Sprawą szczepień celebrytów zajmie się... prokuratura?
Są podstawy prawne do tego, by prokuratura zajęła się sprawą szczepień w WUM; rektor publicznej uczelni ma określone obowiązki i może odpowiadać za ich przekroczenie lub niedopełnienie - powiedział wiceszef MS Michał Woś. Nie może być tak, że państwo nie reaguje w takiej sytuacji - podkreślił.
W rozmowie na antenie Polskiego Radia 24 wiceszef MS pytany był o to, czy należy ujawnić pełną listę osób spoza grupy „0”, które zaszczepiły się przeciwko koronawirusowi w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
„Przyzwoitość powinna nakazywać tym ludziom przyznanie się, ale rzeczywiście jest to informacja medyczna. Zgodnie z prawem jest to na tyle wrażliwa informacja, że pozostaje ona w dyspozycji odpowiednich instytucji” - odparł Woś. Jak dodał, o liście wie Ministerstwo Zdrowia oraz prokuratura, do której trafiło zawiadomienie w tej sprawie.
Polityk przekonywał, że są podstawy prawne do tego, by prokuratura zajęła się sprawą szczepień w WUM. „Zawsze ocena podstaw prawnych należy do śledczego, do prokuratora, ewentualnie do sądu (…), ale rektor uczelni publicznej jest związany szeregiem przepisów i w związku z tym odpowiada za ich przestrzeganie. Ma obowiązki przed sobą postawione i za ich przekroczenie lub niedopełnienie każda z osób działających publicznie może odpowiadać” - podkreślił.
„Co do zakresu tego przekroczenia potrzebne jest właśnie śledztwo, które wyjaśni i wskaże osoby odpowiedzialne, być może szerzej niż rektor, być może nie rektor, a ktoś inny, ale nie może być tak, że państwo nie reaguje w takiej sytuacji” - dodał.
Szczepienia przeciw COVID-19 w Polsce rozpoczęły się 27 grudnia. W pierwszej kolejności szczepieni są m.in. pracownicy sektora ochrony zdrowia.
O zaszczepieniu poinformował jednak w ostatnich dniach m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Zaszczepieni zostali też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn i Wiktor Zborowski, satyryk Krzysztof Materna, dyrektor programowy TVN Edward Miszczak oraz aktor, piosenkarz Michał Bajor i inni. Pełna lista osób zaszczepionych poza kolejnością nie została upubliczniona.
Warszawski Uniwersytet Medyczny informował o zaszczepieniu 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień. Jak tłumaczono, szczepionki pochodziły z dodatkowej puli obejmującej 450 dawek, które WUM otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych niezależnie od etapu zerowego szczepień personelu medycznego, i które musiały być wykorzystane do końca roku.
Szef Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski oświadczył w rozmowie z PAP, że WUM mija się z prawdą, twierdząc, że była jakaś dodatkowa pula dawek szczepionek. „WUM otrzymał 450 dawek i tyle dawek powinno zostać zużytych do zaszczepienia osób z grupy +zero+” - wskazał.
W jednostkach związanych z WUM rozpoczęła się szczegółowa kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia. Niezależnie od niej sprawę badała komisja WUM, która przekazała wyniki kontroli już w poniedziałek. Komisja wykazała liczne nieprawidłowości w organizacji szczepień przez Centrum Medyczne WUM, w tym brak należytego doboru osób, którym zaproponowano i wykonano szczepienia. Z jej ustaleń wynika m.in., że CM WUM powiadamiało osoby nieuprawnione do skorzystania ze szczepień w grupie „0” z obawy o niewykorzystanie przydzielonej puli szczepionek.
Wkrótce po opublikowaniu tych ustaleń poinformowano o odwołaniu dr n. med. Ewy Trzepli ze stanowiska prezesa zarządu Centrum Medycznego WUM.
PAP/ as/