi sąsiedzi zarabiają lepiej niż my. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie jest w Czechach o około 80-100 euro wyższe niż w Polsce.
Na niekorzyść Polski rzutują także koszty życia i siła nabywcza przeciętnej pensji. Czesi za swoje wypłaty mogą kupić więcej niż Polacy. Z badania przeprowadzonego pod koniec ubiegłego roku wynika, że nasi sąsiedzi mają tańsze m.in. pieczywo, makaron, ryż, mięso (poza drobiem), mleko, sery, pomarańcze, banany, pomidory, wino czy piwo. Za wizytę w czeskim pubie czy restauracji też wydamy mniej niż w ich polskich odpowiednikach.
źródło: money.pl