Od soboty zostanie zmniejszony przesył OPALem
Operator gazociągu OPAL - firma OPAL Gastransport - ogłosił w piątek, że od soboty rano - zgodnie z poleceniem niemieckiego regulatora - przestanie używać części zdolności przesyłowych. To konsekwencja wtorkowego wyroku Sądu UE i wygranej Polski w sporze z KE.
Zgodnie wydanym w piątek poleceniem niemieckiego regulatora Bundesnetzagentur, OPAL Gastransport nie ma dłużej prawa oferować rynkowi części zdolności przesyłowych - w wielkości 15,86 mln kWh na godzinę. Co więcej - jak podkreśliła firma - nie może przesyłać wolumenów gazu, dla których te zdolności zostały już zarezerwowane.
„OPAL Gastransport rozpoczął działania, zmierzające do wykonania polecenia Bundesnetzagentur, ograniczenia sprzedaży i używania części zdolności przesyłowych tak szybko jako to możliwe” - brzmi oświadczenie firmy. Operator OPAL-a zastrzegł, że w związku z tym nie będzie możliwe zarezerwowanie i wykorzystanie tych zdolności przesyłowych, których dotyczy polecenie regulatora. Ograniczenia rozpoczną się w sobotę o godz. 6 rano.
Wcześniej w piątek Bundesnetzagentur ogłosiła, że podjęła wobec operatora OPAL-a i Gazpromu działania, mające na celu natychmiastowe wdrożenie wtorkowego wyroku Sądu UE, który uchylił decyzję Komisji Europejskiej, zdejmującą restrykcję z użytkowania OPAL-a. W rezultacie decyzji KE, Gazprom otrzymał dostęp do 80 proc. przepustowości gazociągu. Wcześniej mógł użytkować tylko połowę. Wyrok oznacza dla Gazpromu zakaz używania więcej niż połowy przepustowości OPAL-a.
Bundesnetzagentur przypomniała, że zdolności, których dotyczy wyrok nie mogą oferowane na rynku ani używane. Dotyczy to zwłaszcza aukcji na przepustowość, jaka miała się odbyć 16 września. Niemiecki regulator ocenił też, że istniejące alternatywne trasy dostaw gazu umożliwiają Gazpromowi wywiązanie się ze zobowiązań kontraktowych wobec państw UE.
OPAL to gazociąg przesyłowy biegnący na terenie Niemiec równolegle do polsko-niemieckiej granicy, o maksymalnej przepustowości ok. 35 mld m sześc. Stanowi przedłużenie ułożonego na dnie Bałtyku gazociągu Nord Stream 1. Punkt wejścia znajduje się nad Morzem Bałtyckim w miejscowości Greifswald, a wyjście na granicy niemiecko-czeskiej w miejscowości Brandov.
W 2009 r. OPAL-owi przyznano na 22 lata wyjątkowe traktowanie w ramach unijnego III pakietu energetycznego. Pakiet ten wymaga m.in. dostępu stron trzecich, w tym przypadku konkurentów Gazpromu, do infrastruktury przesyłu gazu w UE. Zgodnie z tym, Gazprom miał rezerwację 50 proc. przepustowości OPAL-a. Zgodnie z przyznanym wyjątkiem Gazprom miał rezerwację na 50 proc. przepustowości gazociągu OPAL, ale mógł ją zwiększyć, wdrażając tzw. program uwalniania gazu, czyli oferowania części gazu, dokładnie 3 mld m sześciennych, na rynku poza kontraktami. Gazprom nie spełnił jednak nigdy tych warunków - nie uruchomił programu uwalniania gazu, uznając, że byłoby to nieopłacalne. Ostatecznie został tylko z 50 procentami przepustowości. Tak było aż do 2016 r., gdy Bundesnetzagentur, czyli niemiecki organ regulacyjny, przekazał Komisji swój zamiar zwiększenia, na wniosek Gazpromu, rezerwacji przepustowości dla rosyjskiego koncernu.
Komisja się zgodziła w październiku 2016 r., dzięki jej decyzji Gazprom otrzymał prawo do wykorzystywania do 2033 r. 80 proc. przepustowości OPAL. Oznaczało to, że z gazociągu Nord Stream 1 Gazprom mógł wprowadzać do Niemiec rocznie o ponad 20 mld m sześc. gazu więcej niż był w stanie zatłoczyć wcześniej. Decyzję zaskarżyły PGNiG i Polska, do których przyłączyły się Litwa i Łotwa. We wtorek uzyskały pomyślny dla nich wyrok Sądu UE z klauzulą natychmiastowej wykonalności.
PAP, MS