Niemcy: Systemowi zdrowia grozi upadek. 21 szpitali zamkniętych
Szpitale w Niemczech są zamykane, chociaż systemowi opieki zdrowotnej grozi upadek – pisze w piątek dziennik „Berliner Zeitung”. Według gazety w zeszłym roku pomimo pandemii koronawirusa w kraju zamknięto 21 szpitali, a w 2021 roku podobny los czeka następne placówki
„BZ” pisze o paradoksie. W obliczu rosnącego zagrożenia koronawirusem i jego nowymi mutacjami wprowadzane są nowe obostrzenia. „Planowane operacje muszą być odkładane na później, by zapewnić miejsca dla pacjentów z koronawirusem. Oddziały intensywnej terapii są na granicy (wydolności)” – pisze gazeta, według której środowisko lekarskie narzeka na braki kadrowe i wyczerpanie.
„Jednocześnie jednak szpitale są w Niemczech zamykane i prawie nikt nie zwraca na to uwagi” – ocenia dziennik, wskazując, że możliwości systemu opieki zdrowotnej są ograniczane, chociaż można by było dzięki nim skuteczniej walczyć z wirusem.
„W 2020 r. zamknięto 21 szpitali. Wiadomo również, że zamknięcie grozi kolejnym 30, a w przypadku niektórych taka decyzja już zapadła” – pisze gazeta. Podaje, że w 1991 r., niedługo po zjednoczeniu Niemiec, w kraju było 2411 szpitali, w 2018 – było ich 1925, a rok później – 1914.
W obszernym artykule „Berliner Zeitung” pisze m.in., że założenia restrukturyzacji systemu ochrony zdrowia opierają się na celach gospodarczych. „Śmierć szpitali jest pożądana politycznie i rekomendowana przez ekonomistów. Państwowy fundusz o wysokości do 750 mln euro rocznie wspiera koncentrację (szpitali - PAP) w dużych lokalizacjach” - wskazuje gazeta.
Jak przypomina, o „odwagę” w zamykaniu szpitali apelował w ubiegłym roku minister zdrowia Jens Spahn. Mówił wówczas m.in., że należy odchodzić od nieefektywnych rozwiązań w służbie zdrowia, wskazując, że nie wystarczy, by kliniki były dostępne, ale muszą też być „dobre”.
„Berliner Zeitung” cytuje też m.in. badanie Fundacji Bertelsmanna, która rekomendowała zmniejszenie liczby dużych szpitali do 600.
Powołując się na jednego ze specjalistów, gazeta wskazuje, że „nie wolno maksymalizować zysków poprzez zamykanie szpitali” i konieczne jest zachowanie szpitali w regionach słabo zaludnionych i wiejskich.
Dziennik zwraca uwagę, że problem dotyczy również dużych miast, gdzie niektóre szpitale są zamykane i łączone z innymi. Np. w Berlinie szpital Wenckebach ma być przeniesiony do szpitala Auguste-Viktoria. W różnych regionach Niemiec działają lokalne grupy aktywistów, którzy próbują przeciwdziałać zamykaniu szpitali. Połączyli oni swoje siły w ramach stowarzyszenia Buendnis Klinikrettung (Sojusz na rzecz ratowania szpitali).
„Nasz postulat brzmi: +żaden szpital nie powinien więcej zostać zamknięty+” – powiedział jeden z aktywistów Carl Wassmuth z inicjatywy Dobro Wspólne w Rękach Obywateli”. 27 stycznia aktywiści chcą przekazać ministrowi zdrowia petycję w tej sprawie.
Ich zdaniem za zmianami stoją względy ekonomiczne. Wassmuth wskazuje np., że przekształcenie szpitali w centra opieki medycznej czy rehabilitacji pozwala na uzyskanie większych zysków.
Liczba potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem w RFN wzrosła w ciągu ostatniej doby o 17 862, do 2 106 262 - wynika z danych opublikowanych w piątek przez berliński Instytut im. Roberta Kocha (RKI). Zmarło 859 osób z Covid-19, co zwiększyło ogólny bilans ofiar śmiertelnych do 50 642.
Wobec utrzymującego się wysokiego poziomu zakażeń i zgonów kanclerz Angela Merkel i premierzy niemieckich krajów związkowych podjęli decyzję o przedłużeniu do 14 lutego obowiązującego obecnie „twardego” lockdownu i wprowadzeniu nowych ograniczeń. Zamknięte pozostaną m.in. szkoły i przedszkola, restauracje i puby, teatry i opery, a także duża część placówek handlu detalicznego, z wyjątkiem sklepów spożywczych i aptek.
Merkel ostrzegła, że wobec ryzyka rozprzestrzeniania się nowych wariantów koronawirusa Niemcy nie wykluczają przywrócenia kontroli na swych granicach z krajami UE.
Czytaj też: Niemcy: Będzie szybsza decyzja ws. przedłużenia lockdownu
PAP/KG