Informacje

A protester throws a brick on to a road to stop traffic in the business district / autor: EPA/JEROME FAVRE / EPA / PAP
A protester throws a brick on to a road to stop traffic in the business district / autor: EPA/JEROME FAVRE / EPA / PAP

W Hongkongu regularna wojna z cywilami

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 listopada 2019, 07:30

  • Powiększ tekst

Starcia pomiędzy prodemokratycznymi demonstrantami a policją trwają we wtorek wieczorem w wielu częściach Hongkongu, w tym na kampusie Uniwersytetu Chińskiego (CUHK), gdzie studenci rzucali koktajle Mołotowa, a policja użyła gazu łzawiącego i gumowych kul

Kampus CUHK „zmienił się w pole bitwy” - relacjonuje portal Hong Kong Free Press. Na nagraniach publikowanych w mediach społecznościowych widać płonące barykady i sylwetki ubranych na czarno demonstrantów w obłokach ciemnego dymu i gazu łzawiącego.

Po wielu godzinach napięć policja napisała w komunikacie, że porozumiała się z władzami uczelni w sprawie „pokojowego rozwiązania” i przygotowuje się do odwrotu. Wcześniej publiczna stacja RTHK podała, że policjanci potraktowali gazem łzawiącym prezesa CUHK Rocky’ego Tuana, który usiłował z nimi negocjować.

Według policji celem operacji było powstrzymanie protestujących, którzy rzucali koktajle Mołotowa i inne przedmioty z mostu na przebiegające pod nim tory kolejowe i jadące drogą pojazdy. Rzecznik policji Kong Wing-cheung ocenił po południu na konferencji prasowej, że działania demonstrantów w ciągu ostatnich dwóch dni zepchnęły społeczeństwo Hongkongu „na skraj całkowitego załamania”.

Niespokojnie jest we wtorek również w innych częściach Hongkongu. Na półwyspie Koulun protestujący dewastowali sklepy i podpalili choinkę w centrum handlowym Festival Walk. Miał to być odwet za rzekome zezwolenie na interwencję policji w tym domu towarowym w niedzielę, gdy funkcjonariusze w cywilu zatrzymali tam grupę demonstrantów podejrzanych o wandalizm.

Policja użyła również we wtorek wieczorem gazu łzawiącego przeciwko protestującym, którzy blokowali ulice i niszczyli sklepy w dzielnicy Mong Kok. Wcześniej demonstranci zdewastowali i podpalili pusty pociąg metra na stacji Sheung Shui na Nowych Terytoriach. W związku z protestami wcześniej niż zwykle zamknięto we wtorek co najmniej 18 stacji metra.

W dzielnicy Causeway Bay na wyspie Hongkong strażacy ugasili wieczorem pożar zewnętrznej części sklepu znajdującego się na parterze budynku mieszkalnego. Wcześniej demonstranci podpalali w tej okolicy siedziby banków i wejścia na stację metra.

Po południu w dzielnicy Sha Tin na Wschodnich Nowych Terytoriach policjanci w cywilu wyciągnęli pistolety i wycelowali je w demonstrantów, którzy zatrzymali i zaatakowali ich samochód - podał dziennik „South China Morning Post”, powołując się na źródło policyjne. Część napastników miała być uzbrojona w metalowe pręty.

Uczestnicy trwających od czerwca protestów domagają się między innymi demokratycznych wyborów władz regionu i niezależnego śledztwa w sprawie działań policji, której zarzucają używanie nadmierne siły. Popierana przez rząd centralny szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam wykluczyła jednak ustępstwa i określiła demonstrantów jako „wrogów publicznych”.

Protestujących rozgniewało między innymi postrzelenie jednego z demonstrantów ostrą amunicją w czasie starć w poniedziałek. Na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych widać, że postrzelony 21-latek nie był uzbrojony. Młody mężczyzna przeszedł w szpitalu operację i jest w stanie krytycznym. Policja twierdzi, że usiłował on wyrwać broń z ręki funkcjonariusza, który strzelił, by temu zapobiec.

PAP, mw

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych