Niemcy i Francja forsują fatalne przepisy transportowe
Polska i kraje Europy Wschodniej mają nadzieję na zmianę propozycji przepisów unijnych dotyczących transportu drogowego, które popierają Francja i Niemcy. Polski rząd liczy, że z projektu zostaną usunięte zapisy niekorzystne dla przedsiębiorstw z naszego regionu.
Sprawa dotyczy kontrowersyjnych regulacji, które zakładają m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników, co zwiększy koszty dla firm. Polska, a także inne kraje naszego regionu, które sprzeciwiają się tym rozwiązaniom, wskazują na ich protekcjonistyczny charakter. Obawiają się, że nowe regulacje uderzą w ich przewoźników drogowych. Przyjęcie zmian forsują natomiast kraje Zachodu, a głównie Francja i Niemcy.
Czytaj także: W 2020 Unia może wykończyć polski biznes przewozowy
W poniedziałek w Brukseli na marginesie spotkania ministrów transportu państw członkowskich UE minister Andrzej Adamczyk rozmawiał na ten temat z szefami tych resortów z kilku państw.
Mówiliśmy o szkodliwości rozwiązań zawartych w projektach pakietu mobilności. (…) Mamy odpowiedzi od kilku ministrów, że również nie ma zgody na to, aby poprzeć tego typu projekt. Sytuacja staje się coraz bardziej ciekawa. Na pewno nie jest tak beznadziejna, jak jeszcze kilka tygodni temu, gdy wydawało się, że praktycznie rzecz biorąc wszystkie propozycje przygotowane przez Parlament Europejski, (…) te najbardziej szkodliwe - łączymy je z aktywnością Francji i Niemiec - zostaną przyjęte” - powiedział w rozmowie z PAP Adamczyk.
Jego zdaniem obecnie pojawiła się szansa na to, że propozycje regulacji zostaną złagodzone.
Tak, aby nie uderzać w podwaliny ekonomiczne przedsiębiorstw transportowych, ale też nie doprowadzać do tego, że środowisko będzie zanieczyszczone milionami ton dwutlenku węgla. Tylko dlatego, że forsuje się zapisy, że samochody ciężarowe powinny wracać do kraju pochodzenia co jakiś czas. (…) Naszym zdaniem w ogóle nie powinny wracać” - wskazał.
Adamczyk spotkał się w Brukseli m.in. z ministrami transportu Francji i Niemiec. Jak powiedział PAP, zwracał uwagę w tych rozmowach na aspekty środowiskowe propozycji pakietu mobilności.
Polski minister zapytał swego niemieckiego odpowiednika, jak wyjaśni swoim obywatelom, że na skutek przepisów, które forsował jego rząd, w Niemczech emitowanych będzie około 3 mln ton CO2 każdego roku z samochodów ciężarowych, które muszą wracać do krajów pochodzenia. Podkreślił, że zarówno niemiecki minister, jak i jego francuski kolega byli zakłopotani tymi pytaniami i nie potrafili na nie wprost odpowiedzieć.
Zdaniem Adamczyka, Francja i Niemcy nadal popierają przepisy w obecnym kształcie.
Jednak już zupełnie co innego mówią Irlandczycy, Portugalczycy i ministrowie innych państw. (…) Zupełnie co innego mówią też Hiszpanie. Ministrowie transportu Słowacji i Czech powiedzieli mi, że nie zgadzają się na tak niekorzystne, szczególnie dla środowiska naturalnego, rozwiązania - powiedział.
Polska ma nadzieję, że uda jej się zebrać grupę państw, która zdoła zmienić propozycje analizowanych obecnie przepisów. Adamczyk stwierdził, że trudno ocenić, ile krajów nie aprobuje regulacji, nad którymi trwają prace.
Minister dodał, że jeśli nie uda się znaleźć rozwiązania do końca grudnia, negocjacje między PE i Radą UE nad ostatecznym kształtem przepisów, które nadzoruje teraz prezydencja fińska, będzie pilotowała prezydencja chorwacka. Adamczyk podkreślił, że Polska będzie nadal prowadziła rozmowy dwustronne z innym krajami na temat propozycji przepisów transportu drogowego.
Państwa członkowskie wypracowały już wcześniej swoje stanowisko w sprawie projektu, podobnie jak PE. Polska, a także inne kraje niechętne tym rozwiązaniom, chciałyby m.in. odrzucenia przepisu o konieczności powrotu ciężarówek do kraju, w którym mieści się główna siedziba firmy transportowej.
Poza Grupą Wyszehradzką - według Adamczyka - również Łotysze, Bułgarzy, Rumuni i Finowie mają sceptyczne podejście do proponowanych zmian.
Kolejne negocjacje z udziałem przedstawicieli państw członkowskich, PE i KE odbędą się 9 grudnia. Będzie to już czwarta runda rozmów trójstronnych na ten temat.
Dla Warszawy przepisy pakietu mobilności mają ogromne znaczenie, bo polskie firmy mają około 30-procentowy udział w rynku unijnym. Przyjęty przez państwa członkowskie w grudniu 2018 roku mandat do negocjacji przewiduje objęcie przewoźników przepisami o delegowaniu pracowników (co skutkuje stosowaniem m.in. pensji minimalnej) z wyłączeniem tzw. przewozów bilateralnych - z kraju, w którym mieści się siedziba firmy, do innego państwa.
PAP (Z Brukseli Łukasz Osiński)/gr