Otwarcie granic po amerykańsku
Prezydent Donald Trump przedstawił federalne wytyczne dotyczące powolnego, rozłożonego w czasie powrotu do normalności w związku z trwającą epidemią koronawirusa. Szczególnie w miejscach, gdzie przypadków zachorowań jest mniej – celem ma być wznowienie działalności gospodarczej tak szybko, jak to tylko możliwe.
Plan ten spotkał się oburzeniem polityków opozycji, jak i specjalistów z zakresu medycyny. Uzależniają oni powrót do normalności od wprowadzania w życie strategii masowego testowania na obecność koronawirusa. Prezydent Trump zakładał pierwotnie, aby jego kraj otworzył się już 1 maja. Obywatele mieliby wrócić do pracy i funkcjonować tak, jak przed ogłoszeniem pandemii. Dzisiaj jego strategia nie zakłada konkretnej daty, bo obecnie nie da się jej określić. Jest to jedynie zestaw zaleceń, w dodatku dość niejasnych – dotyczących ponownego otwarcia firm, szkół i miejsc publicznych tam, gdzie nie ma przypadków chorobowych i nowych zakażeń, a do tego obłożenie w szpitalach jest nieduże. Prezydent USA utrzymuje, że obowiązujące dziś restrykcje zamroziły funkcjonowanie kraju i długoterminowo nie stanowią dobrego rozwiązania. Chcąc zadbać o zdrowie obywateli rząd musi zadbać najpierw o działanie gospodarki.
Problem w tym, że plan prezydenta Trumpa brzmi bardziej jak lista życzeń i zaprzecza jego wcześniejszym słowom. Wcześniej mówił, że jego władza pozwala mu na ogłoszenie powrotu do normalności i zniesienia obowiązujących restrykcji – powiedział Marcin Firlej, dziennikarz i producent filmowy w USA.
Wypowiedź ta została powszechnie skrytykowana. Jako prezydent nie posiada tak daleko idących prerogatyw, aby wydawać rozkazy władzom stanowym. Następnie ogłosił jednak, że nowe wytyczne rządu federalnego przenoszą odpowiedzialność za otwieranie kraju na burmistrzów i gubernatorów, czyli władze lokalne. Decyzja Białego Domu jest jednak znacznie mniej szczegółowa niż chociażby zalecenia opracowane przez CBC, czyli Centrum Prewencji Chorób, czy Federalną Agencję Zarządzania Kryzysowego. W dodatku gubernatorzy zgodnie twierdzą, że powrót do normalności możliwy będzie tylko przy wdrożeniu strategii powszechnego testowania na obecność koronawirusa. Prezydencki plan tego nie przewiduje. Pracownicy Trumpa mówią, że rząd federalny będzie ułatwiać dostęp do testów, ale za opracowanie i wdrożenie strategii w tym zakresie odpowiadać będą poszczególne stany. Z tego względu eksperci i epidemiolodzy ostrzegają, że naród nie jest gotowy na ponowne otwarcie. System testowania obywateli nie jest dziś wystarczający. Ocenia się, że powrót do stanu sprzed wybuchu pandemii wymagałby przeprowadzania około miliona testów dziennie. Oznaczałoby to przebadanie wszystkich Amerykanów w ciągu jednego roku. Obecnie każdego dnia robionych jest ok. 150 tysięcy takich testów, czyli zdecydowanie za mało.
eNewsroom.pl/ as/