MSZ Izraela zbyt biedny by finansować wizyty premiera?
Pracownicy izraelskiego MSZ zakomunikowali, że z braku wystarczających funduszy aż do odwołania nie będą zajmowali się przygotowaniem i obsługą zagranicznych podróży premiera Izraela Benjamina Netanjahu - poinformowały w czwartek izraelskie media.
Tak oto dyskusja wokół niewystarczającego budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych wkroczyła w nowy etap - podają izraelskie media elektroniczne, wśród nich portal Globes.
Personel MSZ zapowiedział, że nie będzie uczestniczył w zagranicznych podróżach Netanjahu ani w ich logistycznym przygotowaniu. Decyzję tę ogłoszono po trwających od dawna dyskusjach między pracownikami MSZ, którzy od lat sygnalizowali narastający problem braku wystarczających funduszy na działalność dyplomatyczną. W ostatnich dniach dysputy te, jak sygnalizują izraelskie media, „weszły w ostrą fazę”, gdy budżet MSZ został ponownie obcięty, tym razem o 100 milionów dolarów.
Przy okazji okazało się, że - jak podał dziennik „Haarec” - Izrael jest zadłużony wobec około 20 organizacji międzynarodowych, w tym takich jak UNICEF, Rada Europy i Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka.
Pracownicy zagranicznych placówek dyplomatycznych Izraela mówią o potrzebie podniesienia ich budżetów, ponieważ brakuje im środków na opłacanie biletów komunikacyjnych, a nawet na podawanie kawy podczas spotkań roboczych.
Według dziennika „Haarec” z pieniędzy zaoszczędzonych na budżecie izraelskiego MSZ zasilono budżet Ministerstwa Spraw Strategicznych kierującego działaniami przeciwko międzynarodowemu bojkotowi polityki Izraela.
Rzecznik MSZ Emmanuel Nahshon, nawiązując w czwartek do sprawy wygaszania stypendiów dla studentów pochodzących z pięćdziesięciu różnych krajów, którzy zamierzali studiować na izraelskich wyższych uczelniach, napisał na Twitterze: „Oto kolejny przejaw katastrofy budżetowej, wobec której stanęło Ministerstwo Spraw Zagranicznych, i wysokiej ceny, jaką musi płacić w rezultacie izraelska polityka zagraniczna”.
PAP/ as/