Wall Street: najgorsza sesja w 2019 roku
Wall Street zanotowało w środę 14 sierpnia najgorszą sesję w 2019 roku, a Dow Jones stracił na koniec dnia 800 punktów. Na rynki powróciły obawy przed recesją po tym, jak w USA i Wielkiej Brytanii doszło do inwersji krzywej rentowności obligacji. Niepokój wzbudziły także gorsze od oczekiwań dane z Chin i Niemiec.
Dow Jones Industrial na zamknięciu zniżkował o 3,05 proc., czyli 800 punktów, do 25.479,42 pkt.
S&P 500 spadł 2,93 proc., do 2.840,60 pkt.
Nasdaq Comp. poszedł w dół o 3,02 proc., do 7.773,94 pkt.
Najwięcej traciły podczas środowej sesji banki. Citigroup poszedł w dół o ponad 3,5 proc., Bank of America ponad 3 proc., a JPMorgan i Wells Fargo ok. 2,5 proc.
Akcje Macy’s szły w dół o 15 proc. - skorygowany zysk na akcję w drugim kwartale wyniósł 28 centów wobec oczekiwanych 45 centów.
„Amerykański rynek akcji żyje pożyczonym czasem po odwróceniu krzywej dochodowości. Jednakże po początkowym spadku po inwersji, S&P 500 może znacznie zyskać na wartości przed jeszcze większym spadkiem związanym z załamaniem koniunktury w USA” - powiedział strateg techniczny Bank of America Stephen Suttmeier.
Indeks zmienności VIX, który jest traktowany jako najlepszy instrument oceny nastrojów na Wall Street, wzrósł w środę do ponad 22 pkt, po zwyżce o ponad 26 proc.
W środę doszło do wystąpienia zjawiska inwersji dochodowości amerykańskich 2-letnich i 10-letnich SPW po raz pierwszy od 2007 roku. Według wyliczeń holenderskiego Robeco, za każdym razem, gdy dochodziło do takiej sytuacji, gospodarka wchodziła w recesję.
Rentowność 10-letnich UST spadła o 11 pb do 1,60 proc., najniżej od września 2016 r.
Rentowność 30-letnich UST spadła do najniższego poziomu w historii - o 11 pb do 2,05 proc., poniżej poprzedniego rekordu 2,0882 proc. w lipcu 2016 r.
Z danych St. Louis Fed wynika, że poprzednim razem do zjawiska inwersji na rynku długu skarbowego w Stanach Zjednoczonych pomiędzy obligacjami o tych terminach zapadalności doszło w latach 2006-2007.
Zdaniem niektórych ekonomistów odwrócenie dochodowości obligacji skarbowych może stanowić wskaźnik wyprzedzający, który obrazuje możliwość wystąpienia recesji w sferze realnej.
Według danych holenderskiej firmy zarządzającej aktywami Robeco, od 1980 roku w ostatnich, prawie 30 latach, za każdym razem wystąpienie inwersji rentowności poprzedzało recesję.
W Wielkiej Brytanii krzywa rentowności papierów skarbowych uległa inwersji pierwszy raz od 2008 r. Spread między obligacjami 2-letnimi a 10 letnimi wynosi obecnie -2 pb. Dochodowość brytyjskich 10-latek spada o 4 pb do 0,46 proc.
Inwersja krzywej rentowności między obligacjami krótkoterminowymi a długoterminowymi jest uważana przez ekonomistów za sygnał nadchodzącej recesji. Credit Suisse podało, że według danych historycznych recesja nadchodziła średnio po 22 miesiącach po inwersji krzywej.
Z kolei dochodowość 10-letnich niemieckich bundów spadała o 4 pb do: -0,65 proc.
„Nie ma przeciwskazań, by rentowności obligacji skarbowych USA zeszły poniżej zera. To tylko pewien poziom, poza tym nie ma żadnego znaczenia” - powiedział były prezes Fedu Alan Greenspan.
Doradca ds. handlu w Białym Domu Peter Navarro powiedział w środę, że ”inwersja krzywej rentowności to kolejny sygnał, że Fed powinien jak najszybciej obniżyć stopy procentowe o 50 pb„.
We wtorek USA zapowiedziały odłożenie 10-proc. ceł na niektóre produkty importowane z Chin o wartości ok. 160 mld USD do 15 grudnia, a na inne - zupełne zwolnienie z taryf. Cła na towary z Chin o wartości ok. 110 mld USD, których wdrożenie nie zostało przesunięte, wejdą w życie zgodnie z planem 1 września.
Przedstawiciele USA i Chin odbyli rozmowę telefoniczną nt. handlu we wtorek. Kolejna rozmowa ma się odbyć za dwa tygodnie.
Sekretarz handlu USA Wilbur Ross powiedział w środę, że Chiny nie odpowiedziały na decyzję o odłożeniu ceł. Dodał, że termin kolejnego spotkania USA-Chiny jeszcze nie został wyznaczony.
Prezydent USA Donald Trump powiedział we wtorek, że ostatnia rozmowa z przedstawicielami Chin była „produktywna”. Dodał, że Pekin „naprawdę chciałby zawrzeć umowę”.
Prezydent USA wielokrotnie zapewniał, że cła nie mają żadnego przełożenia na ceny konsumenckie, ale tym razem przyznał, że odłożył wprowadzenie ceł na niektóre produkty, by „nie miało to wpływu na czas zakupów świątecznych”.
„To pozytywny sygnał. Sugeruje to, że ostatnie spadki na rynkach finansowych mogły doprowadzić do złagodzenia pozycji Białego Domu” - napisał w komentarzu główny ekonomista Goldman Sachs Jan Hatzius.
Przedsiębiorcy i eksperci pozostają jednak krytyczni wobec decyzji administracji USA.
„Zarządzenie przychodzi zbyt późno i ma zbyt wąski zakres. Polityka handlowa jest kształtowana w sposób chaotyczny i niespójny, co sprawia, że firmom w USA trudno jest planować przyszłe działania” - powiedział Peter Bragdon, dyrektor w Columbia Sportswear.
„Decyzja pokazuje rosnący chaos dotyczący strategii handlowej administracji wobec Chin. Pomimo twierdzeń prezydenta, jest to jak dotąd najbardziej wyraźny znak, że Trump naprawdę rozumie, że taryfy szkodzą amerykańskim firmom i konsumentom” - wskazywał Edward Alden, ekspert ds. handlu w Council on Foreign Relations.
Agencja Bloomberga podała, że przedstawiciele chińskiej administracji nadal planują odbyć wizytę w Waszyngtonie we wrześniu, by kontynuować negocjacje ws. umowy handlowej. Według źródeł nie można jednak liczyć na ustępstwa ze strony Chin podczas nadchodzącej rundy negocjacji ze względu na przypadającą na 1 października 70. rocznicę utworzenia Chińskiej Republiki Ludowej.
USA są „głęboko zaniepokojone” ruchami chińskich sił paramilitarnych wzdłuż granicy z Hongkongiem - oświadczyła w środę rzeczniczka Departamentu Stanu. Osłabianie autonomii tego regionu może zagrozić jego preferencyjnemu statusowi w handlu z USA - ostrzegła.
Przedstawicielka amerykańskiego resortu dyplomacji zaapelowała do wszystkich stron konfliktu w Hongkongu o spokój. Podkreśliła, że władze Hongkongu muszą szanować „wolność wypowiedzi i pokojowych zgromadzeń”, a rząd centralny w Pekinie powinien zgodnie z podjętym zobowiązaniem gwarantować temu regionowi daleką idącą autonomię.
W ocenie rzeczniczki utrzymujące się od tygodni antyrządowe demonstracje w Hongkongu odzwierciedlają „rozległe i uzasadnione obawy o erozję hongkońskiej autonomii”. Jak dodała, „osłabianie autonomii Hongkongu zagraża jego obowiązującemu od dawna specjalnemu statusowi w relacjach międzynarodowych„.
PAP Biznes, sek