Epidemia zdemaskowała działalność... koreańskiej sekty
Epidemia Covid-19 i odmowa poddania się przez członków Kościół Jezusa Shincheonji testom na obecność koronawirusa sprawiły, że władze Korei Południowej zdemaskowały godzące w bezpieczeństwo państwa zasady funkcjonowania tej quasi-militarnej sekty, mającej zwolenników w wielu krajach świata.
O zaskakującym efekcie epidemii Covid-19 w Korei Płd. pisze francuski dziennik „Le Monde”. Władze tego kraju prześwietliły funkcjonująca od 1984 roku sektę Shincheonji. Jej guru Li Man Ki powołuje się na kontakty z najważniejszymi politykami kraju, m.in. na byłą prezydent Park Geun Hie.
Ponad 60 proc. z 7,5 tys. zakażonych Covid-19 w Korei Płd. to wyznawcy Shincheonji - informowały południowokoreańska agencja Yonhap, amerykańskie media, m.in. CNN oraz francuski „Le Monde, powołując się na ustalenia władz południowokoreańskich. Władze nie wykluczają, że członek sekty mógł być „31. zarażonym Covid-19 w kraju” i jednym ze źródeł epidemii w Korei Płd.
Mimo zagrożenia epidemią Covid-19 przywódcy sekty zakazywali swoim członkom noszenia maseczek medycznych podczas zbiorowych modlitw „z uwagi na gniew boga”. Odmowa uczestniczenia w obrzędach była niedopuszczalna.
Władze przebadały ponad 210 tys. członków Shincheonji, których większość pochodzi z miasta Daegu w południowej części kraju. Niektórzy odmawiali poddania się testom.
88-letni guru sekty Li Man Ki tłumaczył tajemnicę i dezinformację na temat funkcjonowania sekty „ochroną swoich członków przed prześladowaniami”.
Petycję z prośbą o zakazanie funkcjonowania Shincheonji została podpisana przez 1,25 mln obywateli Korei Płd. Na konferencji prasowej Li padł przed dziennikarzami na kolana i schylił głowę do ziemi, podczas gdy grupa protestujących domagała się pociągnięcia go do odpowiedzialności - relacjonowała agencja Yonhap.
Władze prowadzą dochodzenie w sprawie sekty w związku z Covid-19.; niewykluczone, że jej guru zostanie oskarżony o zabójstwo, spowodowanie uszczerbku na zdrowiu oraz złamanie przepisów dotyczących kontroli epidemiologicznej.
Shincheonji została założona w 1984 roku przez Li, który uważa się za nieśmiertelne wcielenie Jezusa. Guru nazwał epidemię Covid-19 „czynem diabła”, mającym zniechęcać ludzi przed wstępowaniem do Shincheonji. Sekta liczy około 20 tys. członków; działa w Korei Płd., ale ma również swoich wyznawców w USA, Nowej Zelandii, Australii, Chinach, Indiach i kilku krajach Europy, m.in. w Wielkiej Brytanii. Członkowie jeździli do chińskiego miasta Wuhan, pierwszego centrum epidemii Covid-19 na świecie.
„Le Monde” opisuje przypadek byłego członka sekty Kim Chung Ila, który tłumaczył korespondentowi dziennika zasady działania organizacji, zastraszającej swojej członków.
Jeśli zdradzisz nasz kościół, stajesz się psem i świnią; tracisz swoje prawo do zbawienia - tłumaczy reguły sekty Kim.
Shincheonji koncentruje się na Apokalipsie, jak inne południowokoreańskie sekty: Moon czy Dami. Dogmatem sekty jest m.in. kłamstwo, nie wyklucza ona również łamania prawa, jeśli przynosi to korzyści jej członkom.
Czytaj też: Islam wobec dylematów religijnych ze względu na koronawirusa
PAP, KG