Strajk, strajk i po strajku?
Kopalnie Polskiej Grupy Górniczej (PGG), gdzie w poniedziałek rano odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy, pracują już normalnie - podała spółka. Po zakończeniu protestu związkowcy zamierzają odwiedzić biura parlamentarne niektórych posłów Prawa i Sprawiedliwości.
W poniedziałek rano w kopalniach największej górniczej spółki odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Związkowcy domagają się podwyżki płac o 12 proc. oraz działań na rzecz poprawy sytuacji górnictwa: zapewnienia zbytu węgla do krajowej energetyki i zmniejszenia importu tego surowca. Sprzeciwiają się też - jak mówią - planom „cichej likwidacji kopalń”.
Kopalnie pracują już normalnie
„Obecnie kopalnie pracują normalnie, nie mieliśmy sygnałów o jakiś nadzwyczajnych zdarzeniach” - powiedział rzecznik PGG Tomasz Głogowski. Wcześniej zarząd spółki wyraził nadzieję, że akcja będzie przeprowadzona w sposób odpowiedzialny. Firma chce kontynuować rozmowy o podwyżkach po podsumowaniu wyników finansowych pierwszego półrocza.
Po zakończeniu strajku ostrzegawczego związkowcy poinformowali, że jeszcze w poniedziałek delegacje związków zawodowych odwiedzą biura poselskie niektórych wybranych w regionie posłów PiS - m.in. biuro premiera Mateusza Morawieckiego.
„Chcemy przekazać posłom z naszego regionu informacje o problemach Polskiej Grupy Górniczej i całej branży. Parlamentarzyści ze Śląska powinni zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Przygotowaliśmy też dla nich specjalne prezenty” - powiedział szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek, nie zdradzając bliższych szczegółów planowanej wizyty w biurach posłów.
O 10.00 związkowcy przyjdą do biura poselskiego premiera Mateusza Morawieckiego przy ul. Warszawskiej w Katowicach, zaś w południe w Wodzisławiu Śląskim odwiedzą biuro wiceministra aktywów państwowych Adama Gawędy, odpowiedzialnego w tym resorcie za sprawy górnictwa. W tym czasie wiceminister ma uczestniczyć w organizowanej w Katowicach konferencji o zagospodarowaniu terenów pogórniczych. Zaplanowano też briefing prasowy z jego udziałem.
5 lutego działające w PGG związki zawodowe ogłosiły harmonogram działań protestacyjnych. Po dwugodzinnym strajku ostrzegawczym kolejnym krokiem ma być referendum strajkowe 25 lutego. Trzy dni później planowana jest manifestacja w Warszawie. Od 31 stycznia we wszystkich kopalniach i zakładach PGG trwa pogotowie strajkowe.
Od końca listopada w PGG trwa spór zbiorowy dotyczący podwyżek płac. Strona związkowa postuluje 12-procentowy wzrost wynagrodzeń. Zarząd, powołując się na niepewną sytuację firmy, chce, aby rozmowy w tej sprawie przełożyć na lipiec, gdy znane już będą wyniki finansowe spółki za pierwsze półrocze. Obok presji płacowej ze strony załóg, PGG ma problemy związane z pogarszającą się sytuacją na rynku węgla energetycznego. Chodzi o wysokie zwały nieodebranego przez spółki energetyczne surowca, co jest spowodowane m.in. nadmiernym importem węgla. Spółka wstrzymała też - jak wskazują związkowcy - część inwestycji, co rodzi dodatkowe obawy pracowników o przyszłość kopalń PGG.
Polska Grupa Górnicza podkreśla, że jej stanowisko od początku sporu jest konsekwentne. „Przy podziale pieniędzy między pracowników spółki PGG musi posługiwać się wyłącznie takimi środkami, które zostały wypracowane w spółce. Z tak wypracowanych zysków PGG przekazała pracownikom dodatkowo 1,1 mld zł na wynagrodzenia. Płace w spółce są o połowę wyższe niż przeciętnie w regionie. PGG jest otwarta na kontynuowanie rozmów o podwyżkach i gotowa przekazać dodatkowe pieniądze na wynagrodzenia wtedy, gdy takie środki pojawią się, zostaną wypracowane” - czytamy w opublikowanym w poniedziałek stanowisku.
„Nasza oferta brzmi: bądźmy ostrożni, bo widzimy, co dzieje się wokół górnictwa; poczekajmy do zakończenia pierwszego półrocza, w lipcu dokładnie wszystko przeanalizujemy i policzymy; do tego czasu starajmy się jak najlepiej pracować i zobaczymy, jak będziemy w stanie podzielić wypracowane zyski” - powiedział prezes PGG Tomasz Rogala, cytowany w poniedziałkowej informacji spółki.
Jest nadzieja na kompromis
Wicepremier Jacek Sasin, który prowadzi rozmowy z przedstawicielami branży górniczej, jest dobrej myśli, wierzy, że rozmowy z górnikami doprowadzą do konsensusu; ja trzymam kciuki, żeby jak najszybciej ten konsensus został wypracowany - powiedział w poniedziałek szef KPRM Michał Dworczyk.
W kopalniach Polskiej Grupy Górniczej (PGG) w poniedziałek rano rozpoczął się strajk ostrzegawczy. Górnicy mają rozpocząć pracę z dwugodzinnym opóźnieniem. Zgodnie z deklaracjami związkowców, strajk zorganizowano we wszystkich kopalniach spółki. Przedstawiciele PGG nie podali jak dotąd, jaki jest faktyczny zasięg i skala akcji. W poniedziałkowym stanowisku spółka wyraziła nadzieję, że „akcja strajkowa będzie prowadzona odpowiedzialnie”. Związkowcy deklarują, że nie będą utrudniać pracy tym, którzy nie chcą brać udziału w strajku.
Dworczyk w Polsat News pytany o strajk górników przyznał, że „prawo do strajku, jest prawem każdej grupy zawodowej”. „Ważny jest dialog. Rozmawiałem w zeszłym tygodniu z premierem Jackiem Sasin, który jak szef Ministerstwa Aktywów Państwowych prowadzi rozmowy z przedstawicielami branży górniczej, jest dobrej myśli, wierzy, że te rozmowy doprowadzą do konsensusu i ja trzymam kciuki, żeby jak najszybciej ten konsensus został wypracowany” - podkreślił.
Pytany, czy przez konsensus ma na myśli podwyżki dla górników, odpowiedział, że nie chce się wypowiadać w imieniu ministra Sasina, ani władz spółki. „Bez wątpienia ostatnie lata w górnictwie to był dobry czas dla górników o czym sami górnicy mówią” - mówił. „Teraz, jeżeli są bieżące spory, muszą być one rozwiązywane z władzami spółki przy wsparciu stosownego ministerstwa, w tym wypadku Ministerstwa Aktywów Państwowych” - dodał.
Na uwagę, że 28 lutego możliwy jest strajk górników w Warszawie i że „wiemy z historii, co się dzieje, gdy bojowo nastawieni górnicy przyjeżdżają do Warszawy”, Dworczyk powiedział, że rząd PiS w inny sposób prowadzi dialog niż poprzednicy, bo wówczas do górników policja strzelała używając gumowych kul i używała siły. „W ostatnich latach tego rodzaju scen nie było i wierzę, że nie będzie. Dla nas bardzo istotny jest dialog i w ramach dialogu chcemy wypracowywać rozwiązania nawet trudnych sytuacji. To jest oczywiste, że nie można spełniać wszystkich żądań, natomiast warto wypracowywać wspólnie, w ramach dialogu, rozwiązania” - podkreślił.
Od końca listopada ub. roku w PGG trwa spór zbiorowy dotyczący podwyżek płac. Rozmowy z udziałem mediatora zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Strona związkowa postuluje 12-proc. wzrost wynagrodzeń od 2020 r., sygnalizując jednocześnie gotowość do kompromisu w tej sprawie.
Związkowcy domagają się 12-procentowej podwyżki wynagrodzeń, a także rozwiązania narastających problemów branży związanych m.in. z nieodbieraniem zakontraktowanego węgla przez energetykę i wysokim importem tego surowca. To - jak argumentują - pogarsza sytuację finansową PGG i może grozić likwidacją kolejnych kopalń. Związki np. nie chcą się zgodzić, aby w tym roku zakończył eksploatację węgla ruch Pokój - inna z trzech części kopalni Ruda.
W miniony czwartek prezes PGG Tomasz Rogala ocenił, że obecny problem wysokich zwałów surowca nieodebranego przez energetykę (przy kopalniach PGG leży obecnie ok. 2,8 mln ton węgla) w ciągu kilku miesięcy powinien zostać rozładowany. Prezes zapewnił, że bieżące odbiory węgla są realizowane zgodnie z planem, zaś wielkość zwałów nie rośnie.
Spółka zapewnia, że chce „podzielić się” z pracownikami wypracowanym zyskiem, może jednak poruszać się jedynie w ramach tego, co wypracuje. Stąd propozycja powrotu do rozmów o wzroście płac w lipcu, gdy znane będą wyniki za pierwsze półrocze br.
PAP/ as/