Afera w lewicowym rządzie Kanady
Minister ds. weteranów Jody Wilson-Raybould, do niedawna minister sprawiedliwości Kanady, podała się we wtorek do dymisji. Dziennik „The Globe and Mail” pisał, że kancelaria premiera naciskała na nią w sprawie dochodzenia wokól skandalu dotyczącego. firmy SNC-Lavalin.
Premier Justin Trudeau powiedział podczas wizyty w Winnipeg, że jest „zaskoczony i rozczarowany” decyzją Wilson-Raybould. Dodał, jak relacjonowały media, że ta dymisja „nie jest spójna” z rozmowami, które prowadził z byłą minister. „Jeśli chodzi o sprawę SNC-Lavalin, powiem prosto. Rząd Kanady wykonał swoją pracę i to według standardów, których się od niego oczekuje. Jeśli ktoś uważał, że jest inaczej, miał obowiązek mnie to przekazać. Nikt, wliczając w to Jody (Wilson-Raybould - PAP) tego nie zrobił” - powiedział Trudeau.
SNC-Lavalin to działająca na całym świecie firma inżyniersko-budowlana z siedzibą w Quebec, wobec której jest prowadzone dochodzenie dot. zarzutów o oszustwa i łapówki związane z kontraktami w Libii. Dochodzenie jest na wstępnym etapie.
„The Globe and Mail” napisał w ub. czwartek, że przedstawiciele kancelarii premiera mieli wywierać naciski na Wilson-Raybould, będącą wówczas ministrem sprawiedliwości, by zamiast kierować sprawę do sądu prokuratorzy zgodzili się na ugodę, legalną według kanadyjskiego prawa. Zamiast podlegać procesowi karnemu, SNC-Lavalin mogłaby zostać ukarana grzywną, ale nie zostałaby odsunięta na 10 lat od publicznych przetargów. Wilson-Raybould miała przeciwstawić się naciskom.
Wilson-Raybould wręczyła swoją dymisję podczas poniedziałkowej wieczornej rozmowy z premierem Justinem Trudeau. Premier poinformował o tym rząd we wtorek rano. Była minister pozostaje w parlamencie jako liberalna deputowana okręgu Vancouver-Granville.
Sprawę, która z biegiem dni rozwinęła się w duży skandal, dodatkowo komplikuje kilka czynników. W październiku br. w Kanadzie odbędą się wybory federalne, a choć „The Globe and Mail” pisał o urzędnikach, to opozycyjni politycy wywołują premiera Justina Trudeau do odpowiedzi. Parlamentarny komisarz ds. etyki Mario Dion poinformował w poniedziałek, że przeprowadzi dochodzenie. Będzie ono dotyczyło premiera i możliwego naruszenia przepisów, które zakazują wysokim urzędnikom rządowym prób wpływania na decyzje innych urzędników.
Od chwili publikacji artykuły w „The Globe and Mail” opozycja - konserwatyści i lewicowa NDP - domagają się od rządzących liberałów wyjaśnień. Media wskazują jednak na niejasne kontakty konserwatystów z SNC-Lavalin: w weekend dziennik „Toronto Star” przypomniał, że w maju ub.r. lider konserwatystów Andrew Scheer spotkał się z szefem SNC Lavalin Neilem Bruce i rozmawiał właśnie nt. ugody.
Jak informował we wtorek francuskojęzyczny dziennik „La Presse”, także premier Quebecu Franois Legault zwracał się do rządu federalnego o rozważenie ugody.
Już po styczniowych zmianach w rządzie media pytały, czy zmiana z ministra sprawiedliwości na ministra ds. weteranów nie jest dla Wilson-Raybould degradacją. Obecnie ta zmiana jest odczytywana w kontekście afery SNC Lavalin.
We wtorek Wilson-Raybould napisała w liście informującym premiera o dymisji, że jest świadoma, iż wielu Kanadyjczyków chciałoby usłyszeć jej zdanie i obecnie konsultuje się z prawnikiem, byłym sędzią Sądu Najwyższego, co wolno jej powiedzieć. Poza tym od publikacji „The Globe and Mail” Wilson-Raybould milczała, natomiast Trudeau zapewniał o swoim zaufaniu do niej. Jeszcze w ub. tygodniu, zaraz po publikacji, Trudeau mówił, że zarzuty są fałszywe.
Kolejny problem to fakt, że SNC-Lavalin, który na całym świecie zatrudnia ponad 50 tys. pracowników, w Kanadzie daje pracę prawie 9 tys. z nich. SNC-Lavalin realizowało wiele projektów finansowanych ze środków publicznych i, na co zwracały uwagę media, gdyby doszło do skazania firmy z zarzutów kryminalnych, pod znakiem zapytania stanęłoby wiele miejsc pracy. „La Presse” poinformowała, że premier Quebec przeanalizuje dokumentację nt. SNC-Lavalin, zaś jeszcze przed początkiem lata do sądu w prowincji mogą trafić cztery zarzuty związane z łapówkami.
W sprawie Wilson-Raybould, jak podkreślają komentatorzy, jest jeszcze jeden wątek. Była minister pochodzi z plemienia We Wai Kai w Kolumbii Brytyjskiej i od chwili wejścia do rządu w 2015 r. była jedną z twarzy zmian obiecywanych w relacjach z rdzennymi mieszkańcami Kanady. Magazyn Macleans przypomniał, że ojciec byłej minister Bill Wilson, ścierał się politycznie z Pierre Trudeau, ojcem obecnego premiera. Media społecznościowe zwróciły uwagę, że pismo ws. dymisji Wilson-Raybould podpisała jako Puglaas. To indiańskie imię nadane jej w dzieciństwie, znaczące „kobieta urodzona wśród szlachetnych ludzi.
PAP/ as/