Ekologia? Żarty! Kanada kładzie hiper-rurociąg
Rozpoczęła się rozbudowa kontrowersyjnego rurociągu Trans Mountain, który ma transportować kanadyjską ropę z Alberty do Kolumbii Brytyjskiej, skąd surowiec ma być dostarczany na azjatyckie rynki.
Całość rurociągu, którym dziennie ma być przesyłane 890 tys. baryłek ropy dziennie, będzie zbudowana do połowy 2022 r. Przy rozbudowie i modernizacji ma pracować ponad 4 tys. osób.
Jak poinformowała firma Trans Mountain zajmjąca się transportem surowva w swym komunikacie we wtorek, budowa rurociągu została zainagurowana w obecności przedstawicieli rządu federalnego i władz prowincji Alberta na pięćdziesięciokilometrowym odcinku w pobliżu Edmonton. Zarząd Trans Mountain przedstawił w swym komunikacie szczegółowy harmonogram prac do końca lutego 2020.
W połowie ub.r. rząd Kanady podjął decyzję o wykupieniu za 4,5 mld dolarów CAD rurociągu Trans Mountain biegnącego z Alberty do Kolumbii Brytyjskiej i związanej z nim infrastruktury od amerykańskiego inwestora, Kinder Morgan.
Rurociąg Trans Mountain funkcjonuje od lat 50. W grudniu 2016 r. została wydana zgoda federalna na jego rozbudowę o równoległą nitkę, co oznaczałoby prawie trzykrotne zwiększenie zdolności przesyłowych. Projekt natrafił jednak na liczne sprzeciwy; ówczesny właściciel - firma Kinder Morgan domagała się od władz usunięcia tych przeszkód. Ostatecznie rurociąg został przejęty przez kanadyjski skarb państwa. W przededniu przejęcia sąd unieważnił wcześniejszą zgodę regulatora na budowę drugiej nitki rurociągu. W czerwcu br. została ponownie wydana zgoda na rozbudowę Trans Mountain. Rurociąg nadal jednak budzi kontrowersje, sprzeciwia mu się m.in. część plemion indiańskich.
Rząd Kanady jest tylko czasowym inwestorem, tj. realizuje projekt dopóty, dopóki nie zostanie znaleziony prywatny inwestor. Koszty inwestycji to nie tylko odkupienie istniejącego rurociągu. Dodatkowo, trzeba będzie wydać 7 mld CAD na rozbudowę rurociągu. Nie wszystkie plemiona indiańskie są przeciwne projektowi, pojawili się nawet indiańscy inwestorzy, którzy rurociąg chcieliby wykupić od rządu.
Do budowy Trans Mountain w kontekście budowy rurociągów transportujących ropę z Alberty, ustawicznie nawiązuje konserwatywny premier Alberty Jason Kenney. Od październikowych wyborów federalnych, po których premierem znowu został liberał Justin Trudeau, Kenney często mówi o „alienacji” prowincji zachodniej Kanady, pojawiły się też wspierane przez środowiska skrajnej prawicy pomysły „secesji” Alberty.
Już w wieczór wyborczy Trudeau zwrócił się do mieszkańców Alberty i Saskatchewan podkreślając, że „usłyszał frustrację” i „chce zaoferować wsparcie”. W przyszłym tygodniu Trudeau i Kenney mają spotkać się w Ottawie. Zaś w wygłoszonej w czwartek przez gubernator generalną Julie Payette mowie tronowej, czyli w expose rządu, znalazło się zapewnienie o wsparciu rządu dla eksportu kanadyjskich surowców i o uwzględnianiu „lokalnych potrzeb” oraz o konieczności dialogu.
Naftowa Alberta przeżywa gospodarcze trudności wynikające ze spadku światowych cen ropy naftowej i nieprzestawienia gospodarki prowincji na inne projekty. Podobny problem ma rolniczo-górnicza Saskatchewan. Alberta domaga się od lat budowy nowych rurociągów, ale planom tym są przeciwni zarówno mieszkańcy Kolumbii Brytyjskiej, przez której tereny taki rurociąg musiałby przebiegać w drodze nad Pacyfik, jak i mieszkańcy Quebecu - w drodze na wybrzeże Atlantyku. Tymczasem wiele firm naftowych przeniosło się z Alberty do USA.
Frustracja Alberty i Saskatchewan jest realna, nie jest nowa i wiąże się z nazwiskiem Trudeau. Pojęcie „zachodniej alienacji” jest używane m.in. w odniesieniu do przełomu lat 70-ych i 80-ych XX w., gdy premier Pierre Trudeau, ojciec obecnego premiera, postanowił zwiększyć udział publicznych inwestycji w sektorze naftowym. W Albercie zostało to odebrane jako mieszanie się rządu do gospodarki.
Akurat w dniu rozpoczęcia prac nad budową Trans Mountain, agencja Moody’s obniżyła rating kredytowy Alberty z Aa1 negatywnego do Aa2 stabilnego. Moody’s wskazała na nadmierną zależność Alberty od „nieodnawialnych źródeł energii” przy jednoczesnych zbyt małych możliwościach przesyłowych istniejących rurociągów. Stąd wątpliwości Moody’s co do realizacji planów budżetowych Alberty.
Kilka tygodni temu Kenney przedstawił budżet prowincji. W ramach obietnic zlikwidowania deficytu budżetowego w ciągu trzech lat, cięte są prawie o 3 proc. wydatki, głównie przez redukcję zatrudnienia w administracji publicznej, wzrosty czesnego w szkołach wyższych i zamrożenie lub redukcję wydatków na szkolnictwo. Zmniejszone zostanie budżetowe wsparcie dla miast. Alberta zlikwiduje też urząd ds. zmian klimatu i ograniczy wydatki ministerstwa środowiska.
Dobrą wiadomością dla Alberty była natomiast w czwartek informacja podana przez agencję Reutera, że kraje OPEC zdecydowały się na cięcia w wydobyciu ropy naftowej w pierwszym kwartale 2020 r., by ograniczyć ryzyko nadprodukcji.
PAP/ as/