Informacje

Piknikowa atmosfera na manifestacji 'sardynek' w Rzymie / autor: PAP/EPA/ANGELO CARCONI
Piknikowa atmosfera na manifestacji 'sardynek' w Rzymie / autor: PAP/EPA/ANGELO CARCONI

Połączyło ich tylko jedno: anty-salvininzm

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 14 grudnia 2019, 19:35

    Aktualizacja: 14 grudnia 2019, 20:34

  • 1
  • Powiększ tekst

W Rzymie miała miejsce pierwsza w tym mieście manifestacja ruchu protestu pod nazwą „sardynki”, występującego przeciwko prawicowej Lidze Matteo Salviniego. Na Plac świętego Jana przybyły tysiące ludzi z jedynym dozwolonym na wiecu symbolem - rysunkami sardynek.

Ruch narodził się spontanicznie w Bolonii w listopadzie, gdzie odbyła się pierwsza manifestacja przeciwko Salviniemu, którego partia idzie po władzę w tradycyjnie lewicowym regionie Emilia-Romania w wyborach samorządowych w przyszłym roku.

Matteo Salvini, który do sierpnia był wicepremierem i szefem MSW, uważany jest za najsilniejszego polityka we Włoszech. Jego będąca od kilku miesięcy w opozycji Liga jest na pierwszym miejscu we wszystkich sondażach zaufania z około 30-procentowym poparciem.

Przed zbliżającymi się wyborami w kilku regionach rośnie w siłę ruch jego przeciwników, którzy organizują manifestacje na znak protestu wobec polityki Ligi i jej popularnego lidera, przedstawianego czasem jako rekin.

Grupa młodych bolończyków zaproponowała, by wychodzić na ulice z rysunkami sardynek wyciętych z kartonu jako symbolu bezbronności wobec rekina, a zarazem masowego ruchu. Sardynki, tłumaczą jego pomysłodawcy, poruszają się w wielkich ławicach, a w puszkach są ściśnięte. W ostatnich tygodniach dziesiątki tysięcy „sardynek” manifestowały we Florencji, Mediolanie i Turynie.

Za swoisty ewenement uznano to, że masowe manifestacje organizowane są przeciwko formacji politycznej, która jest w opozycji i dopiero idzie po władzę w regionach, a być może także w kraju, jeśli nie utrzyma się powołana we wrześniu koalicja dawnego sojusznika Ligi, czyli Ruchu Pięciu Gwiazd i centrolewicowej Partii Demokratycznej.

Sobotnia rzymska manifestacja na Lateranie zaczęła się od odśpiewania popularnej wśród zwolenników lewicy partyzanckiej pieśni „Bella ciao”.

Wśród uczestników wiecu są też migranci, protestujący przeciwko zaostrzeniu polityki migracyjnej z inicjatywy Salviniego. Przybył lider ruchu Mattia Santori.

Wśród postulatów ruchu wymienił anulowanie dekretu w sprawie bezpieczeństwa, zaostrzającego politykę migracyjną, uchwalonego z inicjatywy Salviniego jako szefa MSW, a także to, by politycy nie prowadzili nieustannie kampanii wyborczej. Ponadto apelował o to, by ministrowie kontaktowali się z obywatelami wyłącznie poprzez kanały instytucjonalne, co było wyraźną aluzją przede wszystkim do przywódcy Ligi, który jako wicepremier korzystał z mediów społecznościowych, gdzie wygłaszał codziennie oświadczenia.

Niech prasa podaje informacje zgodne z faktami” - mówił nieformalny lider „sardynek”. Apelował też o wykluczenie przemocy z języka polityki.

Następnie Santori oświadczył, że wie z przeprowadzonych sondaży, że 99 proc. sympatyków ruchu nie chce, by przekształcił się on w partię polityczną.

Nie damy się zapuszkować” - to jedno z haseł, jakie widniało na transparentach na placu świętego Jana na Lateranie. Uczestnicy trzymali rysunki ryb wycięte z kartonów.

Pozytywny stosunek do „sardynek” mają ugrupowania obecnej koalicji rządowej, czyli Ruch Pięciu Gwiazd i centrolewicowa Partia Demokratyczna. Lider demokratów Nicola Zingaretti oświadczył, komentując wiec: „Piękny, pełen pasji Rzym prosił o zdrową politykę„.

Zmieńmy razem naszą piękną Italię” - to przesłanie, jakie skierował do przeciwników Salviniego.

Burmistrz Wiecznego Miasta Virginia Raggi z Ruchu Pięciu Gwiazd oświadczyła: „Dziękuję sardynkom za energię, jaką wniosły do naszego miasta”.

Organizatorzy postawili sobie wcześniej cel, by zgromadzić na manifestacji w Rzymie 100 tysięcy osób. Plac jest wypełniony. Nie podano liczby uczestników.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP), sek

Komentarze