Masakra w Kalifornii
Co najmniej trzy osoby zginęły, a 12 zostało rannych w wyniku strzelaniny, do której doszło w niedzielę wieczorem na dorocznym Festiwalu Czosnku w miejscowości Gilroy w Kalifornii - poinformowały lokalne służby medyczne, na które powołuje się agencja AP.
Według agencji Reutera, która powołuje się na rzeczniczkę szpitala w hrabstwie Santa Clara, potwierdzono śmierć co najmniej jednej osoby; 11 osób odniosło obrażenia.
Prezydent USA Donald Trump napisał na Twitterze, że „na miejscu strzelaniny w Gilroy w Kalifornii egzekwowane jest prawo”. „Doniesienia mówią, że napastnik nie został jeszcze zatrzymany. Bądźcie ostrożni!” - czytamy we wpisie.
Trzydniowy festiwal, podczas którego odbywają się m.in. konkursy w gotowaniu przy wtórze muzyki, przyciąga co roku ponad 100 tysięcy ludzi. Niedziela była ostatnim dniem imprezy.
Świadkowie zdarzenia opowiadali miejscowej prasie, że na początku myśleli, iż odgłosy strzałów pochodzą od fajerwerków. Dopiero po kilku minutach w tłumie wybuchła panika. Ludzie krzyczeli, płakali, przewracali stoły, niszczyli ogrodzenie, aby wydostać się z miejsca zagrożenia.
Telewizja NBC News opublikowała wypowiedź uczestniczki festiwalu Julissy Contreras, która mówiła, że widziała napastnika. Według niej to około 30-letni mężczyzna, który strzelał do ludzi z karabinu. „Widziałam, jak strzelał we wszystkich kierunkach, nie celował w nikogo, strzelał na oślep” - powiedziała.
Członek zespołu grającego na festiwalu powiedział, że widział, jak mężczyzna w zielonej koszuli i w chustce wokół szyi strzela z broni, która wyglądała jak karabin. Muzyk powiedział, że słyszał, jak ktoś krzyczy: „Dlaczego to robisz?”. I ktoś inny odpowiedział: „Bo jestem naprawdę zły”.
PAP/ as/