Informacje

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Galopująca inflacja, bieda, rządy monopartii: Tak wygląda Kuba

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 14 lipca 2021, 07:00

  • Powiększ tekst

Wyspa dotknięta galopującą inflacją, rządzona monopartyjnie , importująca 70 procent tego co spożywa, wskutek pandemii pozbawiona wpływów dewizowych z turystyki, ze spadkiem PKB o 11 procent, przeżyła w niedzielę największy od 26 lat wybuch niezadowolenia ludności zmuszonej do wystawania w długich kolejkach przed sklepami po najbardziej podstawowe produkty.

Oto obraz Kuby, jaki ukazały protesty uliczne, które wybuchły w ostatnią niedzielę w kilkunastu punktach wyspy – w tym również w stolicy, Hawanie , przedstawiany szczegółowo w tych dniach na czołówkach wszystkich mediów Ameryki Łacińskiej od Brazylii po Chile.

„Brak żywności jest tak wielki – pisał we wtorek najbardziej wpływowy brazylijski dziennik „La Folha de Sao Paulo” - iż reżim kubański wydał rozporządzenie, które zmusza rolników do spełnienia szeregu warunków zanim zabiją krowę na własne wyżywienie. Aby otrzymać pozwolenie na ubój, należy wykazać ile mleka dała dotąd krowa i jaka jest waga byka”

„Przerwanie normalnych międzynarodowych połączeń lotniczych i zmniejszenie liczby lotów sprawiły, że znacznie rzadziej docierają do rodzin na Kubie pieniądze i paczki od krewnych pracujących w USA i innych krajach; taką pomoc z zagranicy otrzymywało dotąd 65 proc. kubańskich rodzin pozostających na wyspie”.

„Jakkolwiek medycyna kubańska należy do najbardziej zaawansowanych i Kuba produkuje szczepionkę przeciwko Covidowi, jej własne szpitalnictwo nie radzi sobie z wzrastająca liczbą przypadków koronawirusa” - czytamy w cytowanym artykule.

Jak przyznał ostatnio kubański minister spraw zagranicznych, Bruno Rodriguez, sytuację ratuje częściowo pomoc zagraniczna w postaci leków, którą wyspa otrzymuje z 36 krajów.

W niedzielę, w dniu w którym doszło tam do największych od dziesięcioleci masowych demonstracji przeciwko rządowi Kuba zarejestrowała nowy dzienny rekord zgonów na Covid-19: zmarło w ciągu 24 godzin 47 osób, a łączna liczba zgonów od początku pandemii wyniosła 6 923 przy liczbie zachorowań która zbliża się do 239 000.

Wielki chilijski dziennik „La Tercera” reprezentujący centrum polityczne podkreśla ogromną rolę internetowych serwisów społecznościowych rozwijających się na Kubie (zwłaszcza od 2018 roku) w skoordynowaniu demonstracji opozycyjnych z minionej niedzieli w całym kraju, mimo iż kubański rząd zdołał wyłączyć funkcjonowanie Internetu na całe dwie godziny aby utrudnić koordynację i porozumiewanie się ugrupowań i ośrodków opozycyjnych w kraju.

„Sieci społecznościowe – cytuje „La Tercera” opinię Jose Miguela Vivanco, dyrektora Human Rights Watch na Amerykę Łacińską- odniosły na Kubie wielki sukces. W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat w ogromnej mierze wpłynęły na udział obywateli w życiu politycznym, a rząd obawia się podjąć drastyczną decyzję i wyłączyć je z dnia na dzień”.

„Jaki scenariusz wywołuje największe obawy w kubańskich elitach władzy?”. Na tak postawione pytanie centroprawicowy argentyński dziennik „La Nacion” odpowiada w środowym wydaniu : „Pandemia wstrząsnęła silnie podstawami społeczno-gospodarczymi kraju, którego system ekonomiczno-polityczny nie funkcjonuje i nie jest w stanie zaspokoić żądań i marzeń mieszkańców. Dawniej problemy rozwiązywał z dużą zręcznością Fidel Castro. Dziś brak zaopatrzenia w podstawowe produkty, artykuły spożywcze po zawrotnych cenach, nieprawdopodobnie długie kolejki, wyłączenia prądu, to codzienna udręka, którą muszą znosić Kubańczycy aby móc przeżyć, na ca nałożyło się w ostatnich dniach dotkliwe zaostrzenie się pandemii „.

Zbliżony do lewicowego rządu argentyński dziennik „El Clarin” tak rozwija tę odpowiedź: „Internet jest na karaibskiej wyspie bardzo młody. Wylądował tu w kraju odciętym morzem od świata w 2018 roku. Pod koniec 2020 roku już 4,4 miliona

jej mieszkańców nawigowało za pomocą telefonów komórkowych. Stał się m.in. tanią opcją porozumiewania się Kuby z diasporą rozrzuconą po świecie”.

„Gdy zaczęły się protesty, zaczęły się też wyłączenia. Internet pojawia się i znika. Rząd bez uprzedzenia wyłącza go w niektórych prowincjach i z powrotem włącza” – opisuje taktykę władzy „El Carin”. I dodaje: prawdziwym utrudnieniem jest jednak cena. Jedynym operatorem Internetu jest państwowa forma Etecsa. Miesięczny abonament kosztuje od 21 do 24 dolarów w kraju, w którym przeciętne miesięczne wynagrodzenie równe jest 30 dolarom USA.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych