20 lat od akcesji: Jak Polacy oceniają UE?
Po 20 latach obecności w UE, Polacy to bardziej eurorealiści niż euroentuzjaści; widzą zalety Unii, korzyści dla siebie z bycia w tej wspólnocie, ale też trzeźwo i nieraz krytycznie patrzą na unijną biurokrację - uważa prof. Stanisław Mocek, socjolog i medioznawca, rektor Collegium Civitas.
W tym roku mija 20 lat, odkąd Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Rozszerzenie z 2004 r. było największym w historii Wspólnoty - do Unii oprócz Polski dołączyły wówczas: Czechy, Słowacja, Węgry, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowenia, Cypr i Malta.
Poczucie podmiotowości
Prof. Mocek zaznaczył, że rozważając kwestie poparcia Polaków dla obecności w UE w ciągu tych 20 lat i poczucie ich podmiotowości w Unii, należy brać pod uwagę fazy, jakie w tej sprawie przechodzi każde państwo: „od prawie euforycznej, która ma na ogół miejsce bezpośrednio po dołączeniu”, przez rosnący krytycyzm pewnej części społeczeństwa, do ustabilizowania opinii i traktowania danej sytuacji jako naturalnej.
Najnowsze wyniki badań dwóch ośrodków, które niedawno się ukazały, pokazują, że ok. 60 proc. Polaków deklaruje się jako osoby prounijne, kilkanaście procent jest zdecydowanie przeciwnych UE, a reszta prezentuje postawę neutralną. Więc jak na europejskie wyniki badań te wskaźniki świadczą o umiarkowanie pozytywnym nastawieniu do UE.
Polacy, na tle Europy, zwyczajni
Jego zdaniem, jeśli porówna się polskie wyniki z poparciem dla UE w innych krajach, jego poziom w Polsce jest porównywalny do innych państw. Zauważył, że nie zawsze jest ono jednoznacznie skorelowane z poglądami politycznymi.
I tak na przykład, mimo rządów eurosceptycznego premiera Viktora Orbana, społeczeństwo węgierskie jest cały czas nastawione prounijnie.
„Jeśli chodzi o Polskę traktowałbym ten wynik jako całkiem przyzwoity. Nie było tąpnięcia w kwestii poparcia dla UE, społeczeństwo widzi w członkostwie jednak głównie korzyści, mimo narracji poprzedniej władzy, że ogranicza ono polską suwerenność. Oceniłbym mimo to, że Polacy dziś to mniej euroentuzjaści, a bardziej eurorealiści, którzy widzą jej zalety, korzyści dla siebie, ale też trzeźwo i nieraz krytycznie patrzą na unijną biurokrację i narzucanie rożnych regulacji” - powiedział ekspert.
Unia to my?
Jak dodał uczony:
Ciekawy jest też wątek współdecydowania, postrzegania UE bądź jako my, bądź jako oni. Bardziej jako my postrzegają UE młodzi i osoby w średnim wieku i osoby lepiej wykształcone, dla których bycie w UE to stan naturalny i które były świadomymi beneficjentami środków z UE. Nieco inaczej widzą sprawę rolnicy, którzy wobec kwestii Zielonego Ładu bywają rozgrywani politycznie - a jeszcze inaczej osoby starsze, które często poruszają kwestię zachowania przez Polskę suwerenności.
Zaznaczył, że paradoksalnie - największe i najbardziej długotrwałe, korzystne na ogół w sposób rewolucyjnie zmiany zaszły wskutek obecności w UE w gospodarstwach rolniczych. „Polskie rolnictwo zmniejszyło się co prawda z punktu zaangażowania i liczebności na wsi, ale jednak polskie rolnictwo zmieniło się w sposób niespotykany nigdy wcześniej, jeśli chodzi o sprzęt, wykształciła się też pewna klasa przedsiębiorców rolniczych” - wskazał.
Ocenił, że wyniki dotyczące poparcia dla UE pokazują „odtwarzający się dwubiegunowy podział polityczny”. Według Mocka „część zwolenników Zjednoczonej Prawicy i Konfederacji jest coraz bardziej antyunijna i postrzegają UE jako zagrożenie, jako utratę niepodległości, a także bardzo krytykują możliwe ograniczenie benefitów z UE”. „Natomiast młodzi, zamożniejsi, to te 60 proc. Polaków, którzy traktują UE jako szansę rozwojową dla Polski” - dodał.
Czynnik bezpieczeństwa?
Jak zaznaczył, większość z 60 proc. polskich zwolenników Polski w UE, traktuje Unię - w sytuacji za wschodnią granicą Polski i na Bliskim Wschodzie - jako możliwą osłonę państwową i czynnik zwiększający jej bezpieczeństwo.
Dla młodych - ocenił Mocek - UE to bardziej „my” niż „oni”. „To osoby, które urodziły się już w czasie internetu i mediów społecznościowych, Europa jest otwarta, można pojechać, gdzie się chce i nawiązywać kontakty, UE jest dla nich rzeczą normalną, naturalnym środowiskiem. Trudno ich zatem przekonać, że obecność w UE grozi suwerenności ich kraju” - podkreślił.
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Co zarządziła Unia w sprawie miodu, dżemu i mleka?
Wyrok na CPK ogłoszony! Okęcie idzie do rozbudowy
Rarytas z NBP. Numizmatyczna okazja na rocznicę złotego
Naturalny korek uratuje oceany
Mocek uważa, że wobec wszystkich tych czynników trudno spodziewać się, by na podatny grunt trafiły ewentualne dążenia do polexitu.
PAP/ as/