Informacje

W sporze z warszawskim przewoźnikiem wygrał klient  / autor: Pixabay
W sporze z warszawskim przewoźnikiem wygrał klient / autor: Pixabay

Pozwał przewoźnika. Sąd przyznał mu rację

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 30 czerwca 2020, 06:45

  • Powiększ tekst

Tymon Radzik nie mógł się spóźnić, a jego autobusu nie było widać na horyzoncie. Zamówił więc Ubera, a kosztami przejazdu chciał obciążyć Arrivę, podwykonawcę stołecznej komunikacji miejskiej. W poniedziałek sąd prawomocnie przyznał mu rację - podaje Polsat News.

  • Rozkład jazdy nie jest tylko blankietową informacją, a elementem umowy - mówił polsatnews.pl. Zdradził też, na co wyda pieniądze, które otrzyma od Arrivy.

Trzy lata temu Tymon Radzik, warszawski licealista i ówczesny doradca minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej, spieszył się na ważne spotkanie. Czekał na autobus linii „118”, który nie przyjechał o czasie. Radzik postanowił więc zamówić Ubera, aby zdążyć na czas, a kosztem przejazdu (22 zł) obciążyć Arrivę.

Joanna Parzniewska, rzecznik Arrivy, zapewniła polsatnews.pl, że firma „szanuje i respektuje wyrok sądu”. Natomiast Tymon Radzik uznał, że „to ważny krok do zapewnienia pełnego przestrzegania praw pasażerów komunikacji miejskiej”.

Radzik uznał wyrok za „precedens, który da do myślenia przewoźnikom”. - Nie będą więcej pisali pasażerom, aby „do korków w mieście byli przyzwyczajeni” - uznał.

Polsatnews.pl zapytał Tymona, na co wyda tak „ogromną” kwotę, które wypłaci mu Arriva. - Jeszcze nie wiem. Może zaoszczędzę, albo wydam na jednorazowe bilety komunikacji miejskiej - podsumował.

Czytaj także: Rząd musi zainterweniować, kiedy Warszawa nie daje rady

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych