Jeden z demonstrantów w Paryżu stracił rękę
Jeden z uczestników odbywającej się w sobotę w Paryżu kolejnej demonstracji „żółtych kamizelek” stracił rękę w trakcie próby sforsowania ogrodzenia budynku Zgromadzenia Narodowego - poinformowała towarzysząca demonstrantom służba medyczna.
Policja potwierdziła, że „uczestnik demonstracji został ranny w rękę” i ewakuowała go straż pożarna.
AFP powołało się na świadka wydarzenia, który twierdzi, iż poszkodowanego ranił wybuch policyjnego granatu obezwładniającego z kulkami gumowymi. Wcześniej informowano, że ranny stracił rękę.
Policja potwierdziła, że „uczestnik demonstracji został ranny w rękę” i ewakuowała go straż pożarna.
Demonstranci oddawali mocz na bramę wjazdową Zgromadzenia Narodowego i próbowali sforsować jego ogrodzenie, przez które rzucali różne przedmioty.
Na opublikowanym przez francuskie media zdjęciu widać prowadzonego przez strażaków młodego mężczyznę z mocno obandażowaną prawą ręką. „Gdy policjanci starali się rozproszyć tłum, mężczyzna został trafiony w łydkę granatem obezwładniającym, chciał sięgnąć po niego ręką, by nie wybuchł mu przy nodze, i gdy go chwycił, granat eksplodował. Zabraliśmy go na stronę, wezwaliśmy ekipę medyczną. Nie wyglądało to dobrze: krzyczał z bólu, nie miał już palców, za przegubem dłoni niewiele mu pozostało” - relacjonował rozmówca AFP.
Zgromadzenie Narodowe czyli izba niższa francuskiego parlamentu ma siedzibę w położonym nad Sekwaną zabytkowym Pałacu Burbonów.
Według francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, o godzinie 14 w całej Francji demonstrowało 12,1 tys. ludzi, z tego 4 tys. w Paryżu.
SzSz (PAP)