AKTUALIZACJA
Blinken także zaniepokojony decyzją Sejmu
Wzywamy polskie władze, by udowodniły swoje przywiązanie do zasad demokratycznych i wolności mediów nie tylko słowami, lecz też czynami - oświadczył w środę rzecznik Departamentu Stanu Ned Price, odnosząc się do projektu ustawy medialnej w polskim Sejmie
Wolne i niezależne media czynią nasze demokracje silniejszymi, czynią sojusz transatlantycki bardziej odpornym, w tym także na działania tych, którzy chcą nas podzielić, i są też fundamentalnym elementem naszych relacji dwustronnych. Wezwaliśmy więc Polskę, by zademonstrowała swoje przywiązania do tych zasad, nie tylko za pomocą słów, ale też czynów - powiedział Price podczas konferencji prasowej.
Czytaj też: Sejm przyjął nowelizację ustawy medialnej, 228 głosów „za”
Czytaj też: Suski: Nadawcy satelitarni będą zwolnieni z wymogu dot. kapitału z EOG
Dodał, że polski rząd ma teraz ku temu okazję. Rzecznik odniósł się w ten sposób do pytania dziennikarza TVN Marcina Wrony o procedowaną w środę w Sejmie ustawę medialną.
Polska jest ważnym sojusznikiem NATO, który rozumie, że Sojusz Transatlantycki jest oparty nie tylko o wspólne interesy, ale też wspólne przywiązanie do demokratycznych wartości i dobrobytu - dodał Price.
Jak zauważył, jeszcze w ostatnich godzinach przed obradami Sejmu przedstawiciele amerykańskiego resortu dyplomacji „na bardzo wysokim szczeblu” rozmawiali z przedstawicielami władz Polski.
Według informacji PAP, była to osoba nr 2 w amerykańskiej dyplomacji, zastępczyni sekretarza stanu Wendy Sherman.
Price zwrócił także uwagę na drugą z ustaw, nad którymi obradował Sejm: nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego. Dodał, że przegłosowane prawo budzi niepokój USA ze względu na to, że utrudnia ubieganie się o zwrot majątku m.in. ocalałym z Holokaustu.
Blisko przyglądamy się tym dwóm ustawom - oznajmił rzecznik.
PAP/mt
Czytaj też: Izrael o nowelizacji Kpa: Polska wie – ma odrzucić to prawo
AKTUALIZACJA
Szef dyplomacji USA Antony Blinken wyraził w środę „głębokie zaniepokojenie” w związku z przyjęciem przez Sejm nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego, a także przegłosowaniem ustawy medialnej. Blinken zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie tej pierwszej ustawy.
„Jesteśmy głęboko zaniepokojeni, że polski parlament przyjął dziś ustawę drastycznie ograniczającą proces ubiegania się o restytucję mienia niesprawiedliwie skonfiskowanego podczas okresu komunistycznego w Polsce” - napisał w oświadczeniu Blinken, wzywając prezydenta Andrzeja Dudę do zawetowania prawa lub odesłania go do Trybunału Konstytucyjnego.
Jak stwierdził szef amerykańskiej dyplomacji, Polska potrzebuje kompleksowego prawa, które zapewniłoby sprawiedliwość dla ofiar. Dodał, że dopóki do tego nie dojdzie, nie powinno się zamykać drogi dochodzenia roszczeń w postępowaniach administracyjnych. Odniósł się w ten sposób do zapisów ustawy uniemożliwiającej zaskarżenie decyzji o odebraniu własności na drodze administracyjnej po 30 latach od jej wydania.
Antony Blinken wyraził też „głębokie zakłopotanie” przegłosowaną przez izbę niższą parlamentu nowelizacją ustawy medialnej, która może dotknąć telewizji TVN, „najczęściej oglądanej niezależnej stacji informacyjnej, która jest też jedną z największych amerykańskich inwestycji w kraju”.
Blinken stwierdził, że przegłosowana przez Sejm w środę nowelizacja ustawy medialnej „znacząco osłabiłaby środowisko medialne, które Polacy budowali tak długo”.
„Wolne i niezależne media czynią nasze demokracje silniejszymi, czynią sojusz transatlantycki bardziej odpornym i są fundamentalne dla naszych relacji dwustronnych” - stwierdził szef dyplomacji. Dodał przy tym, że projekt ustawy, który w środę trafił do Senatu, „zagraża wolności mediów” i może zaszkodzić klimatowi wokół inwestycji w Polsce.
Te akty legislacyjne są sprzeczne z zasadami i wartościami, na których zbudowane są nowoczesne i demokratyczne państwa. Apelujemy do polskiego rządu, by zademonstrowały swoje przywiązanie do tych wspólnych zasad nie tylko w słowach, ale i czynach” - zakończył Blinken.
Sekretarz stanu jest dotychczas najwyższym rangą przedstawicielem władz USA, który skrytykował przyjęte przez Sejm prawo. Wcześniej robili to dyplomaci niższego szczebla, a także kongresmeni z obu partii.
PAP/ as/