Jak jest dobrze to jest dobrze, a jak jest źle to jest niedobrze, czyli Tuska puste gadanie o polityce prorodzinnej
Nie będzie jednolitego modelu rodziny, dla każdego z nas rodzina jest czym innym - mówił premier Donald Tusk podczas "Forum dla rodziny". Według uczestniczących w nim ekspertów najważniejsze cechy polityki rodzinnej to elastyczność i kompleksowość.
"Forum dla rodziny" to spotkanie poświęcone polityce prorodzinnej z udziałem organizacji pozarządowych, ekspertów, samorządowców i przedstawicieli rządu.
W ramach forum zaplanowano m.in. debatę plenarną na temat polityki rodzinnej z udziałem premiera oraz ministrów, a także panele tematyczne dotyczące najważniejszych spraw dla rodzin.
Reprezentująca Kongres Kobiet Agnieszka Graff podkreśliła, że praca opiekuńcza w rodzinie jest w ogromnej większości wykonywana przez kobiety. "Jeżeli władze mają wspierać rodzinę, to de facto muszą wspierać równość" - oceniła. Zaznaczyła, że Kongres domaga się konkretnych i "wcale nie takich kosztownych" rozwiązań, m.in. systematycznego wydłużania wykorzystywanej przez ojców części urlopów rodzicielskich, umożliwienia wykorzystania urlopu do siódmego roku życia dziecka.
Jak powiedziała, konieczne jest też dowartościowanie ojcostwa, które "jest absolutnie niewidzialne w debacie na temat rodzicielstwa". Podkreśliła, że rodzina nie jest "kategorią tradycyjną". "Rodziny się zmieniają, rodziny są różne. Zadaniem państwa jest wspieranie rodzin takimi, jakie one są, a nie próba zakonserwowania anachronicznych modeli" - powiedziała.
Także premier przekonywał, że nie będzie jednolitego modelu rodziny, bo dla każdego z nas czym innym jest rodzina. Podkreślił, że zadaniem rządu jest znalezienie obszaru, który nie podlega dyskusji i ten obszar wspierać.
Jednak w jego opinii roczny urlop rodzicielski ma służyć przede wszystkim dzieciom. "To nie ma być narzędzie równościowe" - powiedział.
Odnosząc się do postulatu przydzielenia części urlopu wyłącznie ojcom, Tusk powiedział, że w naszej rzeczywistości wiele rodzin mogłoby na tym rozwiązaniu stracić, szczególnie te rodziny, które są dalekie od partnerskiego modelu. Także radykalne uelastycznienie urlopu - choć byłoby w finansowym interesie państwa - utrudniłoby realizację głównego celu, jakim było zapewnienie ciągłej obecności rodziców w pierwszym okresie życia dziecka.
Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz również uznał, że urlop rodzicielski powinien być elastyczny i nie należy nikogo przymuszać do korzystania z niego. "W moim poczuciu Polacy wiedzą, jak chcą z niego korzystać, czy chcą się nim wymieniać, czy wspólnie opiekować się dzieckiem, czy i w jaki sposób łączyć go z pracą" - mówił.
Współautor "Diagnozy Społecznej" prof. Janusz Czapiński zwrócił uwagę, że długość urlopu rodzicielskiego nie jest powodem odkładania decyzji o urodzeniu dziecka. Podkreślił, że Polacy najczęściej wskazują na trudne warunki bytowe, ale - jak zaznaczył - mówią o tym najczęściej osoby najzamożniejsze. "Nie chodzi więc o biedę w kategoriach bezwzględnych, ale o lęk przed obniżeniem standardu życia" - powiedział. Ocenił, że rozwiązaniem tego problemu mogłoby być wprowadzenie zmian w prawie podatkowym.
Prof. Piotr Błędowski ze SGH zwrócił uwagę, że rozwiązania polityki rodzinnej kierowane są głównie do młodych rodzin, z małymi dziećmi, ale zapomina się o działaniach skierowanych do rodzin, w których są osoby starsze lub niesamodzielne. Podkreślił, że jest to istotne, szczególnie w kontekście podnoszenia wieku emerytalnego. "Tych osób starszych, niesamodzielnych będzie przybywać, bo takie są prawa natury, prawa demografii" - podkreślił.
Zaznaczył, że obecnie główny ciężar opieki nad tymi osobami spoczywa na rodzinie. "Musimy zdawać sobie sprawę, że te osoby często staną przed dramatycznym wyborem: albo praca, albo opieka. Zasiłki oczywiście są bardzo ważne, ale trzeba nam także całego systemu wsparcia dla tych osób. Państwo musi stworzyć ramy prawne i finansowe, aby samorządy mogły tego typu działalność podejmować" - mówił.
Na problem opieki nad osobami starszymi zwróciła uwagę także rzeczniczka praw obywatelskich Irena Lipowicz. Zaznaczyła, że państwo najpierw szczodrze dało finansowe wsparcie osobom opiekującym się dorosłymi niesamodzielnymi lub niepełnosprawnymi członkami rodziny, a później im to odebrało (w wyniku nowelizacji ustawy, której zapisy weszły w życie z początkiem lipca).
Lipowicz podkreśliła, że wiele osób zrezygnowało z pracy, by poświęcić się opiece, teraz zaś mówi im się, by wróciły do pracy, co nie zawsze jest możliwe - np. w przypadku kobiet powyżej 50 lat, które miały kilkuletnią przerwę w pracy. Przypomniała, że utrzymanie podopiecznego domu pomocy społecznej kosztuje ok. 3 tys. zł. "Jeśli w rodzinie ktoś chce się nią zajmować za ułamek tej sumy, to trzeba to wspierać" - zaznaczyła.
(PAP)
mca/ akw/ abr/ jra/