Mistrzowie nabierania: ubezpieczyciele
Posprzeczaliśmy się ostatnio z Pytalskim. Pytalski uważa, że największymi kombinatorami i naciągaczami na polskim rynku są towarzystwa ubezpieczeniowe. Ja sądzę, że gada głupoty, bo są nimi banki. Na to dictum wyciągnął kilka faktów.
Skarżą się ludzie. Nie tylko jak zwykle, na żółwie tempo likwidacji szkód OC i AC samochodowego, czy miganie się od wypłaty odszkodowań od zalania, pożaru, ale na polisy „życiowe”, te tak chętnie reklamowane przez ubezpieczycieli. W ciągu ostatniego roku liczba skarg na polisy inwestycyjne z tzw. ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi wzrosła aż trzykrotnie. Tylko w III kw. 2013 r. do rzecznika ubezpieczonych wpłynęło ich 920 , podczas gdy po III kw. 2012 r. było ich blisko 300. Procentowy udział skarg na polisy z UFK we wszystkich skargach w ciągu ostatniego roku wzrósł z 2,3 proc., do ponad 7 proc. Coraz częściej sprawy przeciwko towarzystwom ubezpieczeniowym trafiają do sądu. Świeża jest sprawa utrzymania przez Sąd Najwyższy w mocy wcześniejszego wyroku sądu okręgowego oraz apelacyjnego w sprawie prowizji pobieranych przez Nordeę. Sąd Okręgowy uznał, że wzór umowy z klientem nie wyjaśnia, czym dokładnie jest tzw. opłata likwidacyjna, bo ubezpieczyciel nie sprecyzował, za co dokładnie jest ona pobierana, a jedynie zaznaczył, że wynika ona z konieczności uniknięcia straty związanej z umową przy likwidacji polisy. Jak zwykle można użyć tego samego, zdaniem moim i Pytalskiego, chybionego argumentu – było kliencie nie brać polisy, nie podpisywać umowy. To ja powiem ludziom tak radzącym – było nie przyjmować podwyżki ze swojej spółdzielni. Było nie reklamować wadliwego TV. Było nie kupować, nie oddychać, zaszyć się do lasu, nie żyć najlepiej. Tak można uniknąć każdego problemu.
Psim obowiązkiem ubezpieczycieli jako również swego rodzaju instytucji zaufania publicznego, jest takie ustawienie swojego biznesu i marż na nim oraz takie komunikowanie umów, by na początku wszystko zostało należycie i do końca wyjaśnione! By przy wypłacie odszkodowania, czy odebraniu zdeponowanej kwoty na polisie z funduszem kapitałowym klient nie czuł, że został wyrolowany, zostając z kontem ogołoconym różnymi „opłatami likwidacyjnymi” i innymi prowizjami. Sąd apelacyjny, do którego decyzji odwołała się Nordea, orzekł ponadto, że stosowane przez towarzystwo w umowach postanowienie jest sprzeczne z dobrymi obyczajami i rażąco narusza interesy konsumenta. Stwierdził, że Nordea naruszyła obowiązek rzetelnego i kompletnego informowania konsumenta o istotnych okolicznościach dotyczących jego praw i obowiązków.
Nordea nie jest wyjątkową firmą ubezpieczeniową na polskim rynku, jeśli chodzi o stosowanie niegodnych praktyk. Poszkodowani przez Aegon domagają się blisko 1,8 mln złotych. 168 klientów towarzystwa wystąpiło z kolei przeciwko Axie - ze zbiorowym pozwem i roszczeniami. Wkrótce pozwana zostanie Skandia Życie (pod pozwem zbiorowym podpisało się już prawie 500 klientów). Klienci czują się oszukani, bo opłaty za wcześniejsze zerwanie umowy ubezpieczenia były – bardzo delikatnie mówiąc - zbyt wygórowane. Jeśli ktoś śmiał wycofać pieniądze przed czasem, niezadowolony np. z wyników inwestycyjnych funduszy kapitałowych, tracił wszystkie lub prawie wszystkie, ulokowane pieniądze. Dopiero w kolejnych latach potrącana za likwidację polisy kwota stopniowo malała Takiego rozboju na prostej drodze nie wymyśliły nawet banki, tym bardziej towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Miejski rzecznik konsumentów w Szczecinie, który zorganizował pokrzywdzonych, zarzucił w pozwie ubezpieczycielowi, że tak wysokie opłaty pobierał bez związku z kosztami poniesionymi przez pozwanego w wyniku rozwiązania umowy ubezpieczenia. Skandia Życie już teraz może tworzyć u siebie rezerwę na wypłaty „extra” odszkodowań za polisty, które teoretycznie miały klientom zapewnić spokojny sen. Jeśli nie dojdzie do korzystnej dla firmy ugody, ok. 1,1 mln złotych zostanie wypłacone „extra” „nabitym w Skandię”.
Hucpa czołowych towarzystw ubezpieczeniowych na życie operujących na polskim rynku nie tylko zniesmacza, ale zwyczajnie dziwi. Kupowanie od nich polis nie jest przecież przymusowe, jak w przypadku OC samochodowego czy niektórych ubezpieczeń dla grup zawodowych. Straty przegranej przed sądami są policzalne. Dziwi tym bardziej, że już w połowie lat 90. 20 wieku mieliśmy w Polsce aferę z polisami na życie z funduszem inwestycyjnym (tak się wtedy nazywały), ze zbójeckimi opłatami i prowizjami. Po tej aferze ludzie odwrócili się od tych polis. Wieli menedżerów towarzystw, którzy pracowali w tamtym okresie, pracuje tam do dziś a najwyżej zmienili jeden zakład ubezpieczeniowy na inny. Czy naprawdę nie wyciągnęli żadnych wniosków z tamtych doświadczeń? Czy może jest to świadoma polityka łupienia klientów?
---------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------
TYLKO U NAS, wSklepiku.pl, możesz kupić gadżety z logotypem wPolityce.pl!
Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl