Informacje

sklep/żywność / autor: Pixabay
sklep/żywność / autor: Pixabay

Inflacja może przyspieszyć, ale tylko nieznacznie

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 28 stycznia 2019, 11:20

  • Powiększ tekst

Tempo wzrostu cen w najbliższych miesiącach zwiększy się nieznacznie, ale wyraźnie mniej niż prognozowano w listopadowej projekcji NBP - powiedział Piotr Szpunar, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych NBP.

Punkt startowy dla ścieżki inflacji w marcowej projekcji jest niższy niż w listopadowej. Jednocześnie, według aktualnych prognoz, w najbliższych miesiącach roczne tempo wzrostu cen zwiększy się nieznacznie i - ze względu na spadek cen ropy naftowej oraz zamrożenie cen energii elektrycznej - wyraźnie mniej niż oczekiwano w listopadowej projekcji - powiedział Szpunar, który kieruje departamentem NBP odpowiedzialnym za przygotowywanie projekcji inflacji i PKB.

Centralna ścieżka projekcji NBP z listopada zakłada CPI w 2019 r. na poziomie 3,2 proc., w 2020 na poziomie 2,9 proc.

W perspektywie najbliższego roku inflacja będzie kształtowała się na stosunkowo niskim poziomie. Co więcej, w średnim okresie ograniczająco na dynamikę cen będzie także oddziaływało oczekiwane spowolnienie dynamiki wzrostu gospodarczego. Bardziej konkretnie na ten temat będzie można coś powiedzieć, gdy gotowa będzie marcowa projekcja - powiedział Szpunar.

Do momentu publikacji marcowej projekcji Szpunar spodziewa się „raczej niskich” odczytów CPI.

Inflacja CPI w grudniu 2018 r. wyniosła 1,1 proc. rdr vs. 1,3 proc. w listopadzie - wynika z danych GUS.

Zdaniem Szpunara brak podwyżek cen prądu wg założeń z listopadowej projekcji oznacza przesunięcie w dół ścieżki inflacji o ok. 0,5 pkt. proc.

Wszystkie czynniki pro-inflacyjne - spodziewane wzrosty cen gazu, paliw stałych, w tym węgla, opłat za wywóz śmieci itp. zostały w pełni uwzględnione w krótkim horyzoncie listopadowej projekcji. Mimo oddziaływania tych czynników nie spodziewamy się silnego podażowego bodźca inflacyjnego. Najsilniejszy z tych czynników, czyli wzrost cen energii elektrycznej, który potencjalnie mógłby wyraźnie podbić inflację, został w tym roku zneutralizowany – powiedział Szpunar.

Przyjęliśmy w listopadowej projekcji ok. 12-proc. wzrost cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Waga tego komponentu w koszyku inflacji to ok. 4 proc., więc łatwo powiedzieć, że brak podwyżek cen energii w takiej skali oznacza przesunięcie się ścieżki inflacji o ok. 0,5 pkt. proc. w dół wobec listopadowej projekcji, bez uwzględnienia efektów wtórnych, które jednak uważaliśmy za stosunkowo słabe - dodał.

Szpunar podkreślił, że ważniejsza od cen energii elektrycznej dla kształtowania się inflacji, zwłaszcza w średnim okresie, jest aktywność gospodarcza.

Warto zauważyć, że jeden czynnik nie determinuje kształtowania się inflacji. Dotychczas ceny energii elektrycznej także rosły znacznie szybciej niż inflacja, np. odkąd weszliśmy do UE, ceny energii wzrosły prawie dwa razy silniej niż ogólny poziom cen towarów i usług konsumpcyjnych. Inflacja w tym okresie była niska, średnio nieco poniżej 2,5 proc. Dobrze wypadamy też, jeżeli chodzi o porównania z innymi krajami w zakresie zmienności inflacji, która była w Polsce relatywnie niska - powiedział.

O wiele ważniejsza dla kształtowania się inflacji, szczególnie w średnim okresie jest aktywność gospodarcza. W projekcji listopadowej inflacja CPI zaczyna obniżać się pod koniec horyzontu prognozy, co jest naturalną reakcją na obniżanie się tempa wzrostu aktywności gospodarczej. Jeżeli dynamika aktywności gospodarczej będzie spadać to nie ma powodów, dla których inflacja miałaby silnie i przede wszystkim trwale wzrosnąć. Oczywiście czynnikiem oddziałującym w kierunku wyższych cen może być utrzymanie dotychczasowego tempa wzrostu płac, choć przy spowolnieniu gospodarczym może ono - mimo ograniczeń podażowych - być trochę mitygowane. Natomiast kształtowanie się inflacji w otoczeniu polskiej gospodarki wskazuje raczej na zaskoczenia w dół dla inflacji - dodał.

Oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych nie są odkotwiczone, a analogiczne oczekiwania przedsiębiorstw, po niedawnym wzroście, obniżą się - uważa Szpunar.

Nie widać odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych. Po przejściowym ich wzroście w grudniu, w styczniu nastąpiło już ich obniżenie - powiedział.

W przypadku przedsiębiorstw także widać było dość silny wzrost oczekiwań pod koniec ubiegłego roku. Niedługo NBP opublikuje +Szybki monitoring+, gdzie będzie to widoczne, jednak należy pamiętać, że badanie to było prowadzone zanim rząd zdecydował o zamrożeniu cen energii, kiedy w mediach toczyła się dyskusja na temat ich możliwego wyraźnego wzrostu. Jest więc prawdopodobne, że wzrost ten był związany z obawami o wzrost cen energii elektrycznej, który ostatecznie - jak dziś wiemy - nie nastąpi. W efekcie, oczekiwania inflacyjne przedsiębiorstw pewnie też się obniżą. Tym bardziej, że mamy niższą od oczekiwań bieżącą inflację oraz sygnały pogorszenia koniunktury - dodał.

Presję inflacyjną w Polsce ogranicza szereg czynników, w tym silna konkurencja między firmami - wskazał Szpunar.

W przypadku przedsiębiorstw widzimy bardzo dużą konkurencję cenową pomiędzy nimi, która hamuje w gospodarce wzrosty cen, nawet jeżeli koszty przedsiębiorstw rosną. Ich marże pozostają natomiast cały czas przyzwoite i od bardzo długiego czasu stabilizują się na poziomie 4-5 proc. To świadczy, że w okresie bardzo wysokiej koniunktury +pricing power+, czyli możliwość podnoszenia cen przez przedsiębiorstwa nie jest wcale wysoka, bo nie chcą one tracić rynku - powiedział.

Podobnie jest w przypadku rynku detalicznego, gdzie choć trudno to zmierzyć, wydaje się, że konkurencja ciągle rośnie. Koncentracja rynku wprawdzie powoli rośnie, ale nadal jest niska, o wiele niższa niż w krajach ościennych. Mamy za to kilka sieci handlowych, które silnie konkurują o udziały w rynku. W oczywisty sposób skłania to do niepodnoszenia cen lub ograniczenia skali podwyżek. (…) Na to nakłada się globalizacja, obejmująca w coraz większym stopniu usługi, rosnąca digitalizacja gospodarki oraz to, że inflacja importowana ze świata, w tym ze strefy euro jest niska - dodał.

Zdaniem Szpunara, kolejny czynnik sprzyjający utrzymywaniu się inflacji w ryzach to płace.

Oczywiście można powiedzieć, że ich dynamika kształtuje się na poziomie 7-8 proc., tj. wyższym niż w poprzednich latach, jednakże dynamika jednostkowych kosztów pracy jest wciąż umiarkowana. Jeżeli popatrzymy na to zjawisko w ujęciu dynamicznym i uwzględnimy, że fundusz płac rośnie szybciej niż wydajność, ale idzie za tym wzrost zatrudnienia, to oznacza to, że przedsiębiorstwa zwiększają produkcję, w związku z tym wydajność również rośnie i to dość szybko. Dynamikę jednostkowych kosztów pracy w 2018 r. szacujemy na 2,7 proc. i to jest niemal idealnie zbieżne z celem inflacyjnym NBP – powiedział.

Na podst. PAP

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych