"WSJ": zabity brat Kima był informatorem CIA
Brat przyrodni przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una, Kim Dzong Nam, był informatorem Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) i na krótko przed śmiercią w Malezji spotkał się z agentem tej amerykańskiej służby - poinformował dziennik „Wall Street Journal”.
Według gazety, która w opublikowanym w poniedziałek (czasu lokalnego) artykule powołuje się na bliżej nieokreśloną „osobę zaznajomioną ze sprawą”, Kim Dzong Nam kilkakrotnie spotykał się z agentami CIA. Gazeta przyznaje jednak, że wiele szczegółów na temat powiązań członka północnokoreańskiej rodziny rządzącej z CIA pozostaje niejasna.
Kilku byłych przedstawicieli władz USA uważało, że brat przyrodni (Kim Dzong Una), który od lat żył poza Koreą Północną i nie miał w Pjongjangu własnego zaplecza politycznego, prawdopodobnie nie był w stanie dostarczać szczegółowych informacji o wewnętrznych mechanizmach (władzy) w słynącym ze skrytości państwie - napisał „WSJ”.
Według tych osób Kim Dzong Nam niemal na pewno pozostawał w kontakcie ze służbami bezpieczeństwa innych krajów, zwłaszcza Chin.
Rola Kim Dzong Nama jako informatora CIA wspomniana jest w nowej książce poświęconej przywódcy Korei Płn. pt. „The Great Successor” pióra dziennikarki „Washington Post” Anny Fifield. Autorka pisze w niej, że Kim Dzong Nam zazwyczaj spotykał się z przedstawicielami CIA w Singapurze i Malezji.
W książce można też przeczytać, że nagrania z kamer monitoringu z ostatniego przed śmiercią pobytu Kim Dzong Nama w Malezji pokazują go w hotelowej windzie w towarzystwie wyglądającego na Azjatę mężczyzny, rzekomo agenta USA. W plecaku Kim Dzong Nama miało znajdować się wówczas 120 tys. dolarów w gotówce, być może zapłata za współpracę z amerykańskim wywiadem.
Służby wywiadowcze Korei Południowej oraz południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia, odpowiadające za kontakty z północnym sąsiadem, przekazały we wtorek, że nie mogą potwierdzić doniesień „WSJ”.
Kim Dzong Nam zginął w lutym 2017 roku w hali odlotów na lotnisku w Kuala Lumpur. Malezyjska prokuratura zarzucała dwóm kobietom, że wtarły w twarz Koreańczyka śmiercionośny środek chemiczny o nazwie VX w porozumieniu z mocodawcami z ambasady Korei Płn. w Kuala Lumpur. Oskarżone twierdziły, że są niewinne; obie wyszły już na wolność.
Krytyczny wobec obecnych władz w Pjongjangu Kim Dzong Nam to najstarszy syn w obecnym pokoleniu rządzącej Koreą Płn. rodziny. Zdaniem części komentatorów zamach na niego miał wykluczyć ewentualne roszczenia do władzy w kraju.
SzSz(PAP)