Australia zmieni zdanie na temat Chin?
Ewentualne zwycięstwo w sobotnich wyborach parlamentarnych Australijskiej Partii Pracy (ALP) Billa Shortena może oznaczać zmianę dotychczasowej twardej linii konserwatywnego rządu w Canberze wobec Chin - ocenia korespondent „NYT” Jamie Tarabay.
Shorten, przyznając, że Australia zawsze będzie sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, deklaruje jednocześnie, iż nastał czas, by jego kraj „stanął na własnych nogach i myślał za siebie”. „Gdybym był premierem, z zadowoleniem przyjąłbym wzrost znaczenia Chin na świecie” - napisał lider ALP w poście na chińskiej platformie społecznościowej WeChat. Dodał, że widzi ChRL nie jako „strategiczne zagrożenie”, ale „strategiczną szansę”.
„Słowa te konfrontują go bezpośrednio z administracją (prezydenta USA Donalda) Trumpa, która ostrzega o globalnych ambicjach i taktyce Chin” - zauważa w czwartkowym artykule Tarabay. W ocenie korespondenta „NYT” zwycięstwo w wyborach ALP oznaczać będzie zerwanie z dotychczasową twardą linią wobec Chin konserwatywnego australijskiego rządu, na którego czele stoi „znany wielbiciel prezydenta Trumpa” Scott Morrison.
„Może to również oznaczać pęknięcie na wspólnym froncie, który administracja Trumpa próbuje zbudować, by ograniczać wzrost znaczenia Chin” - twierdzi publicysta „NYT”.
Jego zdaniem łagodniejszy kurs Shortena wobec Pekinu może być spowodowany kwestiami gospodarczymi. Lider ALP obiecuje w kampanii wyborczej znaczące zwiększenie publicznych wydatków na służbę zdrowia, edukację oraz pensje i „ma nadzieję, że poprawione relacje z Chinami, największym handlowym partnerem Australii, zapewnią wzrost gospodarki”.
Morrison i jego Partia Liberalna Australii (LPA) uważają, że realizacja takich obietnic pogrąży australijską gospodarkę w recesji. Krytycy zmiany polityki wobec Pekinu obawiają się też, że będzie ona oznaczała presję na wycofanie się Australii z niektórych swoich ograniczeń na zagraniczne podmioty czy milczenie w kwestii nieprzestrzegania przez Chiny praw człowieka.
Publicysta „NYT” przypomina w tym kontekście, że „przez dekady gospodarka Australii była napędzana przez eksport surowców naturalnych do Chin, a także pieniądze od chińskich studentów, turystów i inwestorów”. „To jasne, którego przywódcę preferują Chińczycy - konta w mediach społecznościowych na powiązanych z chińską partią komunistyczną WeChat naśmiewają się z Morrisona i jego rządu” - odnotowuje.
Zdaniem Tarabaya „niezależnie od tego kto wygra wybory, Australia wciąż mierzyć się będzie z istotnymi problemami jak balansować między gospodarczą koniecznością współpracy z Chinami a potrzebą ochrony swoich interesów bezpieczeństwa narodowego”. Zauważa, że w Australii w kwestii ChRL występuje „ostry podział między krajowym kręgiem biznesowym a instytucjami bezpieczeństwa narodowego”.
W ostatnich latach rząd w Canberze próbował ograniczać wpływy Pekinu - przykładem tego jest zakaz udziału chińskiego giganta Huawei w budowie australijskiej infrastruktury 5G. Pekin z kolei wstrzymał import australijskiego węgla i wina. Uważa się też, czemu zaprzeczają Chińczycy, że Kraj Środka stał za cyberatakiem na australijski parlament i partie polityczne.
Korespondent „NYT” przyznaje, że Shorten prawdopodobnie nie zniesie zakazu dla Huawei. Jego partia jednak jest otwarta na współpracę z ChRL w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku, a niektórzy jej politycy mają bliskie powiązania z chińskim kapitałem, w tym z bankami.
APL tradycyjnie określa siebie jako bardziej niezależną od amerykańskiej polityki zagranicznej w porównaniu do konserwatystów. Za rządów LPA i kadencji premiera Johna Howarda Canberra wsparła Waszyngton w interwencjach w Iraku i Afganistanie wysyłając do tych krajów swoich żołnierzy.
PAP/ as/