Koronawirus: Palenie szkodzi ale i... leczy!
Osoby palące papierosy aż 14. razy bardziej są narażone na ciężki przebieg choroby COVID-19. Niemniej pojawiły się prace naukowe stawiające hipotezę, że nikotyna może służyć w prewencji i leczeniu tego groźnego schorzenia - przekonuje prof. Piotr Kuna z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Palenie tytoniu ma negatywny wpływ na zdrowie i wywołuje wiele schorzeń, lub im sprzyja. Jednymi z nich są rak płuca oraz przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP). „Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, palenie jest szkodliwie” - podkreślał podczas niedawnej konferencji prasowej online „Pulmonologia 2020” prof. Piotr Kuna z Kliniki Chorób Wewnętrznych Astmy i Alergii, Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Wraz z wybuchem pandemii zaobserwowano, że uzależnienie od palenia papierosów sprzyja zakażeniu koronawirusem SARS-CoV-2 oraz chorobie COVID-19. „Wynika to z tego, że nałóg ten uszkadza nabłonek dróg oddechowych, co skutkuje nasileniem stanu zapalnego. W efekcie osoby palące papierosy są aż 14. razy bardziej narażone na ciężki przebieg COVID-19” - wyjaśniał.
Specjalista zwrócił jednak uwagę, że nie można stawiać znaku równości między samą nikotyną a dymem tytoniowym, zawierającym 7 tys. związków chemicznych. Palenie tytoniu - akcentuje - jest samo w sobie chorobą, którą należy leczyć, jednak nikotyna to nie dym tytoniowy. Rola nikotyny pozostaje obszarem interesujących badań m.in. w odniesieniu do COVID-19.
Z dotychczasowych obserwacji wynika, że nikotyna nie zwiększa ryzyka zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Podejrzewa się nawet, że może być przydatna w leczeniu choroby COVID-19.
Zdaniem prof. Kuny należy zatem dążyć do zaprzestania palenia, bo jest to jedyny sposób ochrony przed wieloma chorobami. Nie jest to jednak takie proste. Z przytoczonych przez specjalistę badań, jakie przeprowadzono we Francji wynika, że tylko 20 proc. palaczy udaje się zerwać z nałogiem na tyle trwale, że nie palą przez co najmniej 15 lat.
„Nie ulega wątpliwości, że należy przestać palić i mimo trudności zawsze trzeba próbować. Zaniechanie palenia jest najważniejsze” - podkreślał. Dodał jednak, że może w tym pomóc nikotynowa terapia zastępcza, w tym również zawierające nikotynę tzw. e-papierosy.
Wokół e-papierosów jest wiele kontrowersji, gdyż stają się one modne wśród młodzieży, szczególnie w Polsce. Kontrowersje budzą popularne wśród nastolatków tzw. smakowe wkłady do e-papierosów. Wielu specjalistów obawia się, że w miejsce palenia tytoniu rozpowszechnią się więc e-papierosy. Tym bardziej, że one też nie są całkowicie pozbawione szkodliwego wpływu na zdrowie, w tym również na płuca.
Prof. Kuna uważa jednak, że w porównaniu do tradycyjnych papierosów, e-papierosy są znacznie mniejsze szkodliwe. Zastąpienie nimi zwykłych papierosów aż o 90 proc. redukuje narażenie na substancje rakotwórcze i toksyczne. E-papierosy są zatem bardziej korzystne dla zdrowia, szczególnie w okresie pandemii. „Zmiany w płucach, jakie powodują tradycyjne papierosy to nie są skutki nikotyny” - przypominał.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie zaleca jednak e-papierosów jako metody pomocnej w rzuceniu palenia tytoniu. Zdaniem prof. Kuny WHO powinna jednak zmienić wytyczne w tej sprawie. Takie sugestie do tej organizacji w 2018 r. wystosowało 72 specjalistów z całego świata niezwiązanych z przemysłem tytoniowym i producentami e-papierosów.
Za e-papierosami, jako mniej szkodliwą alternatywą, opowiedział się Narodowy Instytut Zdrowia i Opieki (NICE) w Wielkiej Brytanii. Brytyjska Fundacja Serca (BHF) uważa, że mogą być one mniej szkodliwe, choć to nie oznacza, że są całkowicie bezpieczne.
Prof. Kuna zwraca uwagę, że „palenie tytoniu jest chorobą, której należy zapobiegać i leczyć, ale rola nikotyny w zdrowiu i chorobie jest ostatnio obszarem ciekawych badań”.
PAP/ as/