Kto trzęsie biznesem na Ukrainie? Czy prezydent Zełenski upora się z oligarchami?
Dziś liczy na to kanadyjska firma, która zainwestowała na wschodzie
Jakie problemy napotykają zagraniczne inwestycje na Ukrainie pokazuje przykład kanadyjskiego potentata na rynku paneli słonecznych, który przez konflikt z lokalnym oligarchą nie może czerpać zysków ze swojego biznesu. W sierpniu ma dojść do spotkania prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z prezydentem USA Joe Bidenem i zachodni inwestorzy liczą na to, że przed tym spotkaniem ukraiński przywódca poczyni jakieś realne działania na rzecz ukrócenia korupcji, wszechwładzy oligarchów i poluzowania żelaznego uścisku w jakim trzymają oni gospodarkę naszego wschodniego sąsiada.
Od 2017 roku, firma paneli fotowoltaicznych TIU Canada zainwestowała 65 milionów dolarów w budowę czterech elektrowni słonecznych na Ukrainie, w tym w siłownię nieopodal miasta Nikopol, która składa się z 33 tysięcy paneli.
Całkowita produkcja prądu produkowanego na Ukrainie przez TIU sięgała 54 megawatów, w tym 10,5 MW w Nikopolu. TIU Canada, zarządzana przez Michaela Yurkovicha, który pochodzi ze znanej rodziny potentatów energetycznych, stała się pierwszym kanadyjskim inwestorem po podpisaniu w 2017 roku kanadyjsko-ukraińskiej umowy o wolnym handlu. Grunty pod inwestycję długoterminowo wydzierżawiło miasto Nikopol, jednak już stacja przesyłowa energii należy do Zakładów Żelazostopów w Nikopolu (NZF), które - podobnie jak wiele innych firm w Nikopolu: fabryka napojów gazowanych, lokalna sieć telewizyjna, drużyna piłkarska i hokejowa – należą do Ihora Kołomojskiego, jednego z najbogatszych ukraińskich oligarchów.
Według TIU, w grudniu 2019 kanadyjska firma otrzymała list od dyrektora NZF z zawiadomieniem, że linia przesyłu energii zostanie odłączona w celu dokonania napraw. TIU twierdziło, że żadne naprawy nie są konieczne. Od tego czasu jednak, słoneczna elektrownia pozostaje odcięta od sieci i pozbawiona możliwości sprzedaży prądu, co według szacunków firmy naraziło ją na straty finansowe sięgające na koniec lutego 2021 2,3 miliona dolarów. Eksperci, tacy jak były kanadyjski ambasador na Ukrainie Roman Washuk, oceniają, że odcięcie TIU możliwości sprzedaży prądu było tylko pierwszą częścią planu Kołomojskiego. Potem nastąpiło złożenie oferty kupna upadającej elektrowni słonecznej „za uczciwą cenę”. Trzeci akt rozgrywa się obecnie w ukraińskich sądach: sąd w Kijowie oddalił pozew TIU wobec zakładów NZF. NZF argumentował, że kontrakt nie zobowiązuje zakładów do przesyłania prądu z elektrowni – a także, że nie można uznać, iż odcięto linie przesyłowe, gdyż może je przywrócić w każdej chwili. Sędziemu w Kijowie wystarczyło kilka minut, by uznać, że pierwszy argument dotyczący kontraktu jest przekonujący. Prawnicy TIU są przekonani, że mają silne podstawy do apelacji. Ale sprawa w sądzie przeciąga się tak długo, że dało to kanadyjskiej firmie – i innym zagranicznym inwestorom – poważne powody do zaniepokojenia. Długo wyczekiwana rozprawa ma się odbyć w przyszłym tygodniu.
Fakt, że w 2019 podczas „Konferencji Reform na Ukrainie” w Toronto, ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski uczynił ze współpracy z TIU sztandarowy przykład, jak wyobraża sobie przyszłość jego kraju, zakrawa dziś na gorzką ironię. „Zielona energia będzie jednym z kluczowych sektorów naszej gospodarki w nadchodzących latach” mówił Zełenski. „Wiem, że obecna jest tutaj kanadyjska firma TIU, która już z sukcesami pracuje w tym obszarze. Jesteśmy im za to wdzięczni. Idźcie w ich ślady, proszę.” – apelował ukraiński prezydent tuż przed tym, gdy firmie odłączono możliwość sprzedawania prądu w Nikopolu. Bez wątpienia, wielu innych potencjalnych inwestorów obserwuje, czy TIU uda się pokonać wewnętrzną korupcję i robić nadal interesy na Ukrainie. Jak na razie jednak przykład TIU pokazuje jak pogarsza się klimat dla inwestycji w tym kraju. „TIU Canada była jednym z pierwszych prywatnych inwestorów z Ameryki Północnej w zieloną energię na Ukrainie” zacytowano w informacji prasowej Morgana Williamsa z Amerykańsko-Ukraińskiej Rady Biznesu. „Tocząca się sprawa sądowa jest prawdziwym testem na to, czy więksi międzynarodowi inwestorzy mogą liczyć na sprawiedliwy proces w obowiązującym systemie sądowniczym na Ukrainie” – czytamy dalej w tym komunikacie.
Tymczasem, prezes TIU Michael Yurkovich nie składa broni i zapowiada, że jego firma będzie prowadziła walkę o natychmiastowe przywrócenie jej przyłączenia do sieci i rekompensatę w wysokości przekraczającej roczne dochody. Dodał, że TIU zainwestowało na Ukrainie traktując ją jako ważny europejski rynek w trakcie procesu otwierania się na świat.
„W zamian za to, widzimy grupkę oligarchów popieranych przez Rosjan, chcących pozbawić kraj jego bogactw, podkopujących potencjał ekonomiczny Ukrainy dla swoich osobistych korzyści” - oświadczył Yurkovich. „Ludzie na Ukrainie są tym zmęczeni, podobnie jak ci spośród nas biznesmenów, którzy zainwestowali w przyszłość tego kraju w dobrej wierze, a spotkali się tylko z arbitralnymi działaniami i skorumpowanymi instytucjami.” Jakie rozstrzygnięcia zapadną w apelacji przed ukraińskim sądem i czy sprawa doczeka się choćby komentarza ze strony prezydenta Wołodymyra Zełenskiego przed szczytem z Joe Bidenem, przekonamy się w przyszłym tygodniu.