Francja płonie gdy politycy debatują
Związkowcy ponownie wyszli w czwartek na ulice miast we Francji w sprzeciwie wobec forsowanej przez rząd reformy emerytalnej. W parlamencie trwają prace nad projektem ustawy w sprawie reformy, do którego opozycja zgłosiła 22 tys. poprawek.
Przeciwnicy reformy emerytalnej, przedstawionej przez rząd prezydenta Emmanuela Macrona, zorganizowali demonstracje m.in. w Paryżu, Bordeaux, Marsylii, Tuluzie, Lyonie, Lille, Strasburgu i Nicei. Związki zawodowe CGT oraz Force Ouvriere spodziewały się, że w 50 zaplanowanych na czwartek manifestacjach weźmie udział kilkaset tysięcy uczestników. Policja podała jednak, że w Marsylii demonstrowało zaledwie 4,5 tys. związkowców, według CGT - aż 120 tys.
„Determinacja jest zawsze taka sama, daleko nam do końca protestu” - powiedział obecny na demonstracji w Paryżu szef CGT Philippe Martinez.
W specjalnej komisji w Zgromadzeniu Narodowym (niższej izbie parlamentu) debatowano w czwartek nad projektem ustawy emerytalnej. Opozycja chce zablokować proceduralnie głosowanie nad ustawą. Szef opozycyjnej, skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (FI) Jean-Luc Melenchon potwierdził medialne doniesienia, że jego ugrupowanie zgłosiło około 20 tys. z 22 tys. poprawek do rządowego projektu. Po raz kolejny zażądał zorganizowania referendum w sprawie reformy.
W czwartek z powodu strajku personelu ponownie zamknięto dla zwiedzających wieżę Eiffla w Paryżu. To już czwarty raz od 5 grudnia, gdy wybuchły protesty.
CZYTAJ KONIECZNIE: Dziedziniec przed Notre Dame może zostać otwarty w marcu
W Lille pracownicy miejscowego uniwersytetu zorganizowali typu flash mob, protestując przeciwko „dyskryminującemu charakterowi reformy emerytalnej”. Natomiast związkowcy zajęli w tym mieście siedzibę organizacji pracodawców Medef.
Przeciwni reformie studenci zablokowali wejścia na paryskie uniwersytety Tolbiac i Uniwersytet Paris 8 w Saint-Denis.
Odnotowano również utrudnienia w funkcjonowaniu transportu publicznego, w kilku miastach związkowcy zablokowali kursowanie autobusów i tramwajów.
Urzędnicy sektora publicznego (policjanci, śmieciarze, pracownicy służb wodociągowo-kanalizacyjnych, nauczyciele, urzędnicy samorządowi) w środę na schodach opery w Paryżu zorganizowali happening, podczas którego trzymali transparenty z napisem „(minister spraw wewnętrznych Christophe) Castaner mnie zabija”.
Związki zawodowe służb transportoych ogłosiły akcję „czarny poniedziałek”, czyli blokowanie transportu publicznego 17 lutego, gdy w parlamencie ma się rozpocząć debata nad projektem ustawy.
PAP/ as/