Amerykanie zbroją się na starcie z wirusem
Poczucie zagrożenia wywołane epidemią koronawirusa spowodowało nagły wzrost sprzedaży broni w Stanach Zjednoczonych. Z uwagi na przeciążenie systemu kontroli proces jej zakupu może jednak się wydłużyć.
Jay Wallace, właściciel sklepu Adventure Outdoors w stanie Georgia pracuje w branży od 40 lat i na ogół sprzedaje ok. 100 pistoletów dziennie. „Obecnie sprzedajemy pięć razy tyle. Nasz personel pracuje do granic możliwości. Prawdopodobnie sprzedaż broni palnej jest teraz większa niż kiedykolwiek wcześniej” - mówi cytowany przez portal Fox News Wallace.
Jego zdaniem zapotrzebowanie gwałtownie wzrosło, gdyż „ludzie mocniej niż kiedykolwiek poczuwają się do odpowiedzialności i czują że u ich progu jest coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyli„.
»» Czy Donald Trump ujawni asa w rękawie w sprawie koronawirusa czytaj tutaj:
Trump zapowiada przełom w walce z wirusem?
Z uwagi na zwiększony popyt na broń pojawia się coraz więcej opóźnień spowodowanych przeciążeniem prowadzonego przez FBI amerykańskiego systemu weryfikującego klientów. Wallace zapewnia, że wszyscy robią co mogą, ale i branża i administracyjna nie są gotowe na tak nagły wzrost zapotrzebowania. FBI prosi Amerykanów o cierpliwość i wyrozumiałość.
»» Wzmożone zakupy przez wirusa to nie panika, ale sensowna strategia czytaj tutaj:
Europa kupuje papier toaletowy, Ameryka broń i naboje
Wzrost sprzedaży broni w USA miał miejsce m.in. po zamachach z 11 września czy huraganie Kartina w 2005 roku.
Spowolnienie gospodarcze związane z koronawirusem zmusiło wiele amerykańskich sklepów do zawieszenia działalności. Te z bronią palną często pozostają wciąż otwarte. Lawrence Keane, wiceprzewodniczący branżowego stowarzyszenia, uważa, że epidemia nie powinna być powodem do ograniczenia dostępu do broni. „Amerykanie chcą mieć pewność, że ich bezpieczeństwo jest w ich rękach” - argumentuje.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP), sek