Kolejny tydzień pod znakiem epidemii
Kolejny już tydzień upłynie pod znakiem epidemii koronawirusa, która zatacza coraz szersze kręgi - uważają analitycy.
„Lokalnie trwa wyczekiwanie na informacje dot. pojawienia się wirusa w Polsce. W zakresie koszyka CEE (Central and Eastern Europe) potwierdzone przypadki mają miejsce w Czechach - należy jednak pamiętać, iż specyfikacja CZK (swoiste safe-haven) jest inna niż złoty czy forint. Kluczowe dla złotego wydają się być jednak nastroje globalne oraz zachowanie dolara (co rzutuje na sentyment wokół walut EM)” - napisał w komentarzu analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrad Ryczko.
Jego zdaniem, początek nowego tygodnia obrotu na rynku FX (Foreign Exchange - PAP) przynosi próbę lekkiego umocnienia pod globalne spekulacje dot. działań banków centralnych”. Dodał, że euro/dolar oscyluje blisko 1,1047 dol na bazie oczekiwań, iż FED obniży wkrótce stopy.
„Polska waluta kwotowana jest następująco: 4,3250 zł za euro, 3,9125 zł wobec dolara amerykańskiego, 4,0622 zł względem franka szwajcarskiego oraz 5,0266 zł w relacji do funta szterlinga” - przekazał. Jak dodał, rentowności polskiego długu wynoszą 1,784 proc. w przypadku obligacji 10-letnich.
Jak zauważa analityk, pierwsze godziny obrotu, w nowym tygodniu, przynoszą próbę zainicjowania korekty wzrostowej mocnych spadków z ostatnich dni handlowych. Chińskie indeksy rosną po ok. 3 proc., a wycena juana wyznaczyła 3-tygodniowe maksima. Jego zdaniem, jest to jedynie sygnał z rynku chińskiego, który zachowywał się ostatnio lepiej niż parkiety w Europie czy USA.
„W dużej mierze można jednak założyć, iż za popytem stoją te same czynniki, które mogą wesprzeć nastroje w Europie - czyli oczekiwania wobec działań banków centralnych. Inwestorzy mają nadzieje, iż w świetle potężnego spowolnienia gospodarczego kluczowe banki centralne zainicjują dalsze działania stymulacyjne” - uważa Ryczko.
Również w ocenie analityków z PKO Bank Polski „kolejny już tydzień upłynie pod znakiem epidemii koronawirusa, która zatacza coraz szersze kręgi”.
„W ubiegłym tygodniu giełdy notowały najgorsze poziomy od wielu lat (dzisiejszy poranek przyniósł poprawę nastrojów na rynkach azjatyckich), rentowności obligacji spadają do historycznych minimów (i je pogłębiają, jak np. 10-letnie Treasuries, które przejściowo były poniżej 1,05 proc.), a nowe przypadki zachorowań notowane są coraz bliżej granic Polski (np. w Czechach). Większość publikacji danych w najbliższym czasie będzie obserwowana przede wszystkim przez pryzmat skali wpływu, jaki na procesy gospodarcze wywiera epidemia” - napisali w komentarzu analitycy PKO BP.
Jak wskazali, publikowane w poniedziałek dane o nastrojach w globalnym przetwórstwie (PMI w strefie euro, ISM w USA) za luty uwzględnią już wpływ epidemii COVID-19 na sentyment w przemyśle i - paradoksalnie - może on być pozytywny, bo wydłużające się terminy dostaw podnoszą indeks.
„Badanie nie rozróżnia, że dłuższy czas dostaw to nie skutek silnego popytu, a problemów podażowych wynikających ze wstrzymania produkcji i eksportu z Chin (potwierdziły to opublikowane w weekend dane o koreańskim imporcie z Państwa Środka w lutym, por. wykres). Podobne czynniki będą naszym zdaniem stały za wzrostem PMI w Polsce do 48,0 pkt. z 47,4 pkt. w styczniu” - czytamy. (PAP)