We Francji mają poważny problem z antysemityzmem
Francuskie Zgromadzenie Narodowe, niższa izba parlamentu, przyjęło przedstawioną przez rząd rezolucję definiująca antysemityzm. Treść dokumentu wzbudziła kontrowersje ze względu na rozszerzenie definicji antysemityzmu o antysyjonizm.
Podczas głosowania we wtorek wieczorem na sali obrad nie było większości z 577 deputowanych Zgromadzenia.
Czytaj także:Ponad 100 żydowskich grobów sprofanowanych we Francji
Rezolucja, która nie jest wiążącym prawnie dokumentem, zawiera definicję antysemityzmu przyjętą przez Międzynarodowy Sojusz na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA), zatwierdzoną przez Parlament Europejski i 20 krajów, w tym 16 z UE, i popartą przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Szef francuskiego państwa podczas prac nad rezolucją zaproponował jednak rozszerzenie definicji antysemityzmu o antysyjonizm.
Czytaj także:Kolejny antysemicki atak we Francji
Zgodnie z definicją IHRA „antysemityzm to określone postrzeganie Żydów, które może wyrażać się jako nienawiść do nich. Antysemityzm przejawia się zarówno w słowach, jak i czynach skierowanych przeciwko Żydom lub osobom, które nie są Żydami, oraz ich własności, a także przeciw instytucjom i obiektom religijnym społeczności żydowskiej”.
Definicja IHRA, która służy jako międzynarodowa wytyczna, nie odnosi się do „antysyjonizmu”, ale głosi, że odmawianie Żydom ich prawa do samostanowienia jest antysemickie - wskazuje Reuters.
Czytaj także:Były premier Francji: Jesteśmy antysemitami
Tekst rezolucji został w Zgromadzeniu Narodowym przyjęty głosami 154 deputowanych, przede wszystkim z liberalnej i centrowej partii rządzącej LREM oraz centroprawicowej partii Republikanie. Odrzuciło go 72 socjalistów i komunistów, a 43 deputowanych wstrzymało się od głosu. Przeciwko głosowało również 26 posłów z LREM. Nieobecnych na głosowaniu było aż 308 deputowanych, którzy niemal w pełnym składzie dwie godziny później pojawili się na sali plenarnej podczas głosowania nad ustawą dotyczącą finansowania ustawy dotyczącej pomocy społecznej.
Przegłosowanie rezolucji z ulgą przyjęło kierownictwo LREM. Minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner określił to jako „mocny i symboliczny gest”.
Rezolucję przyjęto po burzliwej debacie. Sylvain Maillard z LREM, otwierając dyskusję, stwierdził, że „we Francji zaczyna się zabijać Żydów, ponieważ są Żydami”.
Rezolucja została przyjęta w momencie, kiedy media poinformowały o sprofanowaniu 107 grobów na cmentarzu żydowskim w alzackiej miejscowości Westhoffen niedaleko Strasburga na wschodzie Francji. Na mogiłach pojawiły się antysemickie napisy i namalowane czerwoną farbą swastyki.
Antysemityzm jest przestępstwem i będziemy z nim walczyć w Westhoffen, jak i wszędzie, dopóki nasi zmarli nie będą mogli spać spokojnie - oświadczył Macron.
Społeczność żydowska pozytywnie przyjęła informację o zatwierdzeniu rezolucji przez francuskie Zgromadzenie Narodowe, choć pojawiły się również głosy krytyczne.
Decyzję pochwalił Światowy Kongres Żydów (WJC), międzynarodowa federacja organizacji i gmin żydowskich z ponad 100 krajów świata, a także szef izraelskiego MSZ Israel Katz. Rada Przedstawicielska Instytucji Żydowskich Francji (CRIF) określiła rezolucję jako „konieczny krok do zintensyfikowania walki z zarazą stanowiącą ponad 50 proc. aktów rasistowskich we Francji”.
Jednak grupa 127 intelektualistów żydowskich uznała tekst za „problematyczny”, ponieważ „utożsamia on (…) antysyjonizm z antysemityzmem”.
Niektórzy Żydzi sprzeciwiają się syjonizmowi z powodów religijnych, inni z powodów politycznych czy kulturowych - napisali w poniedziałek w oświadczeniu dla dziennika „Le Monde” żydowscy intelektualiści.
Dodali, że „Palestyńczycy utożsamiają syjonizm z przesiedleniami, okupacją i nierównościami. (…) Przeciwstawiają się syjonizmowi nie z nienawiści do Żydów, ale dlatego, że traktują syjonizmem jako opresyjny ruch polityczny”.
(PAP)SzSz