Informacje

Przynajmniej 7 proc. ludzi na świecie jest w ogóle poza zasięgiem jakiejkolwiek sieci - kablowej lub mobilnej / autor: Fratria / MK
Przynajmniej 7 proc. ludzi na świecie jest w ogóle poza zasięgiem jakiejkolwiek sieci - kablowej lub mobilnej / autor: Fratria / MK

Polskie strefy „wykluczonych internetowo”

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 5 czerwca 2021, 10:38

  • 3
  • Powiększ tekst

W Polsce ok. 2 mln gospodarstw domowych wciąż nie ma dostępu do sieci szerokopasmowej - wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny. Analitycy zwracają uwagę, że ponad 1/4 gospodarstw z internetem ma łącze o przepustowości niespełna 30 Mbps.

PIE zauważa, że okres pandemii pokazał, jak ważny jest powszechny dostęp do sieci szerokopasmowej. „W czasie pandemicznego zamknięcia szkół ok. 1,6 mld dzieci musiało uczyć się z domu lub nie uczyło się w ogóle, właśnie ze względu na brak odpowiedniego dostępu do internetu” - argumentują analitycy. Szacują, że wciąż ok. 2 mln gospodarstw domowych nie posiada dostępu do internetu szerokopasmowego. Powołują się na dane UKE, z których wynika, że „ponad 1/4 gospodarstw domowych posiadających dostęp do internetu w Polsce ma łącze o przepustowości poniżej 30 Mbps”.

Eksperci podkreślają, że choć z punktu widzenia zamożnych społeczeństw europejskich dostęp do sieci może wydawać się oczywistością, 46,4 proc. mieszkańców świata nie korzysta z internetu, a przynajmniej 7 proc. jest w ogóle poza zasięgiem jakiejkolwiek sieci - kablowej lub mobilnej.

W krajach rozwijających się, online jest tylko 47 proc. a w krajach najmniej rozwiniętych – 19,1 proc. użytkowników” - czytamy w najnowszym wydaniu „Tygodnika Gospodarczego PIE”.

»» O cyfrowej ofercie aplikacji mObywatel czytaj tutaj:

Cyfrowy niezbędnik kierowcy

PIE zwraca uwagę, że aby dostarczać internet satelitarny dla niemal całego globu, 1635 satelitów wykorzystuje sieć Starlink. „To prawie 40 proc. wszystkich aktywnych satelitów obecnie krążących wokół Ziemi, a firma SpaceX (właściciel Starlink) ma już obecnie pozwolenie na wystrzelenie 12 tys. obiektów” - wskazuje. Zdaniem analityków realizacja tego celu oznaczałaby wystrzelenie przez jedną firmę większej liczby satelitów niż umieszczono na orbicie od początku historii lotów kosmicznych.

Jak tłumaczą eksperci PIE, celem twórców sieci Starlink jest zapewnienie szerokopasmowego dostępu do sieci na możliwie dużej powierzchni świata. Satelitarny dostęp do internetu, jak zwracają uwagę, różni od poprzednich rozwiązań m.in. to, że satelity umieszczone są na niskiej orbicie okołoziemskiej (Low Earth Or-bit, LEO), na wysokości ok. 500 km. Z kolei większość dotychczasowych systemów wykorzystywała satelity umieszczone na orbicie geostacjonarnej, na wysokości 35 786 km.

Oznacza to przede wszystkim znacznie krótszy czas przesyłania sygnału z satelity do odbiornika na Ziemi i z powrotem, a takie mniejsze opóźnienie umożliwia płynne korzystanie z rozmów, transmisji wideo czy innych aplikacji, praktycznie nieodróżnialne od jakości łącza kablowego” - wskazuje PIE. Umieszczenie satelitów na LEO umożliwia wprawdzie zmniejszenie rozmiaru urządzenia, poprawienie parametrów łącza (przepustowość nawet ponad 100 Mbps), ale „skraca jego okres użytkowania i wymaga wprowadzenia systemu komunikacji między satelitami oraz łączności ruchomych satelitów” z zamontowanymi na stałe odbiornikami na Ziemi. „Konstelacja satelitów na niższych orbitach może zapewnić zasięg na całej Ziemi” - oceniają.

W związku z teoretycznym potencjałem usługi dostępu do internetu z kosmosu - jak zauważają analitycy - również inne firmy próbują sił na tym rynku, a od niedawna interesuje się nim Komisja Europejska. Zdaniem PIE kosmiczna technologia w ciągu najbliżej dekady może „istotnie przyczynić się do rozwiązania infrastrukturalnego aspektu wykluczenia cyfrowego”.

Magdalena Jarco (PAP), sek

Powiązane tematy

Komentarze