Internet górą! Szykują się radykalne zmiany w sprzedaży aut
W niedalekiej przyszłości samochody będziemy kupować w internecie, a w salonach dealerskich będą one ładowane i serwisowane - powiedział ekspert Instytutu Samar Dariusz Balcerzyk. Dodał, że do posiadanego auta będzie można dokupić dodatkowe usługi „na żądanie” - np. większą moc lub zasięg w przypadku auta elektrycznego.
W przeciwieństwie do dynamicznych zmian zachodzących w technice motoryzacyjnej w ostatnich latach, sieć sprzedaży samochodów wciąż działała według starych, konwencjonalnych reguł. Dużych, przeszklonych salonów, w których wciąż są wystawiane liczne modele samochodów, a koszty marketingu, sprzedaży i dystrybucji aut zjadają lwią część przychodu dealera i producenta – powiedział Dariusz Balcerzyk.
Dodał, że epidemia obnażyła słabość dotychczasowych rozwiązań i przyspieszyła proces zmian. „Kanał sprzedaży online jest naturalnym kierunkiem, w którym podąży nie tylko organizacja sprzedaży samochodów, ale także wszelkie kontakty na linii sprzedawca/serwis – klient/użytkownik auta” - ocenił.
Jego zdaniem postpandemiczna otwartość klientów na wirtualny świat sprzyja cyfrowej rewolucji w sprzedaży samochodów. „Producenci już się do niej szykują, planując zmiany w organizacji własnych sieci dealerskich. A zmieni się wiele, m.in. rola oraz zadania sprzedawców, a co za tym idzie, również wymagania co do umiejętności” – dodał Dariusz Balcerzyk.
Autosalony ograniczą swoje funkcje handlowe, a staną się raczej miejscami, w których samochody będą fizycznie prezentowane i wydawane. Dealerzy skupią się na naprawie aut, serwisowaniu napędów elektrycznych lub na budowie punktów ładowania - powiedział Dariusz Balcerzyk.
Zmiany w motoryzacji zakładają również nową koncepcja mobilności i roli, jaką będą spełniać w niej samochody. Auta staną się z czasem produktami tworzonymi głównie pod kątem oprogramowania, możliwości transferu danych, łączności pojazdów między sobą i ze światem zewnętrznym – wyjaśnił Dariusz Balcerzyk.
W założeniach producentów wyłania się obraz taki, że przyszłe samochody produkowane będą w znacznie mniejszej liczbie dostępnych wersji, a podzespoły będą w dużej mierze zestandaryzowane.
Jednocześnie gotowe auta opuszczać będą bramy fabryk z maksymalnym wyposażeniem) - wskazał.
Chodzi o to, aby klienci aktywowali potrzebne im funkcje lub usługi za pośrednictwem cyfrowego systemu dostępnego na pokładzie samochodu, które pozwolą np. zwiększyć moc lub zasięg auta elektrycznego przed planowaną dłuższą podróżą. Co więcej, mogliby je aktywować „na żądanie”, czyli w dowolnym momencie i na określony czas. Wszystko oczywiście za dodatkową opłatą - powiedział Balcerzyk.
Jak wskazał, z jednej strony taki system zdecydowanie zmniejszyłby złożoność produkcji samochodów, a więc byłaby ona tańsza.
Pytanie tylko, czy mniejsze koszty producenta znajdą odzwierciedlenie w niższych cenach aut, co w sumie nie powinno być wykluczone. Producenci bowiem powetują sobie ewentualną +stratę+, generując przychody z oferowanych usług w okresie użytkowania wyprodukowanego już samochodu - zaznaczył ekspert.
Dodał, że salony dealerskie, zajmą się ich dostarczaniem, m.in. ładowaniem aut czy usługami związanymi z oprogramowaniem do jazdy autonomicznej.
Z drugiej strony, klienci będą płacić tylko za te funkcje, z których korzystają i tylko przez okres, w którym będą one im rzeczywiście potrzebne. Taki system pozwoli na optymalizację kosztów używania samochodu - wyjaśnił.
Zwrócił przy tym uwagę, że uzależni to miliony kierowców od stałej współpracy z producentami aut, którzy za pomocą sieci connectivity będą mieli bezpośredni wpływ na sposób i zakres używania każdego auta.
PAP/RO
CZYTAJ TEŻ: Bill Gates się rozwodzi!