Niemcy wprowadzają 4-dniowy tydzień pracy!
W niemieckich restauracjach brakuje rąk do pracy. Aż 42 proc. lokali uskarża się, że ich pracownicy odchodzą do innych branż. Wśród pomysłów na uzdrowienie sytuacji są wyższe, „niezależne od napiwków”, płace oraz czterodniowy tydzień pracy.
Chociaż jeszcze przed epidemią w niemieckich restauracjach i kawiarniach brakowało siły roboczej, kryzysowy rok 2020 dodatkowo pogorszył sytuację, ponieważ restauracje, bary, puby i kawiarnie były zamknięte przez wiele miesięcy. W czerwcu Niemieckie Stowarzyszenie Hoteli i Restauracji (Deutschen Hotel- und Gaststättenverbandes - Dehoga) opublikowało badanie, w którym 42 proc. firm z branży gastronomicznej skarżyło się na odejścia swoich pracowników do innych branż. Z kolei na początku lipca Guido Zeitler, przewodniczący związku zrzeszającego pracowników gastronomii, skrytykował warunki panujące w branży. Według danych Federalnej Agencji Pracy branżę gastronomiczną w 2020 roku opuścił co szósty pracownik – informuje magazyn „Business Insider”.
„Wiele osób docenia możliwość ponownego wybrania się do restauracji (…) po trudnym czasie. Ale obecnie w sezonie letnim w większości placówek po prostu brakuje personelu, by obsłużyć klientów” – zauważył Zeitler w rozmowie z „Business Insider”. Pracownicy poodchodzili, bo praca w krótszym wymiarze spowodowała zmniejszenie dochodów. Ale problem istniał już wcześniej. Przed epidemią „warunki pracy w branży restauracyjno-hotelowej nie były najlepsze. Brak wynagrodzenia za nadgodziny, szorstkie obchodzenie się z pracownikami czy wysoki wskaźnik rezygnacji wśród stażystów to tylko kilka z problemów. Pracodawcom od lat nie udało się uatrakcyjnić warunków pracy, co teraz zbiera żniwo” – podkreślił Zeilter.
Jeśli branża chce przyciągnąć specjalistów, musi zapewnić im lepsze warunki. „Tu chodzi o zmianę w sferze kultury pracy” - argumentował Zeitler. Dodał też: „Pracownicy powinni wiedzieć, kiedy następuje zakończenie pracy w danym dniu. Mają też prawo do przyzwoitej wypłaty, niezależnie od napiwku. I do uczciwego traktowania przez szefa”.
Dziennik „Business Insider” zapytał kierownictwo kilku sieci restauracji w Niemczech, jak zamierza rozwiązać problem niedoboru personelu w swoich firmach.
Mirko Silz, szef sieci cateringowej „L’Osteria” uważa, że praca w branży musi stać się atrakcyjna dla pracowników. „Dla mnie oznacza to bardziej elastyczne podejście do czasu pracy - np. 4-dniowy tydzień pracy, większe zaangażowanie pracowników w procesy decyzyjne, innowacyjność oraz koniecznie wzrost wynagrodzeń” – podkreślił Silz.
McDonald’s Germany zamierza z kolei skupić się na przyciągnięciu nowych pracowników. Jednym z narzędzi ma być prosta aplikacja mobilna, dzięki której proces rekrutacji zajmie nie więcej niż 60 sekund.
Torsten Petersen, dyrektor zarządzający „Enchilada Franchise GmbH”, chce uzupełniać braki kadrowe „poprzez atrakcyjne zarządzanie personelem i marketing” oraz przekonuje do atrakcyjności branży. „Chyba żadna inna gałąź nie daje tak wspaniałych perspektyw i możliwości szybkiego rozwoju” – uważa Petersen.
Pomysły restauracji brzmią dobrze, ale najważniejszą kwestią pozostaje godziwe wynagrodzenie. Firmy „nie powinny ponownie zrażać pracowników niepewnymi zarobkami i niewygodnymi godzinami pracy” – podkreślał cytowany wyżej Guido Zeitler, przewodniczący związku zrzeszającego pracowników gastronomii. Podobnego zdania jest Ingrid Hartges, szefowa związku hotelarzy i restauratorów: „Docenianie pracowników oraz uczciwe i odpowiednie ich wynagrodzenie wydaje się teraz ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej”.
PAP/ as/